Wall Street kończy tydzień spadkiem

WST
opublikowano: 2009-10-16 22:05

Ostatnia sesja tygodnia na amerykańskich parkietach toczyła się w nienajlepszych nastrojach. Od początku dnia lekką przewagę miała strona podażowa. Tym razem nie powtórzył się scenariusz z poprzedniego dnia, kiedy to ostatnia godzina handlu przyniosła odreagowanie i wyjście indeksów nad kreskę.

Tym samym w piątek indeks DJ stracił 0,67 proc., S&P500 zniżkował o 0,81 proc., zaś Nasdaq obniżył swoją wartość o 0,76 proc. Choć spadki nie były zbyt dotkliwe, wskaźnik blue chipów nie zdołał jednak utrzymać się ponad psychologiczną barierą 10000 pkt.

Na parkiety trafiła kolejna porcja danych makro. O ile opublikowane przed rozpoczęciem handlu raczej były pozytywne, o tyle wartość indeksu Uniwersytetu Michigan dała dodatkowy atut obozowi niedźwiedzi. Wartość kapitałów długoterminowych jaka napłynęła do USA w sierpniu wzrosła z 15,3 do 28,6 mld USD. Trudno jednak ocenić czy usatysfakcjonowała rynek, gdyż prognozy analityków różniły się diametralnie (od 11 do nawet 30 mld USD). Podobnie niejednoznaczny do interpretacji może być odczyt dynamiki produkcji przemysłowej we wrześniu. Wzrosła ona o 0,7 proc. wobec 0,2 proc. prognozy. Z tym, że miesiąc wcześniej było lepiej, gdyż odnotowano 1,2-proc. wzrost.

Kubeł zimnej wody nadszedł ze strony wskaźnika obrazującego poziom optymizmu wśród konsumentów amerykańskich. Według wstępnego odczytu nieoczekiwanie spadł on z 73,5 pkt do 69,4 pkt. Publikacja indeksu Uniwersytetu Michigan wzmogła presję sprzedających.

W centrum uwagi były, co oczywiste, spółki prezentujące raporty kwartalne. Niestety, tym razem mało było pozytywnych zaskoczeń, przeważały niemiłe niespodzianki. Wydaje się, że handlujący akcjami rozczarowali się rezultatami takich tuzów jak General Electric czy IBM.

Szczególne powody do ostrożności dał Bank of America. Choć analitycy co prawda oczekiwali straty jednego z liderów światowej bankowości, okazała się ona kilka razy wyższa od prognoz. W przeliczeniu na akcję wyniosła aż 27 centów, wobec szacunków rzędu 7 centów. W ujęciu wartościowym netto było to 2,2 mld USD, przy czym 1,2 mld to same odsetki od rządowych i prywatnych akcji uprzywilejowanych. Kurs akcji momentami zniżkował o niemal 5 proc.

Nieco lepiej wypadł konglomerat GE, który z uwagi na zaangażowanie w „setkach” branż często traktowany jest jako swoisty barometr koniunktury gospodarczej. Negatywnie inwestorzy odnieśli się przede wszystkim do przychodów spółki, która spadając o 20 proc. o blisko 2 mld były niższe niż projekcje. Z kolei zysk netto był nieco lepszy od szacunków, choć warto podkreślić, że zmniejszył się aż o 44 proc. Notowania zniżkowały chwilami również o 5 proc.

Powodów do radości nie dały również dokonania IBM. Big Blue poinformował o znacznym spadku liczby podpisanych kontraktów, przełożyło się to na sprzedaż. Firmie udało się jednak wypracować wyższy zysk od zakładanego, ale już podwyższenie prognozy całorocznego zysku odebrane zostało jako „mało ambitne” i niesatysfakcjonujące. Przecena sięgała blisko 5 proc.

Piątkowa sesja nie udała się AMD. Wicelider sektora producentów mikroprocesorów odnotował kolejny słaby kwartał notując stratę rzędu 128 mln USD (nieco niższą niż rok wcześniej). Spadły silnie z kolei przychody.
W przeciwnym kierunku podążała wycena papierów Google. Internetowy gigant pochwalił się wynikami trzeciego kwartału, które przebiły oczekiwania analityków. To następstwo wzrostu wydatków m.in. na reklamę w sieci i e-commerce.