Udało się uratować finanse państwa

Andrzej Siłuszek
opublikowano: 1998-11-10 00:00

Udało się uratować finanse państwa

Sejm odrzucając w poniedziałek uchwaloną w piątek nowelizację ustawy o podatkach, przewidującą rozliczne ulgi, dopisał ostatnią scenę do trwającego od paru tygodni spektaklu.

JEDYNY logiczny wniosek, jaki można wysnuć z piątkowego posiedzenia, w czasie którego głosowano nad rządową propozycją ustawy określającej przyszłoroczne podatki, jest taki, że parlamentarzystów AWS-u opanowało szaleństwo. Chodziło im już nie tylko o zniszczenie wszelkich śladów po reformie systemu podatkowego zaproponowanej w „Białej Księdze”, chcieli rozwalić budżet i zniszczyć gospodarcze fundamenty państwa.

TEZĘ o zbiorowym ataku szaleństwa najlepiej ilustruje przypadek zasłużonego skądinąd posła Jana Rulewskiego, który niesiony euforią wprowadzania poprawek do ustawy zaproponował... prorodzinną ulgę budowlaną! Chodziło mu o to, aby wysokość odliczenia od podatku, przysługującego za wydatki poniesione na zakup lub budowę własnego domu czy mieszkania, uzależniona była od liczebności rodziny. Każdemu członkowi rodziny przysługiwałby odpis wysokości 6 proc. wydatków.

SEJM byłby to zapewne uchwalił, gdyby nie wystąpienie przewodniczącego sejmowej komisji finansów, Henryka Goryszewskiego z AWS, jednego z nielicznych, który pozostał przy zdrowych zmysłach. Otóż spytał on przytomnie wnioskodawcę, ile mogłaby odliczyć sobie rodzina, która zaczynała budowę bez dzieci, a po jej zakończeniu miałaby szóstkę.

NIE POMOGŁY natomiast głosy rozsądku przy uchwalaniu ustawy o przywilejach dla wiodącej siły narodu, niezależnych, samorządnych związków zawodowych wszystkich maści. Otóż posłowie-związkowcy uradzili i uchwalili, że składki związkowe będą stanowiły koszt uzyskania przychodu i będzie można je odliczyć od podstawy opodatkowania. Nie dość na tym, uznali też, że zwolnione od podatku mają być zapomogi związkowe.

URADZONO również, żeby w przyszłym roku obowiązywała ulga podatkowa na trzecie, czwarte i każde kolejne dziecko. W roku 2000 ulga miałaby przysługiwać na drugie i każde następne, a od 2001 roku już na każde dziecko. Dziwi trochę, że nie wprowadzono ulgi za sam fakt trzymania w pogotowiu plemników gotowych do reprodukcji.

PRZY TEJ nowatorskiej twórczości bledną osiągnięcia sejmów rzeczpospolitej szlacheckiej, choć analogia jest całkowita.

W czasie piątkowego posiedzenia Sejmu ostatecznie sprecyzowany został kształt opozycji. Okazało się ponad wszelką wątpliwość, że w opozycji do własnego rządu jest niemal cała Akcja Wyborcza Solidarność ze swoim przewodniczącym, marszałkiem Sejmu i kilkoma członkami rządu na czele. Na szczęście rząd popierany jest jeszcze przez premiera.

Najlepszym komentarzem do piątkowego posiedzenia Sejmu są cztery, na gorąco wygłoszone, wypowiedzi:

MARIAN KRZAKLEWSKI, przewodniczący AWS: „AWS nie głosowała przeciw rządowi. (...) Ewentualne zagrożenia dla finansów państwa, wynikające z przyjętych w piątek poprawek, można będzie usunąć np. podczas głosowań w Senacie”.

To jest epitafium dla rozumu. Czy po to AWS zgłosiła i przegłosowała poprawki w Sejmie, żeby potem AWS je w Senacie odrzuciła?

HENRYK GORYSZEWSKI, poseł AWS, przewodniczący sejmowej komisji finansów: „Nie chcę komentować tego głosowania i sytuacji, jaka powstała. (...) Dziś już obraziłem parę osób”.

LESZEK BALCEROWICZ, przewodniczący Unii Wolności, wicepremier i minister finansów: „To głosowanie przeciwko własnemu rządowi, przeciw własnemu premierowi. Chcę, żeby liderzy AWS odpowiedzieli, czy mamy jedną opozycję czy dwie: tę rzeczywistą i drugą, w postaci AWS”.

Pan wicepremier był bardzo łaskaw dla swojego koalicjanta. Dopowiedzmy całą prawdę: to było głosowanie nie tylko przeciw własnemu rządowi, nie tylko przeciw własnemu premierowi, to było przede wszystkim głosowanie przeciw własnemu państwu.

MAREK BOROWSKI, poseł opozycyjnej SLD: „Nie możemy bez przerwy pomagać rządowi tylko dlatego, że AWS wciąż głosuje przeciwko swojemu gabinetowi”.

Teraz wypada mieć nadzieję, że Senat nie zepsuje już ustawy podatkowej.