Toyota wciśnie gaz w podłogę

Marcin BołtrykMarcin Bołtryk
opublikowano: 2023-05-01 20:00

Toyota nie zamierza oddać koszulki lidera. W tym roku zamierza zagarnąć blisko jedną piątą rynku nowych aut w Polsce.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie plany sprzedażowe na 2023 r. ma motoryzacyjny lider polskiego rynku
  • jakie ma szanse na ich realizację
  • ile wynosi obecnie czas oczekiwania na nową toyotę
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ostatnie dwa lata to trudny czas dla producentów i importerów nowych samochodów. Ogromne kłopoty z dostępnością podzespołów, głównie elektronicznych, będące następstwem pandemicznych ograniczeń, spowodowały dynamiczne kurczenie się rynku nowych aut.

W przedpandemicznym 2019 r. polski rynek wchłonął prawie 625,5 tys. nowych aut osobowych i dostawczych. W 2020 r. rynek tąpnął o prawie 23 proc. — zarejestrowano ich zalewie 488 tys. Rok następny przyniósł niewielką poprawę (+ 6,6 proc. r/r), ale w już 2022 r. powróciła tendencja spadkowa — 482 tys. rejestracji (- 4,4 proc.). Spadek wynikał w zasadzie wyłącznie z powodu problemów z podażą. Najpierw kolejne lockdowny, potem konsekwencje pozrywanych łańcuchów dostaw sprawiły, że fabryki nie były w stanie zaspokoić popytu. Banki zamówień pękały w szwach, a salony świeciły pustkami. Czas oczekiwania na nowe auto wydłużał się do absurdalnych kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu miesięcy. Kłopoty miały charakter globalny i dotyczyły wszystkich producentów. Najlepiej radziła sobie Toyota, która zdominowała polski rynek i znacząco poprawiła pozycję w Europie.

Pierwsza setka:
Pierwsza setka:
Jacek Pawlak, prezes Toyota Central Europe, chce w tym roku sprzedać w Polsce 100 tys. nowych samochodów. Do tej pory nie udało się to żadnemu producentowi. Jeśli plan się powiedzie, do Toyoty będzie należeć jedna piąta rynku nowych aut.
Marek Wiśniewski

W rekordowym pod względem sprzedaży nowych aut 2019 r. Toyota sprzedała w naszym kraju blisko 64,7 tys. aut i traciła do lidera — Skody — 4,4 tys. aut. W 2020 r. z wynikiem ponad 64,3 tys. wskoczyła na pierwsze miejsce, wyprzedzając Skodę o ponad 7,6 tys. aut. Kolejne lata to prawdziwy rajd japońskiej marki. 2021 r. zamknęła rekordową sprzedażą prawie 79,7 tys. samochodów, deklasując rywali. Rynkowy wicelider zarejestrował aż o 34 tys. samochodów mniej. W 2022 r. przewaga Toyoty nad wiceliderem wzrosła do ponad 36,2 tys. aut, choć sprzedaż delikatnie spadła — zarejestrowano 78,5 tys. aut tej marki (-1,4 proc. r/r.). Nigdy wcześniej żaden lider nie miał tak ogromnej przewagi nad resztą rynku. Nigdy też żadna marka nie miała tak dużego udziału w rynku — 16,3 proc. Rekordowa była też liczba zebranych zamówień na auta — ponad 113 tys.

Oczywiście kłopoty z dostępnością nie ominęły Toyoty, ale ze statystyk wynika, że poradziła sobie z nimi najlepiej. Nie ulega też wątpliwości, że w wypracowaniu rekordowych wyników pomogły jej kłopoty rywali.

2023 r. przyniósł lekką poprawę na rynku motoryzacyjnym. Poprawiła się dostępność samochodów, konkurenci Toyoty zaczęli odrabiać straty, skrócił się też czas oczekiwania na auta — obecnie średnia w przypadku popularnych modeli to około 6 miesięcy. Rynek zaczął odrabiać straty — w I kw. zarejestrowano ponad 56,3 tys. nowych aut (+27,7 proc. r/r). Wzrost zanotowała większość producentów, w tym jeden z największych (+47 proc.), rynkowy wicelider — Skoda. Koniec dominacji Japończyków?

— Zakładam, że w całym 2023 r. w Polsce zarejestrowanych zostanie 544,2 tys. nowych samochodów, czyli 13 proc. więcej niż w 2022 r. Zakładam, że około 18,5 proc. będzie miało logo Toyoty, co oznacza, że nasz plan na ten rok to 100 tys. sprzedanych samochodów — mówi Jacek Pawlak, prezes Toyota Central Europe.

To możliwe? Analizując dane za I kw., wydaje się, że tak. Toyota sprzedała ponad 27,5 tys. nowych aut (+37,9 proc. r/r), ponad dwa razy więcej niż Skoda (12,7 tys.).

Co istotne — czas oczekiwania na nowe auto Toyoty wcale nie jest krótki. Sprawdziliśmy, że średni czas według kalendarza dostępności to około pół roku (podobnie jak średnia dla rynku). Najkrócej, około dwa miesiące, czeka się na aygo X, trzy miesiące na C-HR, a około czterech miesięcy na benzynowego yarisa. Najdłużej trzeba poczekać na hybrydową corollę sedan (10 miesięcy), corollę hatchback z hybrydą (18) czy hybrydową RAV4 z napędem na osie (11). Czas oczekiwania na modele z innych segmentów Toyoty jest porównywalny z innymi markami — wynosi od trzech do sześciu miesięcy.