U Barssa ma szansę stać się przebojem
COŚ DO UKRYCIA: Po raz pierwszy właściciele restauracji nie wyrazili zgody na sfotografowanie jej wnętrza. Ich obawy wydają się nie uzasadnione, bo chociaż wystrój „U Barssa” nie rzuca na kolana, to w Warszawie są przynajmniej kilka brzydszych lokali.
Franciszek Barss był adwokatem, publicystą i działaczem politycznym (m.in. brał udział w powstaniu kościuszkowskim). Jego imieniem została nazwana wschodnia część rynku Starego Miasta w Warszawie i... restauracja. Czy polski patriota mógłby być dumny z tego przybytku? Tak, niemniej jednak kierownictwo lokalu powinno szybko usunąć kilka usterek.
Restauracja U Barssa mieści się w kamienicy, jej sale są stylowo urządzone, choć nieco zbyt małe jak na liczbę ustawionych stolików. W lecie można jednak skorzystać z ogródka na rynku.
Kelnerzy z I ligi
Na początku zwróciła moją uwagę obsługa, kompetentna i bardzo uprzejma. Obserwowałam uważnie kelnerów i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że prezentują najwyższy poziom w swoim fachu. Kuchnia na przyzwoitym poziomie — przystawki w normie, choć nieco drogie i czasem z zachwianymi proporcjami między składnikami (amatorzy szynki parmeńskiej na melonie miodowym niech nastawią się na degustację tego ostatniego). Borowiki w zupie kremie smakowite (sama zupa raczej bez wyrazu). Zachwyciły mnie natomiast dania główne. Eskalopki cielęce, a zwłaszcza sos do nich okazały się rewelacyjne, kaczka również wyśmienita. Tak, te potrawy, wraz z deserami (koniecznie trzeba spróbować lodów) są warte tego, aby odwiedzić Barssa.
Szczegóły zniechęcają
Restauracja położona w tak uroczej okolicy, ze świetnie wyszkolonymi kelnerami mogłaby być prawdziwym przebojem. Jednak z powodów, które doprawdy trudno wytłumaczyć, nie jest to lokal doskonały. Po pierwsze, mój stolik się kiwał. Tak, tak, każdy ruch sztućców powodował drżenie całej zastawy. Po drugie, panujący w lokalu nastrój jest trudny do zaakceptowania. Otóż gościom towarzyszy muzyka — standardy amerykańskie sąsiadują z ariami operowymi i Italo Disco. Wydawałoby się, że wybór odpowiedniej muzyki nie jest sprawą trudną, ale obsłudze U Barssa sprawia duży kłopot. Po trzecie wreszcie (a właściwie po pierwsze), na zimne przystawki czekałam aż 40 minut. Kucharze zdecydowanie ustępują sprawnością kelnerom.
Restauracja U Barssa ma kilka atutów. Jeśli uda się usunąć usterki, co może poza szybkością serwowania dań nie powinno być trudne, stałaby się lokalem, który można by polecać z czystym sumieniem.