Trump odleciał ponad sufit ONZ

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2025-09-23 20:00
zaktualizowano: 2025-09-23 18:57

Z polskiego punktu widzenia podczas Zgomadzenia Ogólnego ONZ najważniejsza byłaby jakaś konkretna deklaracja postępowania prezydenta USA wobec Rosji i Ukrainy. Niczego takiego nie usłyszeliśmy.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Debata generalna Zgromadzenia Ogólnego obchodzącej 80. urodziny Organizacji Narodów Zjednoczonych jak zawsze – poza covidową przerwą w 2020 r. – zgromadziła stacjonarnie prezydentów/premierów większości państw członkowskich. Przyjmując w Nowym Jorku główną siedzibę ONZ, USA zobowiązały się w 1945 r. do umożliwienia dostępu do niej każdemu przywódcy państwa członkowskiego, czyli nawet satrapom i tyranom. Niby dotyczy to trasy z nowojorskiego lotniska przez hotel do gmachu ONZ, ale np. Fidel Castro w czasach najostrzejszej nawet konfrontacji z USA potrafił skręcić w bok i wygłosić wielogodzinną mowę do „czarnych braci w Harlemie”. W tym roku jednak Donald Trump zerwał fundamentalne zobowiązanie jego państwa obowiązujące przez 80 lat i odmówił wiz Mahmudowi Abbasowi, prezydentowi Autonomii Palestyńskiej, oraz innym członkom jego delegacji reprezentującym Organizację Wyzwolenia Palestyny, absolutnie nie Hamas. Prawdziwą przyczyną był ostry spór nawet wśród bliskich sojuszników z NATO o uznanie państwowości Palestyny. Właśnie podczas jubileuszowej 80. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ ogłosiła taki krok cała grupa rządów państw europejskich i nie tylko, pod przewodem Francji.

Notabene wypada przypomnieć, że stanowisko Polski pozostaje dwuznaczne. Palestyna została uznana państwowo jeszcze przez rząd PRL w 1988 r., w Warszawie normalnie funkcjonuje ambasada, której szef jest pełnoprawnym akredytowanym ambasadorem. Z drugiej jednak strony w XXI wieku kolejne rządy III RP, bez względu na ich polityczne oblicze, raczej wstrzymują się ostrożnościowo od głosu w sprawach Palestyny, która w naszej oficjalnej nomenklaturze ma status „terytorium o nieustalonym lub spornym statusie międzynarodowym” ze stolicą w Ramallah. Co geograficznie jest najprawdziwszą prawdą, notabene Izrael obecnie robi wszystko, żeby militarnie zniszczyć nawet tę autonomiczną namiastkę państwowości.

W długim korowodzie występujących podczas debaty generalnej szefów państw i rządów wyjątkowe znaczenie miał naturalnie głos Donalda Trumpa. Obecny 47. prezydent ostatni raz w ONZ występował sześć lat temu jako 45. W tym okresie światu przytrafiła się zwalczona z wielkim trudem, lecz skutecznie zaraza Covid-19. Narcystyczny władca nie ograniczył sobie limitu czasowego, albowiem uwielbia się samoupajać przemyśleniami, których słuchacze bardzo często nie rozumieją. Generalnie pomylił audytoria, albowiem wobec delegacji 193 państw kontynuował swoją kampanię wyborczą z 2024 r. oraz uzasadniał decyzje chaotycznie podejmowane w pierwszych miesiącach po zaprzysiężeniu. Według Donalda Trumpa największym złem dla całej ludzkości była czteroletnia prezydentura Josepha Bidena. Wielokrotnym powracaniem do tego wątku potwierdza, że wciąż głęboko przeżywa porażkę wyborczą z 2020 r., którą jego wzlatującemu ponad poziomy ego tylko w pewnym stopniu wynagrodziło pokonanie Kamali Harris w 2024 r.

Z naszego punktu widzenia najważniejsza byłaby jakaś konkretna deklaracja postępowania prezydenta wobec Rosji i Ukrainy. Niczego takiego nie usłyszeliśmy, Donald Trump tradycyjnie ubolewał nad ponoszeniem strat ludzkich przez obie strony, co w jego postrzeganiu zrównuje odpowiedzialność Moskwy i Kijowa jako równych współsprawców napadu Rosji z 24 lutego 2022 r. Rozbudował natomiast wobec całej ONZ swoją chwałę jako kandydat – we własnym mniemaniu – do pokojowego Nobla. Enty raz oznajmił, że w krótkim czasie jako wszechmogący prezydent bez jakiejkolwiek pomocy upadłej ONZ zakończył… siedem wojen! I nawet je wyliczył, wpisując na listę zasług m.in. konflikty – niezmiennie gorejące – Indii z Pakistanem czy Serbii z Kosowem. Całe jego wystąpienie stało się dowodem, że najpotężniejszy militarnie i gospodarczo decydent świata całkiem odleciał ponad przytoczony w tytule sufit sali obrad Zgromadzenia Ogólnego ONZ.