"Niewiele wskazuje na to, by inwestorzy mieli wrócić do Polski" - kreśli czarny scenariusz agencja, podpierając się opiniami zarządzających NN Investment Partners i Blackfriars Asset Management Ltd.

Ich zdaniem, spadki cen akcji (w tym kwartale WIG20 jest najgorszym indeksem wśród 93, monitorowanych przez Bloomberg) będą kontynuowane dopóty, dopóki rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zmieni kursu.
"Pozycja w polskich akcjach powinna być krótka" - mówi Nathan Griffiths, zarządzający NN Investment Partners w Hadze, który przyznaje, że w portfelu niedoważa polskie akcje już od ponad roku. Oznacza to, że ich udział procentowy jest mniejszy niż wynikałoby to z wagi w benchmarku.
"Rzeczywistość jest taka, że WIG20 warto jest dziś znacznie mniej z winy PiS" - mówi zarządzający.
Bloomberg przypomina, że PiS wraz z prezydentem Andrzejem Dudą przeforsowali m.in. podatek bankowy, który podkopał wyniki sektora, a ponadto kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego wpłynął na obniżenie ratingu przez agencję S&P w styczniu, co uderzyło w wartość złotego, akcji i obligacji.
Anastasia Levashova z Blackfiars nie spodziewa się poprawy sytuacji, chyba że rząd zmieniłby nastawienie do banków, co pozwoliłoby im ożywić akcję kredytową i zniechęcić agencje ratingowe do powstrzymania się z obniżaniem ocen dla Polski.
Nathan Griffiths podkreśla, że ryzyko jest zbyt duże, by decydować się na zwiększenie zaangażowania w polskie akcje, które na dodatek są droższe od walorów z innych rynków wschodzących. Jego zdaniem, trudno znaleźć atrakcyjne akcje, bo po tym, jak zniknęło uzasadnienie do wyceniania polskich banków z premią, inwestorzy skupili się na kilku firmach z sektora dóbr konsumenckich, windujących ich wyceny na poziomy dalekie od zachęcających. Jako przykład specjalista podał CCC.
W rok od I tury wyborów prezydenckich WIG20 spadł o około 28 proc.