Warszawiacy stawiają opór inwestowaniu

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2021-06-10 20:00

W dużych miastach inwestuje blisko 30 proc. Polaków. W stolicy 14 proc. To mniej niż na wsi.

Skłonność do inwestowania wyraźnie rośnie u osób zarabiających ponad 5 tys. zł miesięcznie i mających już ponad 50 tys. zł oszczędności, wynika z badania przeprowadzonego na przełomie kwietni i maja 2021 r. na zlecenie ING Banku Śląskiego. Objęło ono 1 tys. osób w wieku 18-75 lat, których dochody miesięczne to co najmniej 2 tys. zł.

Z sześciu grup wiekowych wyodrębnionych w badaniu najbardziej otwarta na inwestycje okazała się najmłodsza. Zaledwie 20 proc. osób w wieku 18-26 lat jest niechętna inwestowaniu, a aż jedna trzecia już inwestuje. W żadnej innej grupie wiekowej odsetek inwestujących nie przekracza 25 proc.

- Trochę mnie zaskoczyły te wyniki – przyznaje Daniel Szewieczek, dyrektor zarządzający obszarem oszczędności i inwestycji w ING Banku Śląskim.

Wpływ na wyniki może mieć jednak to, że poza kwestiami demograficzno-dochodowymi, kryterium selekcji ankietowanych było korzystanie z bankowości mobilnej.

- Otwartość młodych klientów na inwestowanie na tle populacji oznacza, że mają trochę większa skłonność do ryzyka i są przekonani, że można inwestować niewielkie kwoty, bo tylko takie mają – dodaje Daniel Szewieczek.

Pośrednio potwierdzają to odpowiedzi na inne pytania. O tym, że inwestować można kwoty rzędu 1-2 tys. zł jest przekonanych 23 proc. ogółu badanych, ale jednocześnie aż 42 proc. już inwestujących.

Za główną barierę w inwestowaniu jest uznawany brak wiedzy niezbędnej do samodzielnego podejmowania decyzji. Wskazuje nań 67 proc. nieinwestujących, ale również 58 proc. inwestujących.

Generalnie odsetek inwestujących rośnie wraz z wielkością miejscowości, w której żyją. W miastach powyżej 200 tys. mieszkańców zbliża się do 30 proc. Trend ten załamuje się jednak w Warszawie. Inwestowanie zadeklarowało zaledwie 14 proc. mieszkańców stolicy, a to odsetek mniejszy niż na wsi.

- Aglomeracja warszawska pod wieloma względami jest bardzo specyficzna na tle innych miast. Te różnice wynikają z tego, że stopniowo do aglomeracji włączane są ościenne gminy, które zmieniają strukturę demograficzną, w tym poziom zamożności mieszkańców. W rezultacie niektóre zachowania i deklaracje są bardziej zbieżne ze średnią na poziomie kraju niż z tendencją jaką obserwujemy w przypadku innych miast w Polsce – komentuje Stanisław Kijowski, dyrektor ds. strategii ING Banku Śląskiego.