Przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych kluczowe jest umiejętne balansowanie pomiędzy światem polityki i gospodarki — podkreśla Valentijn Nieuwenhuijzen, dyrektor zespołu odpowiadającego za strategie multi-asset w NN Investment Partners.
— Trzeba pamiętać o tym, że polityka, bez względu na to, ile uwagi się jej poświęca, nie jest jedynym obszarem, który determinuje zyskowność inwestycji. Liczą się też dane, jakie napływają z gospodarek, i nastroje menedżerów firm podejmujących decyzje inwestycyjne — mówi Valentijn Nieuwenhuijzen.
Ważna jest także elastycz- ność, bo sytuacja gospodarcza na świecie zmienia się wyjątkowo szybko. To ryzyko, ale na nim właśnie zarabia się najlepiej.
— W ostatnich latach mieliśmy do czynienia ze sporym ryzykiem na globalnych rynkach. Mimo to lepiej było podjąć decyzję o zainwestowaniu, niż pozostać biernym, bo to właśnie ryzyko stwarza okazje do zarobku — twierdzi ekspert.
Zdaniem Valentijna Nieuwen- huijzena, perspektywy makro są dobre — rynek pracy jest coraz silniejszy, dynamika zysków jest dodatnia (głównie dzięki spółkom cyklicznym), rośnie zaufanie przedsiębiorców, a firmy mają spory zapas gotówki, która tylko czeka na odpowiednią alokację. Rzeczywistość, w której z największym prawdopodobieństwem znajdziemy się w bieżącym roku, ekspert określa mianem „reflacji”.
Złożą się na to rosnący popyt na ryzyko, rosnące rentowności obligacji, szybsze podwyżki stóp procentowych przez Fed i umocnienie dolara — przynajmniej w pierwszym okresie. W tym scenariuszu pod znakiem zapytania stoi przyszłość rynków wschodzących, w odpowiedzi na próżno szukać w wypowiedziach Donalda Trumpa.
Valentijn Nieuwenhuijzen przyznaje, że podążanie za słowami prezydenta-elekta to niełatwe zadanie. Zapowiadany przez niego w kampanii wyborczej protekcjonizm handlowy godziłby w interesy przede wszystkim rynków wschodzących. Ale jak podkreśla dyrektor NN Investment Partners, nieważne jest to, co było czy zostanie powiedziane, bo od słów ważniejsze są fakty. Tymczasem stanowiska większości członków gabinetu nowego prezydenta zasadniczo różnią się od tego, które przynajmniej w zapowiedziach prezentuje Donald Trump.
Zdaniem eksperta NN IP, pod względem atrakcyjności inwestycyjnej Stany Zjednoczone są gorszym wyborem niż Europa. To jednak nie ucieczka od niepewności, towarzyszącej nowemu prezydentowi USA, ale ukłon w stronę poprawiającego się sentymentu, przede wszystkim w stosunku do krajów strefy euro. Szczególną uwagę eksperta przykuwa europejski rynek akcji — bardziej cykliczny i do tego tańszy od amerykańskiego.