Wciąż nie wiadomo, jaką kwotą największy polski ubezpieczycieli zasili budżet. Przez lata nie wpłacał nic, bo brak dywidendy był elementem gry resortu skarbu z Eureko, które toczą spór o kontrolę nad PZU. W tym roku pojawiała się szansa, że ubezpieczyciel wypłaci dywidendę. W 2008 r. zarobił na czysto 2,3 mld zł, ale z inicjatywy resortu skarbu miała być głosowana też megadywidenda, która uwzględniałaby kapitał zapasowy. Według szacunków, mogła sięgnąć ok. 15 mld zł. Nic z tego. Walne zostało przerwane do 29 lipca przed punktem dotyczącym podziału zysku za 2008 r. Wniosek zgłosił przedstawiciel resortu skarbu, a poparli go zgodnie: Eureko i MSP.
"Puls Biznesu" w ubiegłym tygodniu jako pierwszy przewidział, że taki będzie scenariusz walnego. MSP i Eureko wciąż negocjują warunki ugody, a bez tego skarb nie chce zasilić holenderskiej grupy pieniędzmi z PZU.
Wypłata dywidendy może wpłynąć na zapowiadaną od dawna ekspansję międzynarodową. Na walnym Andrzej Klesyk, prezes PZU, podtrzymał plan przejęć.
- Jeśli nic nie zrobimy, Allianz i Generali wyprzedzą nas pod względem wielkości w regionie. Ciągle przyglądamy się celom, za kilka dni mamy radę nadzorczą, z którą będziemy dyskutowali na temat kierunków ekspansji. Wchodzenie na zachód od Polski nas nie interesuje – mówi Andrzej Klesyk.
Sielankową atmosferę walnego przerwał Tomasz Brzeziński, akcjonariusz, były rzecznik PZU, a obecnie sekretarz redakcji "Parkietu". Postawił zarządowi kilkanaście trudnych pytań o wyniki za 2008 r. Pytał m.in. o powody przeszacowania w dół wartości spółek zależnych, zwiększenie zadłużenia, pogorszenie wyników w ubezpieczeniach komunikacyjnych i wzrost rezerw. Na większość zarząd odpowiedział, a na niektóre odmówił odpowiedzi, zasłaniając się dobrem spółki.