Ponad rok temu mieliśmy wdrożyć unijną dyrektywę dotyczącą energii ze źródeł odnawialnych. Brak stosownych „zielonych” przepisów uchodził nam do tej pory w Europie na sucho, ale Komisja Europejska w końcu nas upomniała. Grozi skierowaniem sprawy do Trybunału Sprawiedliwości, jeśli w ciągu dwóch miesięcy nie wprowadzimy stosownego prawa.
— Resort gospodarki przypuszczalnie tradycyjnie wystosuje pismo do Komisji, w którym pokaże, że trwają prace nad nową ustawą o odnawialnych źródłach energii (OZE) i wpłynęło wiele uwag, więc poprosi o wydłużenie terminu. Zapowie, że w czerwcu rządowy projekt trafi do Sejmu, a jesienią ustawa zostanie uchwalona. Ta argumentacja pewnie po raz ostatni może zadziałać.
Jednak dalsze opóźnianie wdrożenia dyrektywy może skutkować m.in. problemami z uzyskaniem przez Polskę pieniędzy w ramach unijnej polityki spójności, właśnie na OZE. Chcielibyśmy otrzymać 300 mld zł, z tego około 10 mld zł w ramach proklimatycznych priorytetów ma być wyłącznie na OZE, ale warunkiem otrzymania tych pieniędzy jest właśnie wdrożona dyrektywa — tłumaczy Grzegorz Wiśniewski, prezes EC BREC Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Jego zdaniem, ta sytuacja osłabia pozycję negocjacyjną Polski w walce o fundusze. — Być może dostaniemy ich mniej albo trafią do nas z opóźnieniem. Brak pełnego wdrożenia dyrektywy w tym roku zdecydowanie utrudni osiągnięcie obowiązkowych 15 proc. z zielonej energii w 2020 r. — mówi Grzegorz Wiśniewski.
Natomiast resort Waldemara Pawlaka jest nadzwyczaj spokojny o rozwój zielonego biznesu i przekonuje, że Polska wręcz wyprzedza przyjęte cele. — Zgodnie z najnowszymi danymi, które otrzymała także Komisja Europejska, Polska w 2010 r. osiągnęła 9,5-procentowy udział OZE w końcowym zużyciu energii brutto. Według dyrektywy 2009/28/ WE taki udział Polska powinna osiągnąć dopiero w 2014 r. Według danych Ministerstwa Gospodarki obecnie nie ma zagrożenia dla osiągnięcia celu 15 proc. udziału OZE w końcowym zużyciu energii brutto — poinformowało nas ministerstwo.
Równocześnie w przesłanym komunikacie resort zapewnił, że „wdrożenie unijnych przepisów ma nastąpić w najbliższym możliwym terminie poprzez nową regulację o randze ustawowej”. Nowa ustawa o OZE trafiła w środę do konsultacji międzyresortowych. Jeszcze w tym miesiącu może być przekazana do ponownych konsultacji społecznych. Ponownych, bo pierwsze zakończone w lutym przyniosły 1 tys. stron uwag ze strony organizacji branżowych.
— Potrzebny jest system wsparcia (w postaci certyfikatów, gwarancja zakupu energii po określonych cenach i system ochrony przed nadpodażą zielonych certyfikatów. Wszystkie elementy znalazły się w uwagach zgłoszonych do resortu. Teraz został nam już tylko czas, żeby szybko i dobrze tę ustawę dokończyć. Chcielibyśmy, żeby utrzymały się propozycje, które wystosowała branża. Jednocześnie jesteśmy świadomi, że część z nich jest nie w smak energetykom konwencjonalnym. Całemu środowisku energetycznemu będzie więc potrzebny zdrowy rozsądek i dobra wola parlamentu — twierdzi Krzysztof Prasałek, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Konferencje
Więcej o nowych przepisach, które wpłyną na działalność sektora energetycznego, dowiesz się na konferencji „Nowe prawo energetyczne i ustawa o OZE". Szczegóły: www.konferencje.pb.pl, 22/333 97 77.