Wąż z pistoletem zabija firmy

Jarosław Królak
opublikowano: 2011-10-28 00:00

Anna Kubis zrobiła błąd. Nalewała klientom olej opałowy urządzeniem, które nie przypadło do gustu celnikom. Dziś walczy o życie firmy i własne zdrowie

W najbliższą niedzielę w Telewizji Polsat o godz. 19.30 przedstawimy kolejny odcinek programu „Państwo w państwie”, powstałego przy współpracy z „Pulsem Biznesu”. Tym razem zaprezentujemy dramatyczną historię Anny Kubis, prowadzącej firmę handlującą m.in. olejami opałowymi. Pani Anna od kilku lat toczy śmiertelny bój z urzędnikami, którzy wmawiają jej, że popełniła przestępstwo akcyzowe, używając do sprzedaży olejów opałowych dystrybutora z wężem zakończonym pistoletem. Celnicy uczepili się urządzenia, nie interesując się zbytnio tym, że oleje były zgodnie z prawem przeznaczane na cele grzewcze. — Uznali, że skoro urządzenie ma wąż i pistolet, to jest przystosowane do tankowania pojazdów. Nie ma dla nich znaczenia, że olej był używany do ogrzewania — mówi Anna Kubis. Celnicy odmówili jej prawa do niższej akcyzy i nałożyli domiar podatkowy za lata 2004-05 sięgający niemal 400 tys. zł. Ministerstwo Finansów (MF) wydało dwie odmienne interpretacje podatkowe w jej sprawie. Nie znalazła też sprawiedliwości w sądach, które wydały sprzeczne wyroki. Rozpoczyna się egzekucja komornicza. Zablokowano jej konta. Anna Kubis wie, że jej firma tego nie wytrzyma. Sama podupadła na zdrowiu, przeszła ciężką operację. Stres ją wykańcza. Musi się leczyć psychiatrycznie. W 2001 r. Anna Kubis otworzyła skład opałowy w Krzycku Wielkim (powiat Włoszakowice, województwo wielkopolskie). Handlowała węglem, miałem węglowym i olejami opałowymi. — Kupiłam stacjonarny zbiornik i dystrybutor, który urząd miar zalegalizował mi do sprzedaży oleju opałowego. Przez kilka lat nie było żadnych problemów. Wielokrotne badania próbek wykazywały, że oleje spełniały wszelkie normy. Od klientów dostawałam oświadczenia, że kupione u mnie oleje przeznaczają na cele grzewcze — opowiada Anna Kubis.

Himalaje absurdu

Przyszedł jednak kres tej sielanki. Urząd celny w Lesznie stwierdził, że nie należy się jej niższa akcyza, bo nalewając oleje opałowe przy użyciu tzw. węża z pistoletem, mogła tankować samochody. Zamiast 233 zł akcyzy należnej za 1 tys. litrów oleju przeznaczanego na cele grzewcze powinna płacić 2 tys. zł, jak przy sprzedaży oleju napędowego. Celnicy uznali, że bez większego znaczenia jest cel sprzedaży. Zahipnotyzował ich wąż z pistoletem, który ich zdaniem był odmierzaczem paliw ciekłych. A skoro tak, to mogła tankować baki pojazdów olejem opałowym, czyli powinna płacić pełną stawkę akcyzy. — Nie ma mowy o odmierzaczu paliw, bo moje urządzenie nie miało liczydła należności. Ponadto nigdy nie wlałam oleju opałowego do baku żadnego pojazdu. Olej trafiał do baniek, kanistrów i beczek klientów i był ważony — mówi Anna Kubis. Wystąpiła do MF o interpretację podatkową. 9 czerwca 2009 r. resort finansów przyznał, że dla celów podatkowych liczy się nie sama sprzedaż za pomocą odmierzacza paliw, lecz zmiana przeznaczenia oleju. A tej kontrole celne nie wykazały. — Radość była przedwczesna. Trzy tygodnie później ministerstwo zmieniło interpretację na moją niekorzyść — mówi Anna Kubis. 1 lipca 2009 r. MF zupełnie zmieniło stanowisko. Stwierdziło, że dystrybutor z wężem i pistoletem jest odmierzaczem paliw nawet wówczas, gdy nie posiada liczydła należności. Mało tego, uznało, że już samo trzymanie olejów opałowych w zbiorniku, do którego podłączony jest odmierzacz, oznacza wykorzystanie ich niezgodnie z przeznaczeniem. Pani Anna się nie poddała. Poszła do sądu. W 2009 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Poznaniu stanął po jej stronie. W wyroku podkreślił, że gdyby przyjąć stanowisko celników, to za odmierzacz paliw ciekłych należałoby uznać każdy przyrząd pomiarowy, za pomocą którego w obrocie ustala się objętość oleju opałowego do celów grzewczych — np. zwykły kanister. — Sprzedawałam też olej opałowy z autocysterny z wężem i pistoletem. Z niej też przecież można by zatankować samochód. Do autocysterny celnicy się nie przyczepili.Wpadłam w otchłań urzędniczego absurdu — dodaje pani Anna. Korzystny dla niej wyrok sądu przekreślił NSA, który nakazał ponownie rozpatrzeć sprawę. Tym razem poznański WSA (w innym składzie sędziowskim) wykonał salto w przeciwną stronę. Orzekł, że Kubis sprzedawała olej opałowy za pomocą odmierza paliw ciekłych i nie można wykluczyć, że tankowała nim samochody. Nie ma więc prawa do niższej akcyzy. — Pani Anna Kubis padła ofiarą agresywnego działania służb celnych. Sądy też nie wykazały się zrozumieniem problemu. Obawiam się, że za chwilę jej firma zniknie, a ona sama zostanie na garnuszku opieki społecznej — podsumowuje Łukasz Borowiak, poseł PO. Celnicy odmawiają komentowania sprawy. — WSA wydał wyrok korzystny dla organów celnych — mówi Cezary Kosman z poznańskiej Izby Celnej.

To nagonka

Przypadek Anny Kubis nie jest odosobniony. — Cała branża dystrybucji olejów opałowych jest od lat pod ostrzałem fiskusa, który chce się wykazać, wykorzystując przeciwko firmom niejasne przepisy. Kontrolerzy są wrogo nastawieni i dokonują nadinterpretacji prawa. Na przykład przerzucają na sprzedawców obowiązek sprawdzania, do jakich celów kupujący wykorzystują oleje opałowe. To absurd. To powinna być ich rola — mówi Mirosław Kulak, szef Komitetu Koordynacyjnego Dystrybutorów Lekkiego Oleju Opałowego. Jego firmę handlującą olejami opałowymi także zniszczyli celnicy.

Państwo w państwie

Program tworzony przez redakcje Polsat News oraz „Pulsu Biznesu” jako jedyny w Polsce piętnuje przypadki nadużywania prawa oraz korupcji i nepotyzmu w relacjach państwo-przedsiębiorca. Scenariusz każdego z programów osnuty jest wokół szczególnie jaskrawego przypadku samowoli urzędniczej, której skutkiem jest bankructwo przedsiębiorstwa, przedsiębiorcy oraz utrata pracy przez pracowników. Dziennikarze ścigają takie przypadki, piętnują nieuczciwych urzędników i upominają się o sprawiedliwość. Ideą przewodnią programu jest walka z powszechnym w klasie urzędniczej przekonaniem, że wszyscy prowadzący działalność gospodarczą to potencjalni przestępcy

Harmonogram

W każdy piątek w „Pulsie Biznesu” — opis przypadku przedsiębiorcy pokrzywdzonego przez urzędników.

W każdą niedzielę o 19.30 — start programu w głównym Polsacie, o godz. 20 — kontynuacja w Polsat News.

W każdy poniedziałek — relacja z programu na stronie głównej pb.pl, stronie dedykowanej programowi pwp.pb.pl oraz w kanale wideo na stronie wideo.pb.pl.

W każdy wtorek — relacja z programu na łamach „Pulsu Biznesu” wraz z zapowiedzią tematu kolejnego programu.

Zgłoś swój problem

Masz kłopoty z państwowym lub samorządowym urzędem czy instytucją? Czujesz, że jesteś krzywdzony, prokuratura bezpodstawnie Cię oskarża, Twój biznes jest niszczony, a urzędnicy nie dają Ci żyć? Zgłoś się do nas. Zajmiemy się najbardziej kontrowersyjnymi przypadkami. Będziemy je opisywać w „PB” i przedstawiać w Polsacie w programie „Państwo w państwie”. Nie ograniczymy się do jednorazowego nagłośnienia sprawy. Będziemy ją monitorować, naciskać urzędników, polityków i rząd. Nie zostawimy Cię samego. Pisz na adresy: [email protected] oraz [email protected]