Zabraknie truskawek, borówek, malin — informacje o dramatycznych zniszczeniach plantacji płynęły z branży szerokim strumieniem. Najwdzięczniejszy dla wielbicieli polskich owoców dostępnych sezonowo czas, czyli czerwiec i lipiec, zapowiadał się fatalnie, m.in. z powodu mrozów w maju. Swój czas już mogą podsumowywać truskawki, polskie borówki amerykańskie otworzyły oficjalny sezon w sobotę, a pierwsze polskie maliny nieśmiało pojawiają się na półkach.

— Sezon truskawkowy jest o połowę krótszy, bo już się kończy, więc choć widać je było powszechnie i w dużych ilościach na bazarach i sklepach, to sumarycznie na pewno sprzedaż będzie niższa i nie skompensują jej wyższe ceny — mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
— Na koniec sezonu truskawek nie zabraknie, ale słaby i opóźniony był początek. Mówimy o produkcji truskawek deserowych i przemysłowych łącznie o około 25-30 proc. niższej. Kto jednak zainwestował w przykrycie sadzonek i odpowiednio je ochronił, mógł mieć jeden z najlepszych sezonów od 10 lat. Przetwórnie płacą za truskawki bez szypułek nawet 4-4,5 zł za kg, podczas gdy przez ostatnie lata było to 1-3 zł. Dobrze ochronione plantacje też poniosły straty, ale rzędu 10-20 proc., więc o tyle wyższa cena zdecydowanie skompensowała utratę wolumenu. To jednak byli duzi producenci, których stać na większe inwestycje w plantacje. Mniejsi potracili wszystko — dodaje Janusz Andziak ze Stowarzyszenia Plantatorów Truskawki.
Mirosław Maliszewski przyznaje, że o tej porze już powinniśmy się zajadać malinami z upraw polowych. — Nadzieja w późniejszych jesiennych odmianach. Na pewno rekordów eksportowych jak w poprzednich latach nie będzie, rekordów importowych również, bo wiele krajów miało podobne problemy z pogodą. Mogą na tym zyskać inne owoce. Może egzotyczne, ale może więcej sprzeda się jabłek jeszcze z poprzedniego sezonu. Na dziś wydaje się, że z miękkich owoców to borówki amerykańskie wyjdą z nowego sezonu obronną ręką — twierdzi szef Sadowników RP. Dominika Kozarzewska, prezes Grupy Producentów Owoców Polskie Jagody, podchodzi do sprawy ostrożnie.
— Zewsząd płynęły hiobowe wieści o owocach miękkich, więc obecna ich dostępność, która jest relatywnie wysoka w porównaniu z zapowiedziami, pozwala mieć nadzieję na nie najgorszy rok — przyznaje Dominika Kozarzewska. W borówkach amerykańskich mowa jest o zbiorach o 20-30 proc. niższych, ale to wszystko odczucia, a nie twarde dane.
— Uroczysty start sezonu dla nas to 1 lipca. Truskawki wyznaczyły wyższe ceny, borówki prawdopodobnie pójdą więc tym śladem. Spodziewam się jednak podobnych wyników jak w zeszłym roku, tzn. wolumeny były gorsze, ale kompensowały je wyższe ceny — mówi Dominika Kozarzewska.