Ustawa zmieniła rynek detaliczny

MAR
opublikowano: 2013-06-21 00:00

Dla biznesu aptecznego wprowadzenie ustawy refundacyjnej było rewolucją.

Z wyliczeń PharmaExpert wynika, że w 2012 r. obrót statystycznej apteki wynosił 1,9 mln zł i był o blisko 7 proc. niższy niż rok wcześniej. Wynikało to nie tylko z malejącej sprzedaży produktów, ale również odpływu pacjentów do innych kanałów dystrybucji. Według różnorodnych szacunków w minionym roku z zakupów w kanale aptecznym zrezygnowało od 2 do 10 proc. osób zaopatrujących się w leki i inne produkty (dermokosmetyki, wyroby medyczne). Jak podkreślają właściciele placówek, przyczyn należy upatrywać nie tylko w rosnących wydatkach na leki, ale również w zakazie reklamy.

— Zakaz spowodował m.in. ograniczenie działalności informacyjnej aptek, w szczególności dotyczącej leków i produktów innych niż refundowane. W efekcie praktycznie uniemożliwił aptekom konkurowanie z innymi graczami rynku dystrybucji detalicznej, takimi jak sieci sklepów spożywczych, kosmetycznych, a nawet stacji benzynowych, gdzie powszechnie dostępne są leki OTC, kosmetyki czy środki spożywcze — ocenia Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNet, zrzeszającego podmioty prowadzące około 20 proc. placówek — głównie sieciowych — działających na rynku polskim. PharmaNet szacuje, że do placówek pozaaptecznych przeszło około 10 proc. dotychczasowych klientów aptek.

— Odbija się to na poziomie dochodów aptek, które w ostatnich miesiącach i tak znacznie spadły — przekonuje Marcin Piskorski. Podobnego zdania jest Paweł Klimczak, prezes Związku Właścicieli Aptek i Punktów Aptecznych. W rozmowie z „Pulsem Biznesu” podkreśla, że jego organizacja z przyczyn formalnych jest przeciwna zakazowi.

— Apteki oraz punkty apteczne to miejsca, gdzie prowadzimy działalność gospodarczą. O ile ograniczenie reklamy ma uzasadniony sens w przypadku refundowanych leków na receptę, o tyle trudno nam odnaleźć logikę w odniesieniu do leków OTC i innych produktów dostępnych w naszych placówkach bez recepty — przekonuje Paweł Klimczak. Zupełnie inne przyczyny zmiany sytuacji wskazuje szef Naczelnej Rady Aptekarskiej dr Grzegorz Kucharewicz. Jego zdaniem zakaz reklamy uporządkował rynek i wyeliminowałz niego wiele patologii. Jego zdaniem zmian wymagają nie zapisy ograniczające reklamę, lecz sposób naliczania marży. Jednocześnie samorząd aptekarski już wielokrotnie starał się o ograniczenie liczby preparatów dostępnych w kanale pozaaptecznym.

— Jako najwyższy organ samorządu zawodowego za szczególnie naganne uznawaliśmy i uznajemy inicjatywy, akcje, programy oraz wszelkie podobne przedsięwzięcia, które poprzez odwoływanie się do najważniejszych zadań zawodowych farmaceutów (np. udzielanie informacji i porad dotyczących leków oraz opieki farmaceutycznej), stanowiących o istocie tego zawodu, prowadzą w rzeczywistości do obejścia zakazu reklamy aptek i ich działalności. Problem nie leży w definicji reklamy lub w jej braku, ale w niedostatecznych działaniach właściwych organów państwa — ocenia dr Grzegorz Kucharewicz.