Zanim Monika Kalicińska założyła własną markę torebek, przez kilka lat pracowała w wyuczonym zawodzie w biurze projektowym w Zurychu. Pomysł wejścia w branżę modową zrodził się przypadkiem. Zainspirowała ją sytuacja, w której koleżanka schowała telefon do portfela, a ona w tym samym momencie zamknęła saszetkę z akcesoriami do manikiuru. Pomyślała wówczas, że spróbuje zaprojektować ładną i funkcjonalną saszetkę, która pomieści telefon, portmonetkę i inne najpotrzebniejsze rzeczy.
Od portphonetki do migdała
Tak powstał portfel na telefon nazwany później portphonetką. Nazwa firmy – Mandel, po niemiecku migdał – również powstała dzięki temu produktowi. Kolor pierwszych portphonetek był bardzo zbliżony do brązowego odcienia skórki migdała. Były bardzo minimalistyczne, jednak mogły sporo pomieścić m.in. dzięki przyssawce na telefon i kieszonce na monety.
Monika Kalicińska tak się zapaliła do swojego pomysłu, że w 2015 r. rzuciła pracę i wróciła do Polski, by otworzyć firmę i projektować torebki.
– W architekturze krajobrazu bardzo długo trzeba czekać na rezultaty, a mnie interesował szybki efekt tu i teraz. Odkryłam, że tworzenie torebek prędzej przynosi widoczny rezultat niż to, co robiłam dotychczas – mówi właścicielka marki Mandel.
Chociaż architektura krajobrazu i projektowanie toreb mogą się wydawać odległe, Monika Kalicińska uważa, że są ze sobą splecione. Umiejętności zdobyte w trakcie studiów, np. obsługa programów graficznych czy projektowanie 3D, ułatwiły jej tworzenie torebek. Świadomość, że na projekt trzeba patrzeć całościowo, zwracać uwagę na spójność i relacje między elementami, także pomogła architektce uszyć unikatowe torebki. Sama je projektuje, jedynie czasem konsultuje się z zespołem lub bliskimi, którzy zajmują się projektowaniem lub pokrewnymi dziedzinami.
Ekologia stacjonarnie i w sieci
Na początku nie stawiała na ekologię w tak dużym stopniu jak teraz. Wszystko zmienił nagły wzrost sprzedaży w 2019 r., wraz z którym przyszła świadomość, że jej firma przyczynia się do zanieczyszczania środowiska. Monika Kalicińska chciała, by torebki były trwałym elementem garderoby, a nie chwilowym kaprysem mody. Dlatego jej firma kieruje się zasadą recycle, reuse, repair. Współpracuje z niemieckim producentem, który przetwarza ścinki skóry na skórę wtórną w celu jej dalszego jej wykorzystania np. do uszycia wkładów do torebek. Mandel aktywnie angażuje się w recykling, jednak nie korzysta z materiału skóropodobnego – powszechnie nazywanego ekoskórą – z powodu jego niższej jakości i sprzeczności z misją ochrony środowiska, ponieważ to produkt wytwarzany tylko na potrzeby branży fashion.
– Trzeba pamiętać, że skóra już jest odpadem powstającym przy produkcji mięsa. To naturalny surowiec, który się rozkłada. Nie można myśleć, że produkuje się ją specjalnie dla przemysłu modowego, przynajmniej tę, którą my wykorzystujemy. Wiemy, skąd pochodzi – mamy certyfikat traceability – i jak jest garbowana. Często jeździmy do garbarni, żeby zobaczyć, jak to wygląda na miejscu – twierdzi Monika Kalicińska.
Wspomina, że wprowadzenie ekologicznych rozwiązań nie było łatwe. Firma musiała przeprowadzić analizę opłacalności, procesy i symulacje, dostosować się do specyfiki branży itd. Największym wyzwaniem okazała się ekologia online, np. podłączenie aplikacji dla klientów i stworzenie możliwości wypożyczania torebek – bo i taką usługę świadczy Mandel.
– Później poszło z górki, bo nie jesteśmy firmą korporacyjną, lecz marką niszową i nie ma struktury, która wymuszałaby na nas zdobycie wielu zgód. Myślę, że dlatego byliśmy w stanie bardzo szybko wprowadzić zmiany ekologiczne. Trwało to zaledwie kilka miesięcy – dzieli się właścicielka marki.
Wypożyczalnia i second-hand
Sklep Mandel działa również jako second-hand. Klienci mogą zwrócić używaną torebkę w zamian za 25 proc. zniżki na nowy model. Marka prowadzi też wypożyczalnię. Torebki można wypożyczyć na co najmniej 24 godziny z kaucją na wypadek ewentualnych szkód. Wypożyczenie kosztuje 45 zł za dobę. Umowa zawiera informację o konsekwencjach, które ponosi wypożyczający np. w razie zarysowania, zmoczenia czy rozerwania torebki (wtedy depozyt nie jest oddawany), lecz także zapis o możliwości normalnego użytkowania, zgodnie z którym nie trzeba się przejmować np. małymi ryskami. Klient określa, kiedy i w jaki sposób zamierza odebrać produkt, np. wybiera wysyłkę kurierem i system automatycznie wylicza koszt dostawy. Mandel przeznacza do wypożyczalni torebki z różnych kolekcji.
Marka stara się wyłamać się z trendu ciągłego wypuszczania nowych modeli, skupiając się na trwałych projektach odpornych na fanaberie mody. Projekty są analizowane pod kątem przydatności – torebki powinny być jak najbardziej funkcjonalne. Z tego względu można zmieniać ich wygląd i funkcję za pomocą akcesoriów, np. wymienić niedużą rączkę na długi pasek do przewieszenia przez ramię, dzięki czemu jeden model może służyć jako torebka wieczorowa i na co dzień.
Kolekcje są małe, by uniknąć nadprodukcji. Dzięki temu towar nie zalega, a w razie potrzeb jest doszywane wszystko, na co jest większe zapotrzebowanie. Taką praktykę, która też jest częścią zrównoważonej mody, umożliwia firmie własna szwalnia w województwie warmińsko-mazurskim. Monika Kalicińska zdecydowała się na jej założenie, by mieć kontrolę nad jakością i wydajnością produkcji, a także nad warunkami pracy.