Volvo: Dwóch panów w restauracji - PB AUTOPORTRET

Marcin BołtrykMarcin Bołtryk
opublikowano: 2025-03-13 12:09

Volvo nie jest i nigdy nie było największym producentem samochodów. Nie produkowało też najdroższych ani najszybszych aut. Wielokrotnie jednak bywało o krok przed innymi markami. Bywało też prawdziwym motoryzacyjnym filantropem.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Spotkanie w restauracji potrafi być brzemienne w skutkach. Tym razem nie chodzi jednak o tzw. syndrom dnia następnego, lecz o skutek globalny. Znaną i cenioną na świecie markę aut. Nie chodzi rzecz jasna o samo spotkanie, lecz o to, kto z kim się spotyka. W drugiej dekadzie XX w. w restauracji właśnie spotkało się dwóch panów pracujących dla fabryki łożysk. Ekonomista i inżynier. Źródła milczą, czy i jak owo spotkanie zakrapiali, bogate są jednak w informacje, co było jego owocem. Panowie postanowili do łożysk dodać koła, podwozie, zawieszenie, silnik i wszystko, co pozwalało nazwać ów twór samochodem.

Wspólnie z Mateuszem Żuchowskim zapraszamy na ciekawą historię Volvo. Szwedzkiego producenta, który dosłownie i w przenośni ma „fizia” na punkcie bezpieczeństwa. Marki, która nie tylko wymyśliła i opatentowała takie rozwiązania, jak trzypunktowe pasy bezpieczeństwa, dziecięce foteliki czy system ochrony przed zderzeniami bocznymi, lecz także za darmo udostępniła innym producentom swoje wynalazki, wierząc, że w ten sposób przyczynia się do zwiększenia drogowego bezpieczeństwa.

Dla zachęty ciekawostka: już od lat 70. ubiegłego wieku Volvo zbiera informacje o wypadkach drogowych, by lepiej zrozumieć ich naturę. Od 2019 r. w ramach inicjatywy Equal Vehicles for All udostępnia te dane w bibliotece cyfrowej, skąd każdy może je pobrać. Zgadza się! Za darmo.