Gwałtowny spadek cen polis majątkowych, widoczny przede wszystkim w komunikacji, trwa już ponad rok i zbiera krwawe żniwo w branży ubezpieczeniowej. Towarzystwa w różny sposób starają się sobie radzić. Część firmy obniża stawki i stara się po prostu przetrwać, płacąc za to niższymi zyskami. Inne wykorzystują wojnę cenową do ekspansji. Na trzecią drogę zdecydowała się austriacka Uniqa, która chce ją… przeczekać.



— Mamy zgodę naszego właściciela na spadek składki zbieranej w segmencie komunikacyjnym. Nie obniżyliśmy cen i nie bierzemy udziału w wojnie cenowej, więc nas przypis w tym obszarze naturalnie spada. Najważniejsza jest dla nas rentowność, a spadki w komunikacji rekompensujemy wzrostem sprzedaży innych ubezpieczeń majątkowych — mówi Andrzej Jarczyk, prezes Uniqa TU.
Ubezpieczyciel chce rozwijać się szybciej niż rynek, ale w obecnej sytuacji wzrost oznacza ogromne straty w przyszłości. Andrzej Jarczyk przewiduje, że rynek zacznie mieć problemy z rentownością już w przyszłym roku, a w kolejnym branża otrzyma słony rachunek za wojnę cenową.
— O ile wcześniej pogoda nie przyniesie dużych szkód katastroficznych. Na razie aura nas rozpieszcza — zastrzega szef ubezpieczyciela. Efekty strategii Uniqa TU widać w jej wynikach. W pierwszej połowie roku zebrała 571 mln zł składek, czyli o prawie 6 proc. mniej niż rok temu. Jeśli weźmie się pod uwagę tylko komunikację, ubytek jest większy i wynosi około 10 proc. Jest to dieta kontrolowana, bo jednocześnie rośnie sprzedaż polis mieszkaniowych i finansowych. Jednocześnie rosną zyski.
W pierwszej połowie roku Uniqa zarobiła 13,5 mln zł, czyli o połowę więcej niż przed rokiem. — Druga połowa roku będzie lepsza — zapowiada Andrzej Jarczyk. Ocenia, że ceny polis jeszcze nie sięgnęły dna. Może do tego dojść pod koniec roku, gdy ubezpieczyciele mocno zetkną ceny, chcąc za wszelką cenę dowieźć plany roczne. Nadal zarabiają na polisach, które sprzedali w latach 2012-13. Uniqa nie może całkowicie odciąć się od tego, co się na rynku dzieje, bo Kowalski kupi ubezpieczenia gdzie indziej. Dlatego też postawiła na odnowienia, czyli utrzymanie obecnych klientów.
Towarzystwo nadal chce też liczyć się na rynku polis korporacyjnych. Podchodzi jednak selektywnie do wyboru ryzyk, które chce ubezpieczać. Wojna cenowa dotknęła także tego obszarurynku i nie każdy kontrakt jest rentowny. Uniqa ma także w Polsce spółkę życiową. Po wycofaniu się ze sprzedaży polisolokat i utracie znaczącej części portfela znalazła się w cieniu majątkowej siostry. Powoli zaczyna z niego wychodzić.
— Sporo zainwestowaliśmy w sprzedaż ubezpieczeń grupowych. To obszar, z którym wiążemy duże nadzieje. Chcemy także rozwijać proste ubezpieczenia na życie ze składką jednorazową — mówi Andrzej Jarczyk. Jego zdaniem, po lawinie krytyki, która spadła na polisy inwestycyjne, na rynku życiowym zapanuje normalność. Niestety, połączona ze stagnacją, bo państwo słabo zachęca Polaków do oszczędzania. To nie sprzyja sprzedaży długoletnich programów inwestycyjnych opakowanych w ubezpieczenie.