Trakcja stawia na Skandynawię i Pribałtikę

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2015-06-22 00:00

Grupa czeka na rozstrzygnięcie krajowych przetargów. Liczy, że zlecenia zagraniczne pomogą jej przetrwać dołek inwestycyjny.

1 mld zł — to obecna wartość zleceń grupy Trakcja. Firma ma nadzieję na rychłe podpisanie umów za kolejny miliard. Czeka też na rozpisanie nowych kontraktów kolejowych. Jarosław Tomaszewski, prezes giełdowej spółki, przewiduje, że luka spowodowana kończeniemsię inwestycji ze starej perspektywy unijnej i opóźnionym wdrożeniem projektów z nowej nie spowoduje obniżenia udziału firmy w polskim rynku. Trakcja wykorzysta czas na rozwój na rynku drogowym i za granicą.

— Nasza litewska spółka Kauno już jest obecna w Szwecji. Trakcja natomiast uczestniczy w postępowaniu w Danii, którego zakończenie planowane jest w grudniu — mówi Jarosław Tomaszewski. Grupa będzie także realizować zamówienia w państwach nadbałtyckich. Czeka na rozstrzygnięcielitewskiego przetargu drogowego o wartości 300 mln zł i przygotowuje się do budowy wytwórni mas bitumicznych na Łotwie, by realizować w tym regionie kontrakty drogowe. Czy powtórzy sukces Bilfinger Infrastructure i Torpolu, które coraz dynamiczniej rozwijają się za granicą? Eksperci uważają, że powinna spróbować, bo rozwój działalności zapewni polskim firmom stabilność, gdy na nasz rynek przestaną napływać fundusze unijne. — Ekspansja zagraniczna to najlepszy kierunek rozwoju.

Właśnie w ten sposób zbudowany został potencjał eksportowy hiszpańskich firm budowlanych. Najpierw rozwinęły się dzięki inwestycjom krajowym, współfinansowanym z funduszy unijnych, a później ruszyły po kontrakty za granicę, także do Polski — mówi Jakub Majewski, prezes fundacji ProKolej. Spodziewa się, że Trakcja i inne polskie firmy podążą tą samą ścieżką.

Jarosław Tomaszewski uważa, że grupa ma szansę zdobywać zlecenia za granicą i w Polsce dzięki dużemu potencjałowi wykonawczemu i finansowemu. Trakcja dysponuje profesjonalną kadrą, kompleksowym parkiem specjalistycznych maszyn oraz własnym biurem projektowym (spółka Torprojekt).

— W mijającej perspektywie większość inwestycji dotyczyła modernizacji linii kolejowych, natomiast w rozpoczynającej się dominować będzie formuła projektuj i buduj. Ci, którzy mają własne biura, mają przewagę — twierdzi Jarosław Tomaszewski. Równie ważne jest zaplecze finansowe.

— Obecnie w przetargach startuje i wygrywa ten, kto dysponuje potencjałem kredytowym i gwarancyjnym. Spłaciliśmy większą część zobowiązań i cały czas redukujemy koszty. Doceniają to instytucje finansowe, mamy do dyspozycji linie kredytowe warte 400 mln zł, które obecnie wykorzystujemy w niewielkim stopniu, a nasze możliwości gwarancyjne to ponad 700 mln zł — mówi prezes Trakcji.