To będzie rok złotego i franka

Agnieszka Morawiecka
opublikowano: 2004-04-06 00:00

Jedni stawiają na kredyt hipoteczny w złotych, inni we frankach szwajcarskich. Jedno jest pewne. Na przewa-lutowanie kredytu w euro czy dolarach już jest za późno.

Ubiegły rok należał do rekordowych pod względem wartości i ilości udzielonych przez banki kredytów hipotecznych. Największy na tym rynku gracz — PKO BP — zanotował 150-proc. dynamikę wzrostu akcji kredytowej, a GE Bank Mieszkaniowy, wyspecjalizowany w finansowaniu zakupu nieruchomości, o 70 proc. zwiększył wartość udzielonych kredytów.

Jednak o ile w przypadku pierwszego aż 90 proc. wszystkich pożyczek hipotecznych stanowiły te w złotych, o tyle drugi z nich 98 proc. kredytów udzielił we frankach szwajcarskich.

Ten rok, zdaniem bankowców, będzie należał do kredytów właśnie w tych dwóch walutach. Kredyty w dolarach czy euro będą natomiast stanowić niewielki odsetek całości kredytów hipotecznych. Wszystko wskazuje też na to, że w najbliższym czasie będziemy mieli do czynienia z osłabianiem się tych walut. Dlatego jest to kiepski moment na przewalutowanie.

Złotówkowy boom

W 2004 r. należy się spodziewać utrzymania ogromnego popytu na kredyty mieszkaniowe. Zdaniem Jacka Obłękowskiego, członka zarządu PKO BP, ten rok przyniesie 30-proc. wzrost akcji kredytowej dla całego sektora.

Większość portfela będą stanowić, podobnie jak w 2003 r., kredyty złotowe.

— W roku 2004 chcemy tak zdywersyfikować portfel, aby 20-25 proc. stanowiły kredyty walutowe — mówi Jacek Obłękowski.

Podobnego zdania jest Danuta Musiał, odpowiedzialna za rozwój produktów detalicznych w Raiffeisen Bank Polska.

— W tej chwili trudno oszacować, o ile wzrośnie rynek w 2004 r. Wiadomo natomiast, że przeważająca część zobowiązań będzie zaciągana w polskiej walucie. W ciągu dwóch miesięcy tego roku około 70 proc. udzielonych kredytów hipotecznych to pożyczki w złotych. Pozostałe 30 proc. równo dzieli się między zobowiązania zaciągane we frankach szwajcarskich, dolarach i euro. Klienci obawiają się dalszego umacniania euro, dlatego w przeważającej części decydują się na kredyt w złotych — mówi Danuta Musiał.

Na udzielanie kredytów w polskiej walucie nastawia się także Pekao SA.

— O ile w 2002 r. pożyczki złotowe stanowiły tylko 40 proc. całego portfela, o tyle w 2003 było to aż 98 proc. — mówi Robert Moreń, rzecznik prasowy Pekao SA.

Na odwrót

Zupełnie inaczej wygląda natomiast sprawa w GE Banku Mieszkaniowym. Ubiegły rok należał w nim do kredytów we frankach szwajcarskich.

— Tak naprawdę to, w jakiej walucie klienci zaciągają kredyt mieszkaniowy, zależy od atrakcyjności oferty danego banku. Nasza pożyczka we frankach szwajcarskich jest w tej chwili najatrakcyjniejsza — mówi Zbigniew Kudaś, wiceprezes GE Banku Mieszkaniowego.

I dodaje, że wędrówka oprocentowania kredytów złotowych w dół już się raczej zakończyła.

— Rada Polityki Pieniężnej daje wyraźne sygnały, że raczej będzie podnosić, a nie obniżać stopy procentowe. A to skłania do refleksji, czy rzeczywiście kredyt w polskiej walucie jest najlepszym rozwiązaniem — mówi Zbigniew Kudaś.

Również w Banku BPH w ubiegłym roku kredyty w złotych stanowiły mniejszość. Co prawda na kredyt w tej walucie zdecydowało się 40 proc. klientów, jednak z pozostałych 60 proc. — większość to kredyty udzielone we frankach szwajcarskich.

Przewalutowanie

Co mają jednak zrobić ci klienci, którzy zdecydowali się na kredyt w dolarach, albo, co gorsza, w euro? Nie przewalutowywać — radzą bankowcy. Bowiem większość banków pobiera opłatę za tę operację. Pekao SA za przewalutowanie kredytu pobiera 2,2 proc. wartości kredytu, a w GE Banku Mieszkaniowym kosztuje to 1,5 proc. salda kredytu. Ponadto wkrótce będziemy mieli do czynienia ze spadkiem wartości zarówno dolara, jak i euro.

— Euro osiągnęło już maksimum i taki ruch należało zrobić o wiele wcześniej — mówi Danuta Musiał.