W nowej czapeczce

Anna Leder
opublikowano: 2004-11-29 00:00

16 grudnia zamiast obecnego na rynku od trzech lat „Profitu” czytelnik znajdzie w kiosku polską edycję miesięcznika „Forbes”.

Czy zechce ją kupić?

Ostatni numer „Profitu” ma dwie okładki. Na pierwszej figuruje obecny tytuł, na drugiej zaś już „Forbes”. Wydawnictwo potwierdza przekształcenie jednego tytułu w drugi.

— Niemiecki koncern Axel Springer uruchomił w kwietniu tego roku lokalną edycję „Forbesa” w Rosji. Pojawienie się polskiego wydania jest elementem strategii wydawnictwa realizowanej na rynkach zagranicznych — mówi Tomasz Wróblewski, wydawca pisma, były redaktor naczelny „Profitu”.

Po nowemu…

Grudniowy numer polskiego „Forbesa” będzie miał 140 stron. Motywem przewodnim nowych okładek będzie postać ze świata biznesu — bohater cover story numeru. Nowa szata graficzna magazynu ma być bardziej uporządkowana i użyteczna. Zmiany nie ograniczą się do tytułu czy layoutu. Z przekształceniem makiety łączy się zmiana zawartości pisma.

— Nie będziemy kopią amerykańskiego wydania. Nasza gazeta ma być polskim magazynem, czerpiącym z amerykańskiego to, co najlepsze. Będziemy wybierać teksty interesujące dla polskiego czytelnika, korespondujące z polskimi realiami — mówi Marcin Piasecki, redaktor naczelny „Profitu”.

Licencja to jednak zobowiązania. Na pytanie, jaki wpływ ma licencjodawca na zawartość pisma, Michał Kobosko — zastępca redaktora naczelnego — odpowiada, że Amerykanie niczego nie narzucają.

— Nie mamy określonego minimum tekstów tłumaczonych. Pozostawiono nam dowolność w ich doborze — twierdzi Kobosko.

„Forbes” słynie z przenikliwych komentarzy, zdecydowanego, własnego zdania w tekstach dotyczących zjawisk i procesów zachodzących w biznesie oraz postaci, które kreują rzeczywistość gospodarczą.

— Będzie więcej niż dotychczas tekstów o wielkich postaciach polskiej gospodarki. Naszym priorytetem nie będą teksty śledcze. Chcemy pokazywać zjawiska pozytywne w polskim biznesie — plany, zamierzenia ludzi, ale także ich fascynacje wykraczające poza świat biznesu — dodaje Piasecki.

Głównym powodem przekształcenia „Profitu” są jednak rankingi „Forbesa”. Zestawienia najbardziej majętnych osób w Ameryce i na świecie, najlepszych i najbardziej perspektywicznych firm są jego znakiem rozpoznawczym.

— Dzięki umowie uzyskujemy dużo więcej niż tylko prawa do tytułu — także międzynarodowy know-how. Więc choć formalnie jest to „licencja”, mamy nadzieję na współpracę, czyli możliwość korzystania z najlepszego wzorca. Będziemy przedrukowywać rankingi, ale też na podstawie metodologii „Forbesa” tworzyć własne. Mam nadzieję mocno zamieszać na rynku — cieszy się Piasecki.

…ale ostrożnie

Nowa postać nie oznacza jednak, że miesięcznik rezygnuje z dotychczasowej linii programowej.

— Nie będzie rewolucji, zwłaszcza, że naszemu przekonaniu o sukcesie projektu towarzyszy naturalny niepokój, jak zmiany przyjmą czytelnicy — mówi Kobosko.

W obecnej formule „Profit” to ilustrowany magazyn biznesowo-poradniczy. Chce przekazywać wiedzę o gospodarce w formie przystępnej dla szerokiego grona czytelników. Treść wspomagana infografiką pozwala czytelnikowi szybko przyswoić najważniejsze informacje zawarte w artykułach. „Profit” skierowany jest głównie — choć nie wyłącznie — do ludzi młodych i kadry kierowniczej. Marcin Piasecki przyznaje, że zmiany to pomysł na poszerzenie dotychczasowego kręgu odbiorców pisma, a co za tym i idzie — kręgu reklamodawców.

— Problemem „Profitu” jest niedoprecyzowana grupa docelowa. Nowa formuła powinna pomóc w lepszym jej określeniu, co może przyciągnąć reklamodawców — ocenia Maciej Kita, account manager w domu mediowym OMD, odpowiedzialny za planowanie kampanii reklamowych w prasie.

Zdaniem profesora Wiesława Godzica, medioznawcy, wykładowcy Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, dokonywana zmiana to przedsięwzięcie co najmniej karkołomne.

— Etap korzystania z siły obcego brandu na rynku polskich mediów zdecydowanie minął. Rozliczne badania potwierdzają, że czytelnicy patrzą podejrzliwie na polskie mutacje zachodnich czasopism. Ponadto polski target „Forbesa” to doskonale wykształceni specjaliści, a ci wolą czytać go w oryginale. W nowej formule pismo może stracić część starych czytelników i nie zyskać nowych — komentuje Godzic.

Te obawy nie są obce również szefom miesięcznika

— Przed wszystkimi pionami wydawnictwa stoi wielkie wyzwanie. Włożymy ogrom pracy w przekonanie czytelnika, że pismo to wciąż jego dawny dobry znajomy, tylko w lepszej formie i nowej czapeczce — mówi Kobosko.

Kampania rebrandingowa pisma ruszy wraz z pojawianiem się na rynku pierwszego numeru.

— Kiedy 16 grudnia czytelnik weźmie do ręki „Forbesa” nie będzie miał wrażenia, że dostaje coś kompletnie nowego. Dotychczasowa formuła „Profitu” będzie stanowić mocny rdzeń nowego produktu. Więcej szczegółów nie zdradzę — mówi Kobosko.

Nie zmieni się cykl wydawniczy. Polskie pismo nadal będzie miesięcznikiem, mimo że oryginalny „Forbes” jest dwutygodnikiem. Cena startowa nowego tytułu ma wynosić 5 zł.