"Eau de Trump" - jak teraz prasa żartobliwie określa niepowstałą w L'Oreal markę - ujrzały jednak światło dzienne w 2004 r. dzięki amerykańskiej firmie Estee Lauder. Nazwano je "Donald Trump, The Fragrance", co w wolnym tłumaczeniu oznacza po prostu "Zapach Donalda Trumpa".

Kilka lat później powstały następne, dedykowane miliarderowi o nazwach nluźniej związanych z jego nazwiskiem czyli "Sukces" oraz "Imperium".
- Nasza decyzja nie była personalnie skierowana przeciwko panu Trumpowi - tłumaczy teraz prezes L'Oreal Jean-Paul Agon. Dodaje, że firma woli raczej nazywać perfumy we współpracy ze znanymi markami modowymi, takimi jak Giorgo Armani, Ralph Lauren czy YvesSaint Laurent.