Propozycje, które znalazły się w ustawie zmieniającej VAT, zaszkodzą polskim mięsiarzom, mleczarzom, ale też właścicielom psów oraz kotów — alarmują różne branże. Chodzi o podwyższenie stawki VAT na leki weterynaryjne z 8 do 23 proc., którym właśnie zajmują się politycy. Polskie Stowarzyszenie Producentów I Importerów Leków Weterynaryjnych POLPROWET szacuje, że rynek jest wart rocznie około 1 mld zł. Wraz z podwyżką VAT-u przybędzie mu więc dodatkowo około 150 mln zł.

— To nie są pieniądze, które wspomogą budżet państwa, ale jednocześnie to kwota, która może mieć naprawdę solidne negatywne konsekwencje dla przemysłów mięsnego, mleczarskiego, a w efekcie dla konsumentów tych produktów oraz właścicieli 15 mln psów i kotów — mówi Artur Zalewski, dyrektor POLPROWET-u.
Filip Świtała, wiceminister finansów, pytany o VAT na leki weterynaryjne podczas posiedzenia Sejmu, wyjaśniał, że to zaledwie propozycja, która zostanie poddana pod dyskusję. W branżach, które sprawa dotknie, jednak zawrzało.
Kto zapłaci
Za około 80 proc. wartości rynku odpowiadają właściciele trzody chlewnej, drobiu i bydła — mięsnego oraz mlecznego.
— Wyższa cena leków to konkretny wzrost kosztów szczepionek, antybiotyków i leków przeciw pasożytom, który będzie musiał zostać przerzucony na cenę wyrobu gotowego. Branża narzekająca na niską rentowność nie weźmie tego na siebie, zwłaszcza że jednocześnie od przyszłego roku zwiększają się inne koszty, jak chociażby prądu — mówi Artur Zalewski.
Bartłomiej Chłodnicki, prezes sprzedających jaja Polskich Ferm, ma jednak poważne wątpliwości co do tego, kto będzie zmuszony podwyżkę wziąć na siebie.
— Marżowość jest bardzo niska i wiele zapowiada, że będzie jeszcze niższa, więc będzie to bardzo ciężki czas dla producentów jaj — poza kosztem mediów, wzrosła jeszcze cena zbóż [czyli pasz — red.], a handel nie chce akceptować podwyżek. W efekcie wyższe koszty bardzo trudno jest przełożyć na cenę produktu i producencizostają z tym sami — komentuje Bartłomiej Chłodnicki.
Piotr Kulikowski, szef Indykpolu, szacuje, że koszt obsługi weterynaryjnej to 3-5 proc. kosztu produkcji zwierzęcia.
— Można przyjąć, że ponad połowa tego kosztu to udział medykamentów, a więc wzrost VAT-u na leki oznacza wzrost kosztów produkcji — grubo szacując — o jakieś 0,3-0,4 proc. Przy produkcji dużej skali to jest bardzo zauważalna zmiana i można przyjąć, że skoro marżowość w branży to 3-4 proc., to około 10 proc. zysku trafiłoby do budżetu państwa. Rodzi to oczywiście wiele negatywnych konsekwencji związanych z pogorszeniem naszej konkurencyjności — mówi Piotr Kulikowski.
Artur Zalewski uważa, że może to też podkopać polski eksport spożywczy, który rozwija się dzięki relatywnie niskim cenom przy dobrej jakości produktów.
Szara i czarna strefa
— Wyobraźmy też sobie emeryta, który będzie musiał zapłacić więcej za masło, szynkę czy w końcu za leki dla psa. Wzrost cen leków oznacza zmniejszenie ich dostępności — gdy wprowadzano podatek od posiadania psa, było głośno o wyrzucanych w miastach zwierzętach. Obecny plan podwyższenia VAT-u spowoduje dokładnie to samo. Ponadto część właścicieli może zrezygnować z zaszczepienia pupila np. przeciw wściekliźnie, co jest już konkretnym zagrożeniem dla zdrowia publicznego. Takich potencjalnych zagrożeń jest znacznie więcej — twierdzi dyrektor POLPROWET-u.
Wymienia wśród nich m.in. intensywny rozwój szarej i czarnej strefy z lekami.
— Te same substancje aktywne zawierają leki dla ludzi — całkiem realne wydaje się, że hodowcy mogą zacząć stosować je zamiennie. Poza tym, że to nielegalne, to te leki nie mają wyznaczonych okresów karencji. W końcu też zacznie rozkwitać już zauważalny czarny rynek tańszych leków weterynaryjnych przywożonych zza wschodniej granicy — dodaje Artur Zalewski.
Są też inne aspekty sprawy. Jeden z naszych rozmówców zajmujący się hodowlą, zwraca uwagę, że wyższy koszt leków zniechęca do ich używania, skłaniając hodowców do większych inwestycji w dobrostan zwierząt, aby ograniczyć ryzyko chorób.
— Czasem nawet proste i niewielkie inwestycje, np. w lepsze wentylatory w budynkach inwentarskich, poprawiają stan żdrowia zwierząt. Może to idealistyczna wizja, ale też jeden z efektów podwyżki VAT-u, który można wziąć pod uwagę — dodaje hodowca.