Drastyczne piktogramy mają wzbudzić sprzeciw, czujność i reakcję wobec przypadków pedofilii w miejscach publicznych.
Problem uświadamia najnowsza kampania społeczna „Stop pedofilom” Grey Worldwide Warszawa. Fundacja Kidprotect zaznacza, że to dopiero początek tego typu akcji.
Na dworcach, przy publicznych toaletach czy szatniach pojawiły się billboardy „Stop pedofilom”. Proste, wymowne, przykuwające uwagę, z silnym ładunkiem emocjonalnym. Trzy piktogramy, które (w tradycyjnej formie) można spotkać w szatniach, toaletach i pokojach matki i dziecka. Na potrzeby kampanii znaki zmieniono: postacie-symbole dzieci i dorosłych zastygły w drastycznych, nieprzyzwoitych pozach. Dobitnie, brutalnie komunikują: za tymi drzwiami ktoś może molestować dziecko.
— Widziałem, że na dworcu mało kto się przy plakacie nie zatrzymał. Kilku przechodniów zapisało adres strony — mówi Jakup Śpiewak, prezes Fundacji Kidprotect.
Już na początku kampanii pomnożyły się zgłoszenia, pytania i prośby o pomoc, kierowane do fundacji. Znaczy: kampania poskutkowała.
— Problem nigdy nie zniknie — choćby dlatego, że Polska leży na pedofilskim szlaku, bo m.in. przez nasz kraj przewozi się dzieci ze Wschodu na „zamówienie” pedofilów z Zachodu. Ale starajamy się ośmielać ludzi, by zdecydowanie reagowali — twierdzi Jakub Śpiewak.
Kampania nie uczy wzorców reakcji. Można poznać adres strony internetowej, numer telefonu, ale nikt się nie dowie, co powinno się zrobić natychmiast, by pomóc dziecku.
— Na billboardzie nie ma na to miejsca! O konkretnych reakcjach mówią szkolenia dla rodziców, nauczycieli, policjantów. Sygnalizujemy jedynie, że problem istnieje — tłumaczy Jakub Śpiewak.
Autorką kreacji kampanii jest Marta Karpińska, art director w Grey Worldwide Warszawa.
— Plakaty mają prosty przekaz: uświadomiają, że do molestowania dzieci dochodzi też w miejscach publicznych. Wielu ignoruje ten fakt, twierdząc, że większość tragedii rozgrywa się w domach — a więc trudno im reagować. To nieprawda! — twierdzi Marta Karpińska.
Największy kłopot podczas realizacji kampanii? Przekonać instytucje, gdzie fotografowano (supermarkety, pływalnie) do współpracy.
— Firmy bały się, że będą kojarzone z pedofilami. Ale na zdjęciach nic nie wskazuje, gdzie zdjęcie wykonano. To może się właściwie zdarzyć wszędzie... — dodaje Marta Karpińska.
W kampanii wykorzystano citylighty Clear Channel w 7 największych miastach Polski. Plakaty pojawiły się również w „Polityce”, „Forum” i „Super Expressie”. Wsparcie stanowią kartki pocztowe, umieszczane na stojakach wydawnictwa „Między nami” — w warszawskich kinach, pubach, barach itp. Od 21 maja działa też strona internetowa, poświęcona pedofilii, pomocy ofiarom, szkoleniom dla wychowawców młodzieży, rodziców: www. kidprotect.pl/stoppedofilom.
Okiem eksperta
Klin klinem
Im bardziej drastyczny obraz, tym lepiej go zapamiętujemy, tym lepiej dociera do nas problem. Niektórych tematów nie wolno tłumaczyć grzecznie — w białych rękawiczkach, na przykładzie pszczółek i motylków — bo stają się śmieszne i niezrozumiałe. Jeżeli coś jest drastyczne — należy to pokazać. Na mnie największe wrażenie zrobiła kampania antynikotynowa w USA: przez 40 sekund swą historię opowiadał chory na raka krtani dawny palacz — z rurką wychodzącą z gardła. Przekaz dotarł do tych, co trzeba... Podobnie jest i tym razem: kampania prosta w środkach, ale zwala z nóg! I dobrze, bo może rodzice zastanowią się, wysyłając dziecko samo do publicznej toalety.
Paweł Kowalewski
prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy w Polsce (IAA)