Transport w kieszeni

opublikowano: 23-03-2015, 00:00

Mobilne aplikacje pomagają pasażerom komunikacji publicznej szybko i sprawnie poruszać się po mieście.

Około 14 tys. użytkowników komunikacji miejskiej we Wrocławiu korzysta z aplikacji mobilnej, dzięki której mogą śledzić, gdzie znajduje się autobus lub tramwaj i za ile minut pojawi się na przystanku. Program o nazwie iMPK tamtejszy przewoźnik oferuje za darmo i bez serwowania reklam. Można go ściągnąć na smartfony i tablety z systemami operacyjnymi Android i iOS. W Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym (MPK) we Wrocławiu obiecują, że będą sukcesywnie wprowadzali kolejne funkcjonalności.

— W planach mamy system służący do wysyłania powiadomień na telefon o awariach i utrudnieniach w funkcjonowaniu komunikacji — ujawnia Patryk Wild, dyrektor ds. inwestycji i rozwoju w MPK.

Warszawa się spóźnia

Podobnego udogodnienia nie mają pasażerowie w stolicy. Choć jego pojawienie się to podobno tylko kwestia czasu.

— Nasza spółka pracuje już nad rozwiązaniem do geolokalizacji pojazdów, ale na razie nie mogę podać żadnych szczegółów technicznych i terminów — mówi Igor Krajnow, rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. W dużo lepszej sytuacji są od kilku lat mieszkańcy i osoby odwiedzające Trójmiasto. Informatycy z Zarządu Transportu Miejskiego (ZTM) w Gdańsku opracowali mobilną wersję strony internetowej z rozkładami jazdy autobusów i tramwajów, informacjami o bieżącej sytuacji komunikacyjnej i z wyszukiwarkami połączeń. Dla pasażerów chyba najważniejsze jest to, że witryna umożliwia uzyskanie informacji o prognozowanych czasach odjazdu.

— Liczba użytkowników aplikacji stale rośnie. W momencie jej uruchomienia dzienna liczba wejść nie przekraczała stu, obecnie jest to około 2,5 tysiąca — nie kryje zadowolenia Zygmunt Gołąb, rzecznik prasowy ZTM w Gdańsku.

Wrocławska i trójmiejska aplikacja wpisują się w modną na Zachodzie koncepcję open data, która zakłada, że jednostki publiczne udostępniają gromadzone przez siebie dane lokalnym społecznościom, co ma prowadzić do rozwoju ekonomicznego i podniesienia jakości życia obywateli. Maciej Pobocha, specjalista ds. systemów geolokalizacji z „Connected Life Magazine”, nie ma wątpliwości, że ta tendencja znajdzie zwolenników także w polskim biznesie i administracji. Jak zaznacza, powoli, ale stale rośnie liczba mobilnych rozwiązań ułatwiających życie mieszkańcom miast, kierowcom i pasażerom. To efekt rozwoju technologii z zakresu smart city, po które coraz chętniej sięgają władze samorządowe.

— Lokalni włodarze dostrzegają potencjał w bardziej efektywnym zarządzaniu infrastrukturą. Pozwala to — z jednej strony — zwiększyć zaangażowanie lokalnych społeczności, a z drugiej — zapewnić im niezbędne informacje — wskazuje Maciej Pobocha. Jego zdaniem, dane lokalizacyjne wykorzystuje się do

śledzenia ruchu pojazdów komunikacji miejskiej za pośrednictwem aplikacji. Ale wkrótce standardem będzie udostępnianie na smartfony i tablety komunikatów o remontach na drogach i wydarzeniach bezpośrednio wpływających na płynność ruchu (wypadki drogowe, zatory).

Partnerstwo ma sens

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad i miejskie jednostki budujące inteligentne systemy transportowe na razie korzystają głównie z kamer. Ale już niedługo, aby np. rozładować korki, będą się posiłkowały także monitoringiem pojazdów czy nawigacją on-line. Duże pole do popisu mają tu dostawcy technologii geolokalizacyjnych. — Transport drogowy, nie tylko publiczny, to dziedzina, w której partnerstwo instytucji publicznych z prywatnymi przedsiębiorstwami może przynieść ogromne korzyści. Skorzystają na tym wszyscy: administracja, samorządy, biznes, a zwłaszcza tzw. zwykli ludzie — twierdzi Adam Bąkowski, prezes firmy NaviExpert, tworzącej nawigację on-line. © Ⓟ

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Mirosław Konkel

Polecane