VAS nie zainwestuje 3,9 mld zł w minihutę
Wczoraj WZA austriackiego koncernu Voest Alpine Stahl zdecydowało, że firma nie będzie budować minihuty w Polsce. Na razie koncern nie jest też zainteresowany rozmowami z MSP w sprawie prywatyzacji HTS, HK, Cedlera i Floriana. Niewykluczone jednak, że zmieni zdanie.
Wczorajsze walne zgromadzenie akcjonariuszy Voest Alpine Stahl zdecydowało o porzuceniu przez koncern planów budowy minihuty w Porcie Szczecin-Świnoujście. Koncern rozważał także ulokowanie produkcji blach walcowanych na gorąco we Włoszech lub Słowenii. Nakłady miały sięgnąć w sumie 1 mld EUR (3,9 mld zł).
Odetchnęli z ulgą
Dziś natomiast jest już pewne, że w najbliższym czasie Austriacy nie wybudują swojej huty w żadnym z europejskich krajów. Tę decyzję VAS uzasadnia trudnościami z osiągnięciem atrakcyjnej stopy zwrotu z zainwestowanych środków. Voest Alpine nie wyklucza jednak powrotu do projektu.
Strona polska nie ukrywa, że rezygnacja Austriaków ze stalowej inwestycji ułatwi restrukturyzację polskich hut. Wcześniej zarówno Piotr Janeczek, prezes Huty im. Sendzimira, jak i przedstawiciele Huty Katowice podkreślali, że rozszerzenie produkcji blach przez VAS zniweczy próby naprawy sektora.
Przedstawiciele hut obawiają się jednak, że koncern może planować uruchomienie inwestycji w jednym z państw WNP. Na razie jednak nic na to nie wskazuje.
Do trzech razy sztuka
Z drugiej strony, huty liczą, że Austriacy powrócą do planów udziału w prywatyzacji polskiego sektora stalowego. VAS był wcześniej zainteresowany inwestowaniem w HK i HTS. Wyłączność na negocjacje dostał od HTS. Nie mając jednak tego przywileju w HK, wycofał się z uczestnictwa w przekształceniach polskiego sektora.
Jednak w ubiegłym tygodniu Ministerstwo Skarbu Państwa wysłało Austriakom zaproszenie do rokowań w sprawie wspólnej prywatyzacji HK, HTS oraz hut Cedler i Florian.
W biurze prasowym VAS dowiedzieliśmy się wczoraj, że koncern nie jest zainteresowany prywatyzacją polskiego hutnictwa. Niewykluczone jednak, że zmieni zdanie. Tym bardziej że MSP nie będzie upierać się przy zarobieniu na sprzedaży stalowych akcji. Wystarczy, że koncern przejmie część aktywów i zadeklaruje inwestycje.
Rynek na przynętę
Od kilku tygodni resorty skarbu i gospodarki oraz przedstawiciele sektora pracują bowiem nad stworzeniem modelu konsolidacji hut oraz poprawą programu restrukturyzacji sektora. Strony nie chcą na razie ujawniać szczegółów rozważanych projektów. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że poszukują złotego środka na finansową restrukturyzację branży. Nie jest bowiem tajemnicą, że aby uchronić huty przed upadłością, trzeba umorzyć gros stalowych długów, które już dawno przekroczyły 9 mld zł.
— Gdyby udała się redukcja zobowiązań hut, wówczas VAS za pieniądze, które chciał zainwestować w minihutę, mógłby zmodernizować wszystkie cztery wystawione na sprzedaż polskie huty — uważa jeden z anonimowych przedstawicieli branży.
Ich produkcyjny potencjał Piotr Janeczek, prezes HTS, szacuje na 70 proc. zdolności wytwórczych wszystkich polskich hut.
Austriakom byłoby wówczas łatwiej znaleźć także rynek zbytu, a tym samym liczyć na zwrot zaangażowanych środków. Gdyby bowiem zdecydowali się na budowę własnej huty, musieliby zdecydować się na eksport. Tymczasem rynek UE nie jest już w stanie wchłonąć wytwarzanych tam wyrobów. Z kolei w Polsce planuje się wzrost zużycia blach z 3,26 mln ton w 1999 roku do 4,3 mln ton w 2005 roku. Większość z nich mają dostarczać krajowi producenci.
Cztery do jednego: Za pieniądze, które VAS chciał wydać na minihutę, można zmodernizować cztery polskie stalowe spółki.