Turyści polecieli na Wyspy Kanaryjskie

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2020-09-02 22:00

W pierwszym dniu obowiązywania nowej listy zakazanych kierunków lotniczych, na której jest Hiszpania, biura wysłały wczasowiczów na należące do niej wyspy. Legalnie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się, dlaczego polscy touroperatorzy, pomimo zakazu lotów do Hiszpanii, legalnie wysyłają samolotami turystów na Wyspy Kanaryjskie. 

Choć od wczoraj Hiszpania jest na liście krajów, do których nie można latać, klienci Itaki i TUI rozpoczęli wakacje na Wyspach Kanaryjskich.

— Rozporządzenie zwalnia z zakazu przewozy czarterowe. Co więcej, interpretacje, które otrzymaliśmy, wskazują, że jest to możliwe także w przypadku linii niskokosztowych lub rejsowych, o ile biuro podróży wykupiło u nich blok co najmniej 10 miejsc — mówi Piotr Henicz, wiceprezes Itaki.

— Na Wyspy Kanaryjskie wysyłamy może cztery samoloty tygodniowo, podczas gdy np. do Turcji lata ich 15. Niestety zrezygnowaliśmy z Majorki i Minorki, gdy pojawiły się pogłoski, że Hiszpania trafi na listę krajów, do których nie można wykonywać lotów. Wyspy Kanaryjskie zostawiliśmy, bo to kierunek całoroczny — mówi Marcin Dymnicki, prezes TUI Poland.

Te dwa biura realizują większą część oferty z Polski na Wyspy Kanaryjskie. Działa tam także Rainbow, który prawdopodobnie też będzie wysyłać klientów. Umożliwienie lotów czarterowych do zakazanych krajów miało pozwolić touropeatorom na przywiezienie turystów z wakacji.

— Wyłączenie zostało wprowadzone w celu uwzględnienia stanowiska zgłoszonego przez Ministra Rozwoju. Zgodnie z nim konieczne jest umożliwienie powrotu do Polski osobom biorącym udział w imprezach turystycznych i przebywającym na terytorium państw, które zostaną objęte zakazami w ruchu lotniczym — wyjaśnia Szymon Huptyś, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury. Nieprecyzyjny zapis nie został zmieniony, a touroperatorzy postanowili wykorzystać furtkę. Nie są jednak zadowoleni.

— Dwa tygodnie dyskusji o rozporządzeniu zlikwidowały popyt. Samoloty poleciały częściowo puste. Kosztowało nas to dużo pieniędzy. Liczymy na powrót popytu zimą, Wyspy Kanaryjskie są ważną częścią programu — przyznaje Marcin Dymnicki.

— Co z tego, że możemy latać, skoro nie ma chętnych, bo od dwóch tygodni przedstawiciele rządu mówili o zamknięciu Hiszpanii? W samolocie na 200 miejsc zajętych jest może 30-40. Z kilkunastu samolotów, które tygodniowo planowaliśmy na tym kierunku, zostanie pewnie kilka — mówi Piotr Henicz, wiceprezes Itaki.

Nieoczekiwane zmiany w projekcie rozporządzenia oznaczają dla biur podróży jeszcze jeden kłopot.

— Przez ostatni tydzień negocjowaliśmy z przewoźnikami anulowanie lotów do krajów, które miały zostać objęte zakazem. Odstąpienie od umowy miało się odbywać ze względu na siłę wyższą. Skoro czartery mogą latać, przewoźnicy nie są skłonni do takiej interpretacji, a my nie mamy przecież aż tylu klientów. Rynek musi się odbudować, ale to zależy od tego, jakie będzie kolejne rozporządzenie — twierdzi wiceprezes Itaki.