Dla Turdusa właśnie zaczął się sezon sprzedażowy, który trwa od lipca do końca marca. Reszta roku to czas produkcji i magazynowania karmy dla ptaków, jeży, wiewiórek i innych dzikich zwierząt.
W ostatnich czterech latach firma zanotowała skok sprzedaży o 225 proc. Przychody w ubiegłym roku wyniosły 11,5 mln zł. Celem na 2025 r. jest powrót do poziomu z 2022 r., czyli około 13 mln zł. Zysk z działalności gospodarczej w 2024 r. wyniósł 1,2 mln zł.
- Biorąc pod uwagę aktualne zamówienia i rosnące zainteresowanie naszą ofertą, uważamy ten cel za w pełni osiągalny. Satysfakcjonujący dla nas wynik to nie tylko wzrost przychodów, ale również utrzymanie rentowności i dalsza poprawa efektywności – mówi Wojciech Schwartz, właściciel firmy Turdus.
W tym roku w planie są inwestycje, które pozwolą obniżyć koszty.
– Rozbudujemy fotowoltaikę i magazyn energii. Obecnie nasza instalacja ma moc 27 kWh. Planujemy ją rozbudować do 50 kWh oraz dodać magazyn energii o pojemności 21,30 kWh. Koszt takiej inwestycji to 188 tys. zł netto . Pozwoli nam to obniżyć rachunki o około 45 proc. – tłumaczy Wojciech Schwartz.
Leśne początki
Wszystko zaczęło się w 1989 r., kiedy Krzysztof Schwartz, nadleśniczy z doświadczeniem, postanowił rozwiązać problem, z którym borykały się Lasy Państwowe. Dzikie ptaki potrzebowały pomocy, by przetrwać zimowe miesiące, lecz karmy dostępne wówczas zazwyczaj w postaci ciężkich bloków były niepraktyczne.
Z pomocą teścia i z jego wkładem w postaci tysiąca dolarów ruszył z produkcją. Pierwsze partie powstawały w budynkach gospodarczych nadleśnictwa. Lasy Państwowe były na początkowym etapie głównym odbiorcą produktów firmy. Biznes początkowo był rozwijany pod nazwą Wytwórnia Karmy dla Ptactwa Leśnego. Z czasem do rodzinnego przedsięwzięcia dołączył syn, Wojciech Schwartz. To on nadał firmie nowy kształt. W 2009 r. przeniósł produkcję z Woli Książęcej w gminie Kotlin do Żerkowa pod Jarocinem, gdzie powstał nowoczesny zakład. Rok później pojawiła się nazwa Turdus pochodząca od łacińskiego określenia drozda.
Ptasia marka
Dziś Turdus produkuje rocznie ok. 3 tys. ton karmy dla ptaków i małych ssaków. Po okresie intensywnych inwestycji zakład ma wolne moce produkcyjne, a mimo wzrostu wolumenu produkcji, dzięki automatyzacji procesów udało się ograniczyć liczbę etatów do 50.
Aż 85 proc. sprzedaży stanowią wyroby pod markami własnymi, czyli zamawiane przez sieci handlowe i sprzedawane bez podawania brandu producenta. Ale coraz większy nacisk kładziony jest na rozpoznawalność Turdusa.
– Naszym celem jest dalszy rozwój na rynku polskim, gdzie chcemy umocnić rozpoznawalność marki Turdus i zwiększyć jej udział w sprzedaży. Jednocześnie rozwijamy sprzedaż eksportową – zaznacza Wojciech Schwartz.
Sprzedaż pod własnym szyldem pozwala budować lojalność klientów i osiągać wyższe marże niż w przypadku produkcji marek własnych dla sieci handlowych.
Najważniejsze kierunki zagraniczne to Holandia i kraje skandynawskie. W portfolio eksportowym są też Francja i Stany Zjednoczone. Preferencje klientów różnią się w zależności od rynku: Skandynawowie wybierają proste mieszanki i kule tłuszczowe, Holendrzy i Niemcy oczekują produktów premium, także pod względem opakowań i wartości dodanej. Odpowiedzią Turdusa są m.in. tuby brzozowe – biodegradowalna alternatywa dla karmników, dobrze wpisująca się w ekologiczne trendy.
- Koncentrujemy się na umacnianiu portfolio produktów i budowaniu relacji z klientami. Zależy nam również na szerzeniu świadomości odnośnie odpowiedzialnego dokarmiania dzikich ptaków i małych ssaków. Wciąż powszechne jest przekonanie, że ptakom pomaga się wyłącznie wtedy, gdy spadnie śnieg. Tymczasem wiele gatunków boryka się z brakiem dostępu do naturalnych źródeł pokarmu już jesienią i wiosną – tłumaczy właściciel Turdusa.
