Autoportret z Bugiem w tle
Mistrz Wajda kończy plan zdjęciowy, statyści grający Żydów w „Ziemi obiecanej” zdają charakteryzatorce peruki, stroje, przyklejane brody. Władysław Grochowski, wówczas student łódzkiej filmówki, trzyma się z boku, ale podchodzi do niego kobieta, energicznie ciągnie za imponujące wąsy. Raz, drugi, trzeci. Nie puszczają.
— Nawet nie pisnąłem, choć nieźle bolało — żartuje Władysław Grochowski, właściciel i prezes Arche. Ot, cały on — skromny, pozytywnie nastawiony obserwator rzeczywistości. Spółki zapewne wielu nie kojarzy, za to wąsy Władysława Grochowskiego zapamiętuje się od razu: to marka sama w sobie. Teraz jednak podlaski przedsiębiorca pracuje nad marką biznesu. Mobilizuje siły, kapitał i wyobraźnię na projekt, którym chce przeorać rynek hotelowy w Polsce i wypromować Arche od Odry po Bug. Z naciskiem na Bug.
— Jeśli plan się powiedzie, to za kilka lat staniemy się największą polską siecią hoteli — zapowiada przedsiębiorca i wylicza kilkanaście inwestycji przygotowywanych przez jego firmę.
Degenerat międzymiastowy
A może — zanim przejdziemy do wyliczanki dewelopersko-hotelowej — pokazać, że to nie...