UOKiK ostrzega przed podatkiem handlowym

Bartek GodusławskiBartek Godusławski
opublikowano: 2016-09-13 22:00

Handlowcy myślą o skardze do Brukseli, a urząd antymonopolowy i eksperci ostrzegają, że przegrana rządu może słono kosztować budżet albo mały biznes

Podatek od sprzedaży detalicznej od początku miał pod górkę. Po wielu miesiącach perturbacji w szeregach ekipy rządzącej udało się znaleźć konsensus i ustawa weszła we wrześniu w życie. Jej historia może być jednak krótka, bo w każdej chwili czeka ją zderzenie z brukselskimi urzędnikami.

— Marek Niechciał, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), ostrzegł, że jest spore prawdopodobieństwo, że Komisja Europejska (KE) uzna podatek za niedozwoloną pomoc publiczną, co może wiązać się m.in. z tym, że będą musieli go płacić wszyscy podatnicy bez wyjątku — twierdzi nasz informator z kręgów rządowych.

Wszyscy płacą

Na razie UOKiK wysłał do Brukseli wyjaśnienia rządu dotyczące podatku. „Szczeblowa progresja podatkowa nie powoduje zróżnicowania między podatnikami, a decyzja w zakresie jej wprowadzenia lub nie, w odniesieniu do dochodu lub przychodu, mieści się w granicach uprawnionej autonomii fiskalnej państwa członkowskiego. W rezultacie środek można uznać za ogólny, czyli niestanowiący pomocy państwa w rozumieniu art. 107 Traktatu o Funkcjonowaniu UE (TFUE)” — poinformowało nas o treści przesłanej opinii biuro prasowe UOKiK. Przypomnijmy. Resort finansów skonstruował progresywną skalę podatkową w podatku handlowym. Podmioty, których obroty nie przekraczają 17 mln zł miesięcznie, są z daniny zwolnione. Dla tych o przychodach nieprzekraczających 170 mln zł przewidziano stawkę 0,8 proc., a nadwyżkę ponad tę kwotę objęto stawką 1,4 proc. Urzędnicy unijni już na początku roku pytali fiskusa o nowy podatek. UOKiK zaś ostrzegał o możliwych problemach już w lutym, twierdząc, że danina spełnia właściwie wszystkie przesłanki, które świadczą o pomocy publicznej. Argumentację potwierdził też tuż po objęciu urzędu nowy szef urzędu. „(…) wskazany w uzasadnieniu do projektu ustawy cel, jakim jest zwiększenie konkurencyjności małych i średnich przedsiębiorstw w stosunku do dużych firm działających w branży handlowej, wydaje się potwierdzać, że konstrukcja podatku może się wiązać z uzyskaniem przez MŚP pomocy publicznej w rozumieniu art. 107 TFUE” — czytamy w piśmie podpisanym przez Marka Niechciała adresowanym do Henryka Kowalczyka, szefa Stałego Komitetu Rady Ministrów.

Batalia w Brukseli

Niedawno szef UOKiK znów ostrzegł, że wejście w życie daniny może przyspieszyć start postępowania w KE. Jeśli KE nie rozpocznie postępowania z urzędu, skargę mogą złożyć sami sklepikarze. — Rozważamy wszystkie opcje i złożenie skargi jest jedną z nich — mówi Ilya Bruggeman z EuroCommerce, organizacji zrzeszającej europejskie sieci handlowe, której członkiem jest Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. Zdaniem ekspertów podatkowych, prawdopodobieństwo, że podatek będzie uznany za niezgodny ze wspólnotowym prawem, jest spore.

— Pomoc publiczna to nie tylko przydzielanie dotacji, ale także ulgi podatkowe, takie jak np. w przypadku podatku od sprzedaży detalicznej. Moim zdaniem, nie ma możliwości prawnych, aby domagać się od podmiotów o obrotach poniżej 17 mln zł miesięcznie zapłaty podatku wstecz [w przypadku uznania podatku za pomoc publiczną — red.]. Potencjalny podatek może się pojawić w przypadku nowelizacji ustawy i zniesienia limitu opodatkowania powyżej tego poziomu, jedynie „na przyszłość”. Po stronie podatników uiszczających podatek w obecnej formie natomiast może pojawić się możliwość wystąpienia z wnioskiem o stwierdzenie nadpłaty, jeśli podatek zostanie uznany za zapłacony nienależnie — podkreśla Stefan Majerowski, menedżer w dziale doradztwa podatkowego EY.

Europejski problem

UOKiK zwraca uwagę, że jeśli Bruksela uzna, iż podatek handlowy łamie reguły rządzące unijnym rynkiem wewnętrznym, może nakazać państwu członkowskiemu jego zawieszenie do czasu rozstrzygnięcia postępowania. Spotkało to Węgry, które nie zdążyły pobrać nawet forinta ze swojej wersji podatku. Eksperci EuroCommere podkreślają, że w środkowowschodniej Europie coraz wyraźniejszy jest trend nakładania podatków sektorowych nie tylko na handel, ale także banki, telekomy, energetykę czy media. — Coraz więcej krajów regionu kopiuje swoje polityki, które dyskryminują zagranicznych inwestorów — podkreśla Ilya Bruggeman.

Podatki dla wybranych

Już w kampanii wyborczej PiS zapowiedziało, że pewne branże muszą się szykować na to, że fiskus zapuka do ich drzwi po dodatkową kasę. Podatki sektorowe spadły na instytucje finansowe: banki, SKOK-i, ubezpieczycieli, firmy pożyczkowe, które oprócz CIT płacą dodatkowe 0,44 proc. od aktywów rocznie. Zwolnione z daniny są kwoty inwestowane w obligacje rządowe. Tylko w tym roku podatek miał dać fiskusowi dodatkowe 5,5 mld zł na finansowanie hojnego menu wyborczego, ale ostatnio resort finansów urealnił swoje prognozy i obecnie liczy, że zbierze 3,4 mld zł i 3,9 mld zł w 2017 r. Kolejna danina spadła na sieci handlowe. W ten sposób politycy postanowili wyrównywać konkurencję i dać impuls do rozwoju małym i średnim krajowym biznesom, a po kieszeni uderzyć duże koncerny zagraniczne. Fiskalne plany musiały zostać solidnie zweryfikowane, bo podatek od sprzedaży detalicznej wszedł w życie dopiero we wrześniu i fiskus w tym roku zbierze z niego tylko 473 mln zł, wcześniej licząc nawet na 2 mld zł. W przyszłym roku budżet państwa dostanie 1,6 mld zł.