Polo Club Żurawno znajduje się 25 km od Nowego Dworu Mazowieckiego, ale jego nazwa nawiązuje do dawnego majątku Czartoryskich w Żurawnie pod Lwowem.
– Przez sentyment do tego miejsca ojciec tak nazwał klub. Jest to biznes, ale i pasja całej rodziny – tłumaczy Michał Czartoryski, syn Kazimierza i Małgorzaty Czartoryskich.
Familijny biznes
Absolwent międzywydziałowych studiów ochrony środowiska na Uniwersytecie Warszawskim pracuje w Państwowym Instytucie Badawczym, gdzie zajmuje się wodami termalnymi jako źródłem energii odnawialnej. Uwielbia grać w polo – jest zawodnikiem i trenerem. Konno jeździ od dziecka, nauczył go ojciec. Kazimierz Czartoryski był reprezentantem Polski w skokach przez przeszkody. Zanim otworzył klub w Polsce, przez kilkanaście lat prowadził ośrodek jeździecki w Austrii niedaleko Wiednia. Zamiłowanie do hipiki zaszczepił dzieciom – Michałowi i jego starszej siostrze Karolinie Czartoryskiej-Czarnieckiej.
– Dobrze jeżdżę, bo ojciec pierwszy raz wsadził mnie na konia, gdy miałem dwa miesiące. Ale mówiąc poważnie, gracz polo musi posiadać umiejętności jeździeckie i znać konia, którego dosiada. Konie, które biorą udział w grze, są specjalnie ujeżdżane. Powinny być szybkie i zwrotne. Ważne też, żeby nie bały się kija, którym zawodnicy wbijają piłkę do bramki – wyjaśnia Michał Czartoryski.
Do gry wybierane są konie niewysokie, drobnej budowy, ale silne i wytrwałe.
– Zwrotne, spokojne konie do 160 cm w kłębie, „wpisane w kwadrat”, nadają się do tego najlepiej. Takie cechy można znaleźć zarówno u koni pełnej krwi angielskiej quarter horse, jak i u koni małopolskich. Istnieje również opcja sprowadzenia konia z Argentyny – argentine polo pony – mówi Michał Czartoryski.
Polo to trudna gra, wymagająca dużych umiejętności od jeźdźca i konia, ale widowiskowa. Mecze rozgrywane są na dużym trawiastym boisku o wymiarach 300 na 160 jardów (275 na 145 m).
– Kiedy rodzice w 2002 r. kupili ziemię w Piaskach Duchownych, na miejscu pięknego boiska, które jest dumą naszego klubu, rozciągało się pole uprawne. Zasialiśmy odpowiednią mieszankę traw i kosiliśmy murawę, aż stała się gęsta i równiutka. Teraz trzeba ją kosić raz albo dwa razy w tygodniu, żeby utrzymać boisko w idealnym stanie. Ale mecze polo rozgrywane są nie tylko latem, odbywają się również zimą, na śniegu – opowiada Michał Czartoryski.
Mówiąc najprościej, w grze w polo chodzi o to, żeby zawodnik na koniu wbił za pomocą kija (tzw. malleta) kulę wielkości pomarańczy do bramki przeciwnika. Mecz składa się z czterech do ośmiu części. Każda z nich trwa 7,5 min.
– Podczas gry konie galopują nawet do 50 km/h, a hamują zaledwie w dwie sekundy. Dlatego zarówno niedoświadczonym jeźdźcom, jak i rumakom zdarzają się upadki. Jeźdźcy podczas krótkich przerw w meczu kilkakrotnie wymieniają konie, żeby dać im odpocząć. Drużyny polo są czteroosobowe – mówi Michał Czartoryski.
Kosztowna rozrywka
Co roku w klubach polo w całej Polsce rozgrywanych jest kilkanaście turniejów i zawody międzynarodowe.
– W naszym klubie ćwiczą też ludzie ze świata biznesu. Każdy gracz jest klasyfikowany przez komisję handicapową, składającą się z właścicieli klubów polo w Polsce, w tzw. systemie handicapowym w skali od -2 [dla początkujących - przyp. red.] do 10. Najwięcej polskich zawodników mieści się w przedziale od -2 do 0. System umożliwia dobieranie w rozgrywkach drużyn na podobnym poziomie umiejętności – wyjaśnia Michał Czartoryski.
Gra w polo wymaga sporych nakładów finansowych. Kosztowne są treningi, utrzymanie koni i ich transport na rozgrywki, ale też zakup stroju i akcesoriów dla jeźdźca. Za kask trzeba zapłacić około 300 euro, za buty – 400 euro, za ochraniacze na kolana – 120 euro. Kije, których zawodnik powinien posiadać kilka, kosztują po około 60 euro. Cena siodła przekracza nawet 700 euro.
– Osoby, które dopiero chcą zacząć przygodę z polo, nie muszą jednak liczyć się z tak dużymi kosztami. Godzinny trening kosztuje 300-400 zł w zależności od klubu, w tej cenie jest wypożyczenie konia i sprzętu. Tych, którzy zdecydują się na grę na wyższym poziomie, czekają większe wydatki – przyznaje Michał Czartoryski.
Sport elitarny
Chociaż w Azji gra w polo znana była już w średniowieczu, do Europy dotarła dopiero w XIX w. Przywieźli ją z Indii brytyjscy żołnierze. Często nazywana jest królewską grą, bo uwielbia ją brytyjska rodzina królewska. W Europie jednak nie tylko Brytyjczycy są miłośnikami polo, grę kochają też Francuzi i Niemcy. Na całym świecie rozgrywki śledzą przedstawiciele świata biznesu, polityki i kultury.
Promocją gry w polo na gruncie biznesowym od kilku lat zajmuje się Urszula Barbara Krawczyk, prezeska Fundacji Akademii Kobiet Skutecznych, organizując pikniki polo.
– Chciałam zaoferować coś wyjątkowego tym, którzy chcą rozwijać swoją skuteczność w biznesie, i pomyślałam, że muszę im pokazać moc polo. Poznając zasady tej gry i obserwując mecze, można się wiele nauczyć o pracy zespołowej, strategicznym myśleniu i efektywnym przywództwie. Fascynujące w tym sporcie są proste i czytelne reguły, piękno koni, zaciętość sportowej rywalizacji, synergia z końmi i elegancja jeźdźców – mówi Urszula Barbara Krawczyk.
Filantropijne pikniki
Jedną z form promocji polo są pikniki, z których pieniądze przeznaczane są na cele charytatywne. Wśród nich: Turniej o Puchar gen. Andersa, Żurawno Polo Cup, z którego fundusze wspierają Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach pod Warszawą czy Polo Dia Del Colono Polaco organizowane przez Fundację Akademia Kobiet Skutecznych. Te ostatnie honorowym patronatem objęła ambasada Argentyny. Jak tłumaczy ich organizatorka, Argentyna to nie tylko mistrz świata w polo, ale przede wszystkim jedyne państwo na świecie, w którym ustanowiono związane z Polską święto narodowe. 8 czerwca został uznany przez argentyński parlament świętem narodowym – Dia del Colono Polaco, czyli Dzień Polskiego Osadnika, upamiętnia przybycie w 1897 r. do Buenos Aires pierwszych 14 polskich rodzin.
– Świętujemy razem w szczególny sposób. Podczas pikników zbierane są pieniądze na ważny cel: walkę z rakiem piersi. Pozwalają sfinansować badania przesiewowe wykrywające nowotwór we wczesnym stadium. Z drugiej strony pikniki dają piękną oprawę meczom polo. Goście przychodzą elegancko ubrani, panie noszą kapelusze. Próbujemy najlepszych trunków i potraw. Kto chce poczuć ten klimat, powinien wziąć udział w wydarzeniach – zachęca prezeska Fundacji.
Dodatkową atrakcją i formą integracji dla widzów meczów polo jest to, że podczas przerw wchodzą na boisko, by pomóc w wyrównaniu nawierzchni zrytej podczas rozgrywki przez konie.