Połączenie szwajcarskich banków może oznaczać, że część pracowników centrów usług w czterech biurach — w Krakowie, Wrocławiu i Warszawie — straci pracę. Nie będą długo szukać nowej.
Przejęcie Credit Suisse przez UBS, czyli drugiego przez pierwszy co do wielkości bank Szwajcarii, jest już prawie przesądzone (ramka). Ralph Hamers, prezes UBS, powiedział w wywiadzie dla szwajcarskiej telewizji SRF, że Credit Suisse zostanie przekształcony w bank inwestycyjny wzorowany na UBS. Dodał, że nie ma obecnie danych dotyczących zwolnień w Credit Suisse, ale na pewno będą cięcia kosztów.
19 marca UBS i Credit Suisse podpisały umowę dotyczącą przejęcia Credit Suisse przez UBS za 3 mld CHF. W rozmowy zaangażowane były także SFDF (Federalny Departament Finansów Szwajcarii), Narodowy Bank Szwajcarii i FINMA, szwajcarski odpowiednika KNF, działające w celu ochrony szwajcarskiego systemu finansowego. Zależy im na tej transakcji tak bardzo, że zmieniono prawo i zgoda akcjonariuszy na przejęcie nie jest konieczna. Rząd Szwajcarii przejmie ewentualną utratę wartości aktywów Credit Suisse do 9 mld CHF, a także umorzy jego obligacje warte 17 mld USD.
Credit Suisse poinformował, że do momentu sfinalizowania transakcji będzie kontynuował działalność i restrukturyzował się we współpracy z UBS. Obie strony liczą, że fuzję uda się zrealizować do końca 2023 r. Szwajcarski bank centralny zapewni Credit Suisse utrzymanie płynności. Aby integracja przebiegła możliwie sprawnie, UBS mianuje kluczowych pracowników Credit Suisse tak szybko, jak tylko będzie to prawnie możliwe.
Wciąż dwie osobne konkurujące instytucje
Może to oznaczać zwolnienia także w Polsce. UBS ma centra usług w Krakowie i Wrocławiu i zatrudnia w nich około 5 tys. osób. Credit Suisse ma je we Wrocławiu i Warszawie, zatrudniając ich prawie 5,6 tys.
— To specjaliści m.in. w obszarze technologii, operacji, zarządzania ryzykiem, w dziale prawnym i zgodności z przepisami, w audycie wewnętrznym i HR — mówi Katarzyna Józefowicz, dyrektor zarządzająca Credit Suisse w Polsce.
Odmawia jednak rozmowy na temat przyszłości centrów.
Michał Stępień, szef UBS w Polsce, odmawia komentarza i kieruje do biura prasowego w Szwajcarii.
— Integracja zajmie trochę czasu. Jest zbyt wcześnie, by mówić o liczbie pracowników, dlatego nie możemy obecnie komentować — brzmi odpowiedź biura prasowego UBS.
Nikogo to nie dziwi.
— Aby rozpocząć jakiekolwiek zmiany, potrzebna jest dokładna wiedza o drugiej spółce. Na razie Credit Suisse działa tak jak dotychczas, jest konkurentem UBS. Do momentu technicznego domknięcia przejęcia firmy nie mogą wymieniać się informacjami. Na pewno UBS będzie dążyć, by stało się to jak najszybciej, żeby firmy mogły zacząć pracować w ramach grupy — mówi osoba z branży.

Wstrzymana rekrutacja, mogą być zwolnienia
To jednak kwestia co najmniej miesięcy.
— Dziś nikt nic nie wie i pewnie przez najbliższe miesiące nadal nic nie będzie wiadomo. Być może po zmapowaniu obszaru działalności centrów zostanie podjęta decyzja o zwolnieniach. Pracę może stracić nawet 2 tys. osób — twierdzi jedno ze źródeł PB.
Nie wszyscy są pesymistami.
— Proces przejęcia może trwać bardzo długo. Nie zdziwiłbym się, gdyby do rozmów dotyczących centrów usług wspólnych doszło dopiero za kilka miesięcy. Scenariuszy jest kilka. Jeden z nich — nikt nie straci pracy, bo powiększona firma będzie tak duża, że będzie potrzebowała wszystkich pracowników. Niewykluczone, że procesy przekazane do centrów usług były niedoszacowane i wręcz potrzebnych będzie więcej pracowników. Możliwe są jednak także zwolnienia, a optymalizacja może dotknąć obu stron — mówi Wiktor Doktór, prezes Pro Progressio, organizacji zrzeszającej centra nowoczesnych usług dla biznesu.
Decyzji trzeba będzie podjąć dużo więcej.
— Niewykluczone, że centra usług w Polsce zajmują się tymi samymi procesami. Banki mogą mieć jednak różne systemy informatyczne, księgowe itd. Czy każda z organizacji zostanie ze swoimi rozwiązaniami, przynajmniej w początkowych latach po przejęciu, i część klientów będzie obsługiwana w jednym środowisku, a część w innym? — zastanawia się Wiktor Doktór.
Pojawiły się plotki, że pracownicy Credit Suisse w Polsce dostali od zarządu listy z informacją o wstrzymaniu rekrutacji. Z informacji PB wynika, że to nieprawda, natomiast prowadzony jest przegląd stanowisk, na które firma szuka pracowników.
Konkurencja już werbuje
Jeśli ktoś straci pracę, to zdaniem ekspertów szybko znajdzie nową.
— Pracownicy nie powinni się bać. Będą łakomym kąskiem dla pozostałych pracodawców szczególnie ze względu na wysoko rozwinięte kompetencje językowe. Świetnie znają język angielski, niemiecki czy francuski. Ponadto na rynku jest duży popyt na analityków, specjalistów od zarządzania ryzykiem czy do spraw przeciwdziałania praniu pieniędzy. Intensywna cyfryzacja, jaką bankowość przechodzi, także tworzy nowe miejsca pracy, tak że pracownicy Credit Suisse nie powinni martwić się o brak ofert — mówi Sandra Moczarska, team manager w firmie rekrutacyjnej Antal, zajmująca się sektorem SSC/BPO.
Potwierdzają to branżowi eksperci.
— W centrach usług pracujących dla banków zatrudnionych jest w Polsce 60-70 tys. osób. To gałąź nowoczesnych usług biznesowych, która rozwija się bardzo mocno i będzie szybko rosła. Nie będę zaskoczony, gdyby za kilka lat było w tej dziedzinie 100 tys. zaawansowanych stanowisk. Dlatego przewiduję, że inne centra usług z branży bankowej bardzo szybko wchłonęłyby potencjalnych pracowników, gdyby pojawili się na rynku — mówi Jacek Levernes, honorowy prezes ABSL, Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych.
— Pracownicy Credit Suisse już dostają zaproszenia do procesów rekrutacyjnych od firm, które mają duże plany wzrostu. To normalne w branży — kontaktuje się z kandydatami przez LinkedIn, a czasem nawet przez działy HR firmy, która zwalnia pracowników — twierdzi osoba z branży.
Sektor wzrostu
Bankowość, finanse i ubezpieczenia (BISF) to sektor, dla którego pracuje 41,9 proc. działających w Polsce centrów usług biznesowych — wynika z raportu ABSL. O specjalistów faktycznie trwa zacięta walka, a dobrowolna rotacja wyniosła w 2021 r. w całej branży 17,8 proc. wobec 13 proc. w 2020 r.

Sektor BISF dynamicznie rośnie. W grudniu 2022 r. Santander ogłosił, że otwiera centra technologii w Polsce i Hiszpanii i zamierza zatrudnić 1,4 tys. osób. W Polsce działa kilkadziesiąt centrów firm z sektora BISF, w tym m.in. HSBC, BNY Mellon, Franklin Templeton, ING Tech Poland. Wszystkie rosną szybko, z wyjątkiem JP Morgan. Witany z najwyższymi honorami amerykański bank inwestycyjny obiecywał w 2017 r. zatrudnienie do końca 2022 r. co najmniej 2,5 tys. osób w centrum w Warszawie i dostał najwyższy w historii centrów usług grant (20,26 mln zł). W 2019 r. rozwiązał umowę o grant, w zeszłym roku zatrudniał 1,2 tys. osób.
Po upadku kalifornijskiego Silicon Valley Bank inwestorzy zaczęli sprzedawać akcje banków na całym świecie. Saudi National Bank, największy udziałowiec Credit Suisse, poinformował wtedy, że ze względu na przepisy nie zwiększy zaangażowania, które wynosi 9,9 proc. Akcje szwajcarskiego banku spadły o 24 proc., czyli najwięcej w historii. Bank notował straty, planował zwolnienia i restrukturyzował się.
W 2021 r. stracił 4,7 mld USD w związku z transakcjami z funduszem hedgingowym Archegos, który zbankrutował. Na kredytach udzielanych Greensill Capital (pożyczkodawca finansujący łańcuchy dostaw, który też zbankrutował) bank stracił ponad 2 mld USD. Dstał też karę za zaniedbania, które umożliwiły pranie pieniędzy bułgarskiej mafii narkotykowej.