W piątek, 22 lipca, przedstawiciele Rosji i Ukrainy podpisali porozumienie, które ma odblokować ukraińskie porty i pozwolić na transport produktów rolnych drogą morską. Sama wieść o potencjalnym uwolnieniu eksportu mocno podbiła wyceny notowanych na GPW spółek operujących w Ukrainie. Dwie godziny po otwarciu sesji Kernel zyskał 11 proc., a mniejsze Astarta i IMC kolejno 8 i 7 proc. Ostatnie wyniki podmiotów oraz ich prognozy na kolejne miesiące wskazują jednak, że były to ruchy czysto spekulacyjne, nie oparte na zmianie fundamentalnej wartości.

Szansa na sukces
Od początku wojny w Ukrainie transport Morzem Czarnym był niemożliwy. Spółki działające na terenie wschodniego sąsiada Polski zmuszone były ograniczyć się do eksportu towarów drogą lądową, z użyciem kolei. Mocno ograniczyło to ich możliwości sprzedażowe i dobiło niski już sentyment dla wszystkich przedstawicieli indeksu WIG-Ukraine, którego wartość przepołowił wybuch konfliktu zbrojnego.
- Obecnie potencjał eksportowy Ukrainy drogą morską wynosi ponad 50 mln ton zboża, natomiast koleją może wyeksportować ona do zachodnich państw tylko 7 mln ton. Trudno jest ukraińskim producentom przerzucić się na drogę lądową. Położenie tego państwa ułatwia transport towarów do Afryki Północnej czy na Bliski Wschód - mówi Jakub Szkopek, analityk Erste Securities.
Sprzedaż w II kwartale 2022 r.
spółka | produkt | zmiana r/r w proc. |
Kernel | olej | |
Kernel | zboże | |
Astarta | pszenica | |
Astarta | kukurydza |
Źródło: spółki.
Nie dziwi więc reakcja inwestorów na informacje dotyczące ewentualnego wznowienia frachtu na Morzu Czarnym. Ma to spółkom pozwolić nie tylko na upłynnienie zalegającego towaru, ale i przygotowanie się na kluczowy III kwartał 2022 r. Dzięki porozumieniu producenci będą mieli też możliwość wykorzystania wzmożonego popytu na rynkach zmagających się z deficytem produktów rolnych.
- Działania zbrojne skutkowały całkowitym zatrzymaniem ruchu morskiego. Po pierwsze z powodu obaw przed rosyjskim agresorem, a po drugie ze względu na ukraińskie miny, mające za zadanie nie dopuścić do inwazji droga morską. Porozumienie, mimo że z wieloma dodatkowymi warunkami, zmienia sytuację spółek rolnych, które mają szansę wznowić eksport i spieniężyć zalegający kapitał obrotowy. Powierzchnia magazynowa i środki przydadzą się jesienią podczas zbiorów zbóż jarych - dodaje Jakub Szkopek.
Liczą się fakty
Oprócz szansy na wznowienie sprzedaży i powrotu zysków spółek rolniczych, w umowie między Ukrainą a Rosją inwestorzy zobaczyli zapowiedź dalszego łagodzenia stosunków między państwami i ewentualne zakończenie konfliktu.
- Sama chęć podpisania porozumienia przez Rosjan jest dobrym zwiastunem, który sugeruje, że w IV kwartale eksport spółek wróci do wyższych poziomów i będzie szansa na lepsze wyniki. Patrząc historycznie, więksi gracze, tacy jak Kernel, Astarta i IMC korzystali na momentach słabości rynku. Dziś mają lepszą pozycję bilansową i negocjacyjną, gdyż rolnicy chętniej będą pozbywali się zboża, więc jest szansa na ponadprzeciętne marże - mówi Jakub Szkopek.
Dobre przeczucie co do dalszych losów konfliktu nie wystarczy jednak, aby nazwać spółki ukraińskie atrakcyjnymi inwestycyjnie w długim terminie. Duże ryzyko czyni je podatnymi na spekulacje krótkoterminowe, przez co każda kolejna informacja może mocno wahać kursami. Zdecydowany ruch cenowy wymagałby dużej inwestycji, a żadna z instytucji jej nie dokona, dopóki trwa wojna.
- Fundamenty długoterminowe są niestety bardzo mocno kwestionowane. Rynek skupia się tylko na bieżących informacjach, nie ma mowy o grze długoterminowej. Nie wiemy jak konflikt się zakończy i czy każda strona wywiąże się ze zobowiązań. W takich warunkach jak teraz nikt nie wyłoży większych pieniędzy na ich walory – dodaje Jakub Szkopek.
Wątpliwości budzi nawet sam sposób realizacji podpisanego w piątek porozumienia. Rozminowanie Morza Czarnego może zająć zbyt dużo czasu, dlatego jedną z proponowanych opcji jest utworzenie ścieżek, mających umożliwić statkom omijanie pól minowych. Takie ryzyko, idące w parze z nieprzewidywalnością Władimira Putina może być zbyt wysokie dla ubezpieczycieli.
- Mówi się, że rozmontowywanie min w portach ukraińskich może potrwać co najmniej miesiąc. Problem może być taki, że ubezpieczyciele nie będą skorzy udzielać polis na takie statki, które narażone są na ostrzał lub wpłynięcie w minę, przez co mogą żądać dodatkowych zabezpieczeń - zaznacza analityk Erste.