W Lotosie bez sztormów

MZAT
opublikowano: 2012-06-22 00:00

Dekada na czele naftowej grupy to dla Pawła Olechnowicza za mało. Prezesem będzie jeszcze co najmniej przez 3 lata.

Co słychać? Bez zmian — piłkarski dowcip jak ulał pasuje do Grupy Lotos, której rada nadzorcza wybierała wczoraj zarząd. Na kolejną kadencję powołany został prezes Paweł Olechnowicz, rządzący państwową spółką od 2002 r. Stanowiska zachowali też wiceprezesi: Mariusz Machajewski, Marek Sokołowski i Maciej Szozda. Dołączył do nich Zbigniew Paszkowicz, który będzie odpowiedzialny za segment poszukiwań i wydobycia. Władze gdańskiego koncernu wychodzą bez szwanku ze wszystkich politycznych sztormów, strącających ze stołków prezesów innych państwowych spółek. Paweł Olechnowicz na fotelu prezesa Lotosu zasiadł w kwietniu 2002 r., gdy karty rozdawał ówczesny minister skarbu Wiesław Kaczmarek. Pozostał na nim, choć warta w resorcie zmieniała się wielokrotnie — Mikołaj Budzanowski jest już ósmym ministrem, pod kontrolą którego pracuje.

Szef Lotosu jest najdłużej urzędującym prezesem dużej spółki skarbu państwa. Do rekordu we własnej firmie wiele mu jednakbrakuje — wiceprezes Marek Sokołowski w Lotosie (wcześniej Rafinerii Gdańskiej) pracuje od 39 lat, zasiadając w zarządzie od 1990 r. Nowy-stary prezes na razie nie chce mówić o planach na kolejną kadencję. Oczekiwania sygnalizują już natomiast analitycy.

— Głównym wyzwaniem dla prezesa Olechnowicza jest projekt Yme. Rynek czeka na rozstrzygnięcia, bo Lotos dużo zainwestował w norweskie złoże, a termin jego eksploatacji ciągle się przesuwa. W biznesie rafineryjnym Lotos — który zakończył program inwestycyjny — musi teraz skupić się na spłacaniu zadłużenia, pilnowaniu kosztów i maksymalizowaniu przepływów pieniężnych, co utrudnia bardzo zmienne otoczenie rynkowe — uważa Kamil Kliszcz, analityk DI BRE.

Grupa Lotos w 2011 r. miała 29,26 mld zł przychodów, przy 654,2 mln zł zysku netto przypisanego akcjonariuszom jednostki dominującej. Szefowanie potężnemu państwowemu koncernowi nie przynosi jednak takich kokosów jak praca w firmie prywatnej — przynajmniej na papierze. Paweł Olechnowicz jako prezes Lotosu zarobił w 2011 r. 315 tys. zł. Nie żyje jednak z samej pensji — zasiadanie w radach nadzorczych i radach dyrektorów spółek zależnych przyniosło mu aż 872 tys. zł (w 2010 r. było to 158 tys. zł). Prezes może też liczyć na premię. Nadzór Lotosu rekomenduje bowiem walnemu wypłacenie mu 62 tys. zł nagrody rocznej, m.in. za „wkład pracy w poprawienie przez Grupę Lotos wyników finansowych”, „wzmocnienie pozycji rynkowej i branżowej spółki” oraz... „terminowe regulowanie zobowiązań o charakterze publicznoprawnym”. Identycznie uzasadniono wypłacenie takiej samej nagrody rok temu.