Ukraiński parlament przegłosował we wtorek odwołanie rządu z powodu umowy gazowej z Rosją.
Partia byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko zażądała we wtorek na forum parlamentu zdymisjonowania ministra paliw i energetyki Iwana Płaczkowa i innych członków rządu oraz szefa Naftohazu Ołeksija Iwczenki.
Żądanie zawarte w złożonym w parlamencie projekcie uchwały poparły inne opozycyjne ugrupowania: prorosyjska Partia Regionów oraz Komunistyczna Partia Ukrainy.
Blok Julii Tymoszenko chce także, by parlament anulował umowę gazową z Rosją oraz utworzył specjalną grupę ds. negocjacji gazowych z Azją Środkową.
Według ukraińskiego prawa parlament może doprowadzić do odwołania ministra przy poparciu 226 z ogólnej liczby 450 posłów; nie może jednak odwołać szefa Naftohazu, ponieważ nie jest on ministrem.
Zdaniem większości ekspertów parlament nie może anulować umowy z Rosją, ponieważ jest to porozumienie gospodarcze, a nie międzyrządowe.
Julia Tymoszenko ostro skrytykowała w zeszłym tygodniu zawarte przez Rosję i Ukrainę porozumienie w sprawie cen gazu, nazywając je "nonsensownym" i "podstępnym". Zaapelowała o wszczęcie dochodzenia w sprawie umowy, która jej zdaniem jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego Ukrainy.
Tymczasem premier Jurij Jechanurow bronił we wtorek na forum parlamentu umowy z Rosją, twierdząc, że był to "kompromis" chroniący Ukrainę przed odcięciem dostaw gazu. "Mogliśmy zwrócić się do szwedzkiego sądu (arbitrażowego), ale zajęłoby to bardzo dużo czasu" - dodał premier.
Podpisane w zeszłą środę porozumienie zakłada, że średnia cena gazu na granicy rosyjsko-ukraińskiej wyniesie 95 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Rosyjski Gazprom będzie sprzedawać gaz po cenie 230 dolarów za tysiąc metrów sześciennych pośredniczącej firmie Rosukrenergo, następnie rosyjski surowiec będzie mieszany z tańszym gazem pochodzącym z Turkmenistanu, Uzbekistanu i Kazachstanu i dostarczany na Ukrainę.