Połączone komisje Parlamentu Europejskiego: Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI) oraz Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) 66 głosami przyjęły wczoraj sprawozdanie dotyczące ram unijnej polityki w zakresie klimatu i energii do roku 2030. Przeciwko sprawozdaniu były 42 osoby, zaś 3 wstrzymały się od głosu.
Połowiczny sukces
W sprawozdaniu zwrócono uwagę m.in. na problemy związane z bezpieczeństwem energetycznym, rolą energii dla konkurencyjności gospodarki i wysokimi cenami energii UE w kontekście konkurencji z innymi gospodarkami światowymi. W dokumencie zaznaczono również konieczność sprawiedliwego podziału ciężarów polityki klimatycznej między państwa członkowskie UE z uwzględnieniem korzystnego dla Polski kryterium emisji per capita oraz antyrynkowego charakteru indeksacji cen gazu i ropy (kontrakty Gazpromu). Sprawozdanie mówi także o istotnej roli gazu w gospodarce niskoemisyjnej i zrównoważonym rozwoju OZE.
Niewielką przewagą głosów (do 50) udało się także przyjąć wiele krytycznych paragrafów, np. odrzucenie 60-procentowego celu redukcji emisji CO 2 w UE do 2030 r. czy 40-procentowego udziału energii ze źródeł odnawialnych(OZE). To oznacza szansę na zmianę wielu paragrafów na sesji plenarnej. W lutym bowiem przyjęcie sprawozdania będzie głosował cały Parlament Europejski, który pozostaje w tej kwestii bardzo podzielony. Wcześniej — 22 stycznia — propozycję w sprawie polityki energetyczno-klimatycznej do roku 2030 przedstawi Komisja Europejska.
Zdaniem Konrada Szymańskiego, posła PiS do PE, współautora projektu sprawozdania, sukcesem można nazwać odrzucenie najbardziej radykalnych propozycji zaostrzenia polityki klimatycznej, jednak taki werdykt powinien dotyczyć całego sprawozdania. Dzięki głosom lewicy i zielonych komisje przyjęły bowiem rekomendacje o podwyższeniu trzech wiążących celów polityki UE do 2030 r.: redukcji CO 2 z 20 proc. do 40 proc., zwiększenia udziału energii ze źródeł odnawialnych (OZE) z 20 do 30 proc. i zwiększenia efektywności energetycznej z 20 do 40 proc.
— Przyjęcie tych rekomendacji zmusza mnie do apelowania o odrzucenie sprawozdania. Zwiększanie progów nie jest właściwą odpowiedzią na wyzwania gospodarcze Europy. Poprzednie lata pokazały nam, że nikt na świecie nie chce naśladować europejskiego eksperymentu. To oznacza utratę konkurencyjności, utratę inwestycji, wyprowadzkę przemysłu i dalszy zanik miejsc pracy w Europie — uważa Konrad Szymański.
Sama Unia nie da rady
O ile Unia Europejska jest jedynym regionem świata, który zmniejszył swoje emisje, i to aż o 18,5 proc., reszta świata nic sobie z tego nie robi. Unia odpowiada bowiem zaledwie za 11 proc. światowych emisji, a te wzrosły aż o połowę. Głównymi emitentami są Chiny (29 proc.) i USA (16 proc.). A co Unia dostała w zamian? Od 2005 r. ceny energii wzrosły tu o 35 proc., podczas gdy w tym samym czasie w USA spadły o 4 proc. Ameryka powraca więc do przemysłu, w tym wysokoenergochłonnego, i przedstawia dobre prognozy na przyszłość.
Do dyskusji włączyła się także Businesseurope, największa organizacja pracodawców w Europie, do której należy polska Konfederacja Lewiatan. W liście do Jose Manuela Barroso, przewodniczącego Komisji Europejskiej, zwraca uwagę, że cel redukcji musi być realistyczny i spójny z celami polityki przemysłowej Unii.
Ponowne, jednostronne przedstawienie celów redukcji emisji do 2030 r. mogłoby znowu zepchnąć UE do pozycji samotnego sprintera, który po raz kolejny podnosi sam sobie poprzeczkę, podczas gdy nie zdołał wyegzekwować od światowych konkurentów zobowiązania do podjęcia porównywalnych wysiłków.
Według organizacji przedsiębiorców, Europa powinna przyjąć jeden cel — redukcję CO 2 do 2030 r., którego osiągnięcie będzie wspierane poprzez rozwój odnawialnej energii oraz poprawę efektywności energetycznej, jednak ostateczne ustanowienie celu redukcji powinno być odsunięte do czasu osiągnięcia światowego porozumienia klimatycznego w Paryżu w 2015 r. Bez tego Europa narazi się na kolejne negatywne skutki swoich jednostronnych decyzji.