TVP mogłaby na siebie zarobić

Andrzej Arendarski
opublikowano: 2009-12-02 00:00

Telewizja publiczna bije na alarm: realizacja misji jest zagrożona! Polacy nigdy nie płacili zbyt chętnie abonamentu, a po zapowiedziach zmiany zasad finansowania TVP uznali, że już w ogóle nie mają takiego obowiązku.

Na grach polityków publiczny nadawca wychodzi fatalnie — nie ma pieniędzy ani z budżetu, ani z abonamentu.

W dywagacjach nad sposobem finansowania publicznych mediów do rangi dogmatu urosła zasada, że ma na nie łożyć, w takiej czy innej formie, podatnik. Nikt nie zadaje oczywistego pytania: czemu instytucja o takiej rynkowej pozycji, jaką ma TVP, nie może sama zatroszczyć się o byt? Odruchową odpowiedzią jest nakreślenie alternatywy — albo misja i nierentowność, albo rentowność i rezygnacja z misji. Jednak nie jest ona

prawdziwa. Jako źródło dochodów własnych TVP postrze-

ga się reklamy. Jednak dochody z nich maleją, a sami przed-

stawiciele TVP wręcz… wstydzą się, że są zmuszeni je emitować. Dlatego powinni naśladować nadawców prywatnych, którzy dawno zrozumieli, że w przyszłości zyski zapewnią przede wszystkim własne platformy cyfrowe.

Jeszcze niedawno wydawało się, że i TVP pójdzie tą drogą. Jednak polityczne targi spowodowały wstrzymanie cyfrowego projektu, co zagraża przyszłości publicznego nadawcy. Za kilka lat może się okazać, że bez własnej platformy TVP nie będzie miała kontroli nad cyfrową dystrybucją… nawet własnych kanałów.