Turystyka biznesowa walczy o przetrwanie

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2021-11-02 07:00

Branża MICE wciąż zmaga się ze skutkami lockdownów. Jej zadłużenie w czasie pandemii wzrosło o 65 proc.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Jakie zadłużenie ma branża MICE?
  • Co może uratować albo pogrążyć spółki z tej branży?

Krajowy Rejestr Długów (KRD) sprawdził, jak wygląda zadłużenie branży turystyki biznesowej (Meeting Incentive Conference Exhibition, czyli MICE). Okazuje się, że od początku pandemii wzrosło ono o prawie 65 proc. Obecnie sięga 27 mln zł.

Wpływ pandemii

Największe długi mają spółki prawa handlowego. Muszą one oddać kontrahentom w sumie 21 mln zł. Natomiast najwięcej dłużników jest wśród najmniejszych przedsiębiorstw. Jednoosobowe działalności gospodarcze mają ponad 5 mln zł zaległości.

Główny powód wzrostu zadłużenia branży to pandemia. W marcu zeszłego roku sektor turystyki biznesowej został zamrożony. Znaczna część firm nie działała przez kilkanaście miesięcy. Długi przedsiębiorców z branży urosły o prawie 10 mln zł. Jednak liczba dłużników wzrosła zaledwie o 54 podmioty.

– Szybko rosnące zadłużenie i nieznacznie wzrastająca przy nim liczba dłużników pokazują, że w tych firmach, które już wcześniej sygnalizowały problemy finansowe, pandemia dodatkowo pogorszyła sytuację – uważa Andrzej Kulik, ekspert Rzetelnej Firmy.

Firmy z branży MICE najwięcej mają do oddania instytucjom finansowym - bankom, ubezpieczycielom, leasingodawcom - ponad 14,5 mln zł. Rekordzistą jest śląski podmiot, który ma do spłacenia leasing w wysokości ponad 9 mln zł. Branża MICE ma sporo do oddania także firmom budowlanym (5,5 mln zł), a nieco mniej informatycznym i telekomunikacyjnym (2 mln zł).

Brak rąk do pracy

Największe problemy ze spłatą zobowiązań mają spółki zarejestrowane na Mazowszu (11 mln zł), Śląsku (9,5 mln zł) i w Wielkopolsce (2,3 mln zł). Najlepiej pandemię znieśli przedsiębiorcy z województw: opolskiego (3 tys. zł), kujawsko-pomorskiego (16 tys. zł) i lubelskiego (18 tys. zł). Odbicie się od dna dzięki nowym kontraktom może być trudnym zadaniem ze względu na problem ze znalezieniem odpowiednich osób do pracy.

– Z powodu zamrożenia działalności oraz redukcji etatów, która za tym szła, wielu pracowników przebranżowiło się i nie chce wracać do eventów, ponieważ nie wiedzą, czy będą mieli stabilne zatrudnienie – tłumaczy Paweł Lewicki, prezes agencji Kierunkowy22.

Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej, zwraca uwagę, że branża z niecierpliwością czeka na święta Bożego Narodzenia i sylwestra. Jednak prognozy dla niej, jak i całej gospodarki uzależnione są od czwartej fali pandemii.

– Widzimy, że im większe tempo rozprzestrzenienia się wirusa, tym mniejsze zainteresowanie Polaków na przykład wizytami w kinach czy na koncertach. Należy spodziewać się kolejnych komplikacji, jeżeli w życie wejdą regionalne obostrzenia bądź najczarniejszy scenariusz, czyli lockdown – mówi Hanna Mojsiuk.

Jej zdaniem jeśli w grudniu nie będzie integracyjnych spotkań świątecznych lub imprez sylwestrowych w formie zorganizowanej, firmy będą musiały mierzyć się z dużymi stratami.