Wawel tnie koszty
Nowy prezes zarządu spółki powróci do rozmów z kandydatami na inwestora
Dariusz Orłowski, który od niespełna miesiąca zarządza krakowską spółką Wawel, zamierza w ciągu dwóch lat dwukrotnie zwiększyć sprzedaż spółki. Jego zdaniem, już w tym roku ma się wyjaśnić, czy będzie to robić samodzielnie czy z partnerem branżowym.
Żadna z ubiegłorocznych zapowiedzi zarządu Wawelu, krakowskiego producenta słodyczy, o poszukiwaniach inwestora i budowie nowej fabryki za 100 mln zł nie została zrealizowana. Wydaje się, że Dariusz Orłowski, który od początku lutego jest nowym szefem fabryki, ma bardziej trzeźwe spojrzenie na możliwości finansowe giełdowej spółki.
Tylko z inwestorem
W tym roku Wawel chce zainwestować 7 mln zł w modernizację istniejącego zakładu produkcyjnego. Na budowę nowej fabryki na razie nie ma szans.
— Przydałby nam się nowy zakład, ale Wawelu nie stać na taką inwestycję. Żeby wybudować fabrykę, spółka potrzebuje partnera. Połączenie z inwestorem z branży jest obok wewnętrznych samodzielnych zmian drugą drogą rozwoju firmy. Jest kilka firm zagranicznych, które poważnie się nami interesują. Na rynek polski nadal chce wejść wielu producentów, a Wawel jest jedną z lepszych firm, przez które można to zrobić. Mamy udział w rynku porównywalny do udziału innych spó- łek giełdowych z naszego sektora — na poziomie 2,5-3 proc. — mówi Dariusz Orłowski.
Przy porozumieniu z akcjonariuszami spółki inwestor może liczyć na przejęcie większościowego pakietu akcji. Do końca tego roku ma się wyjaśnić, czy Wawel pozostanie na rynku sam, czy dojdzie do porozumienia z partnerem z branży. Dariusz Orłowski nie wyklucza, że krakowska spółka może się też połączyć z jednym z większych krajowych producentów. Zapewnia, że tegoroczne wyniki udowodnią inwestorom atrakcyjność spółki.
— Myślę, że wycena rynkowa Wawelu jest przynajmniej dwa razy za niska. Spółka pokutuje jednak za to, że kiedyś zawiodła zaufanie akcjonariuszy — mówi szef Wawelu.
Bez terapii szokowej
Na razie jednak żadna zainteresowana firma nie złożyła konkretnej oferty. Zanim przyjdzie pora na inwestora, zarząd będzie musiał uporać się z przerostem zatrudnienia w fabryce. Wawel zatrudnia około 900 osób. Żeby nie przeprowadzać gwałtownych cięć personalnych, Dariusz Orłowski planuje przenieść część pracowników do wydzielanych spółek zależnych.
— Będą to firmy usługowe, które mogą pracować nie tylko dla Wawelu, ale również poza naszą fabryką. W najbliższym czasie chcemy przenieść kilkadziesiąt osób do działającej już spółki DOT. Ich pracownicy będą mieli zagwarantowane zatrudnienie przez rok i liczę, że w tym czasie nauczą się szukać zleceń także na rynku — tłumaczy prezes.
Być może na podobnych zasadach zostanie wydzielona spółka zajmująca się logistyką.
Sezonowe dziury
— Spodziewam się, że w ciągu dwóch lat podwoimy wartość sprzedaży. Od kilku miesięcy porządkujemy nasz asortyment. Chcemy też odmłodzić wizerunek firmy. Powinniśmy zakończyć porządki jesienią — mówi Dariusz Orłowski.
Wkrótce spółka sfinalizuje pierwsze projekty współpracy z regionalnymi producentami słodyczy. Wawel będzie sprzedawał również wyroby, których wytwarzanie zleci wybranym fabrykom. Takie uzupełnienie asortymentu pozwoli złagodzić finansowe skutki sezonowości sprzedaży własnych wyrobów.
Z kilkoma fabrykami, które zgłosiły się, kiedy Wawel ogłosił plany konsolidowania branży, spółka rozmawia o połączeniu kapitałowym.
Prezes liczy, że restrukturyzacja pozwoli w ciągu dwóch lat zmniejszyć o połowę koszty ogólnozakładowe.