Koncerny tytoniowe zaczynają wyobrażać sobie przyszłość bez tradycyjnego papierosa, ale Polacy palą cały czas — i to coraz więcej.



Zgodnie z najnowszym raportem kwartalnym koncernu Philip Morris International (PMI) w I kw. tego roku w Polsce sprzedano o ponad 8 proc. więcej papierosów niż rok wcześniej.
Polski wzrost
Według PMI na polskim rynku od stycznia do marca sprzedano 10,6 mld papierosów, co oznacza wzrost rynku o 800 mln sztuk, czyli — w przeliczeniu — około 40 mln paczek. Papierosy pali około jednej czwartej dorosłych Polaków, oznacza to więc, że statystyczny palacz wypalił w I kw. cztery paczki więcej niż rok wcześniej.
Skąd ta zmiana? Powody mogą być trzy. Po pierwsze, stale zmniejsza się szara strefa, w statystykach pojawiają się więc palacze, którzy wcześniej kupowali papierosy z nielegalnych fabryk czy z przemytu. Po drugie, w ostatnich latach nie było podwyżek akcyzy, a ceny papierosów rosły tylko nieznacznie. Po trzecie, w Polsce pojawiło się dużo imigrantów, zwłaszcza z Ukrainy, którzy po wypaleniu papierosów przywiezionych z rodzinnego kraju kupują je w sklepach i kioskach. Liczba palących Polaków może być więc stała, ale rynek rośnie — słyszymy od przedstawiciela branży tytoniowej. Na dużych rynkach unijnych tak dynamiczny wzrost liczby sprzedanych papierosów to ewenement.
Zgodnie z danymi PMI w I kw. liczba sprzedanych papierosów wzrosła w Hiszpanii o 2,7 proc., ale Włochy, Niemcy czy Francja zanotowały spadki — ten ostatni kraj aż o 8,1 proc. Spośród dużych rynków, na których funkcjonuje PMI, większą dynamikę od Polski wykazały tylko Filipiny (wzrost o 8,9 proc.).
Ewolucja rynku
Legalny rynek tytoniowy w Polsce podzielony jest między cztery koncerny: PMI, British American Tobacco, Imperial Tobacco i Japan Tobacco International. Od lat największy udział w nim ma PMI — rok temu było to 39,9 proc., a w I kw. tego roku — 40,1 proc. Jak pisaliśmy w marcu, koncern powoli modyfikuje model biznesowy, stawiając na papierosy z podgrzewanym tytoniem, który ma emitować mniej szkodliwych substancji.
— Mogę sobie wyobrazić, że w nie tak odległej przyszłości PMI przestanie produkować papierosy. W Japonii, gdzie produkty nowej generacji wprowadziliśmy najwcześniej, w skali całego rynku nikotynowego — a więc wliczając e-papierosy — nasza marka podgrzewanego tytoniu ma już 17-procentowy udział. Uważamy, że w ciągu 2-3 lat jedna piąta palaczy może przerzucić się na produkty nowej generacji, o ile konsumenci będą informowani o ich cechach — mówił Jacek Olczak, prezes ds. operacyjnych w PMI.
PMI wprowadził na polski rynek produkty z podgrzewanym tytoniem dwa lata temu. W I kw. 2019 r. sprzedał w Polsce 200 mln tych papierosów, a ich udział rynkowy wyniósł 0,6 proc. Od ubiegłego roku sprzedaje je także BAT.
Akcyza rozgrzeje papierosy
Palacze tytoniu — ostrzega Ministerstwo Zdrowia — umierają młodziej, ale dla Ministerstwa Finansów są ważnymi dawcami kapitału. Z akcyzy tytoniowej do budżetu co roku wpływa blisko 20 mld zł, a do tego dochodzi jeszcze VAT. Akcyza tytoniowa ma dwie części składowe. Jedna to stała kwota — od 2014 r. 206,76 zł za każde 1000 sztuk papierosów. Druga to składnik procentowy — 31,41 proc. od ceny detalicznej paczki. Stawki te, po szybkich podwyżkach akcyzy w pierwszej połowie dekady, nie były modyfikowane od pięciu lat. W ostatnich latach wzrastała jedynie minimalna stawka akcyzy (obliczana na podstawie średniej detalicznej ceny papierosów w poprzednim roku), która jest mechanizmem zapobiegającym wojnom cenowym producentów.
Wkrótce okres stabilizacji ma się skończyć. W opublikowanej w połowie kwietnia aktualizacji planu finansowego państwa Ministerstwo Finansów zapowiedziało, że akcyza na papierosy i inne wyroby tytoniowe (oraz na alkohol) zostanie „zindeksowana”, czyli podniesiona o 3 proc. Ponadto w lipcu przyszłego roku w życie ma wejść akcyza na wyroby nowatorskie (czyli produkty z podgrzewanym tytoniem i płyny do e-papierosów).
„Oczekiwany skutek budżetowy obejmuje 579 mln zł w przypadku wyrobów tytoniowych, suszu tytoniowego, wyrobów nowatorskich” — informuje resort finansów.