Węglowa energetyka nie śpi spokojnie

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2022-05-25 20:00

Tworzenie węglowego NABE jest na ostatniej prostej, ale inwestorzy zastanawiają się, gdzie znajdzie się Bogdanka. PGE Paliwa przeżywa renesans i zatrudnia ludzi, a ciepłowniom strach zagląda w oczy.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • kiedy poznamy model działania NABE
  • dlaczego to ważne
  • dlaczego ceny prądu na 2023 r. tak skoczyły
  • dlaczego PGE Paliwa szuka pracowników
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W czerwcu poznamy model finansowy i operacyjny funkcjonowania Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Ma to być spółka bezpośrednio należąca do skarbu państwa, do której PGE, Enea, Tauron i Energa wydzielą 70 elektrowni węglowych.

— Jesteśmy na ostatniej prostej prac nad modelem działania NABE — powiedział w środę, w czasie konferencji, Wojciech Dąbrowski, prezes PGE.

Jeszcze banki:
Jeszcze banki:
Wojciech Dąbrowski, prezes PGE, podkreśla, że na model działania NABE zgadzają się wszystkie cztery grupy energetyczne, a rozmowy z bankami trwają.

Co będzie z Bogdanką?

Model działania NABE ma kluczowe znaczenie dla przyszłości polskiego rynku energii, w 70 proc. opartego na węglu. W założeniu ma to być spółka, której misją jest bezpieczne dowiezienie Polski do neutralności energetycznej w 2050 r. Cały rynek zadaje sobie pytania o to, jak będzie wyznaczać cenę sprzedawanej energii i czy będzie maksymalizować zysk.

Do wydzielenia węglowych elektrowni ma dojść do końca roku. Po tej operacji państwowe grupy energetyczne będą mogły liczyć na łatwiejszy dostęp do instrumentów finansowych na zielone inwestycje. Pozostaje jednak pytanie o kopalnię Bogdanka, której akcje należą do Enei i dotychczas nie ogłoszono dla niej planu zmian właścicielskich.

— Pracujemy nad tym, by Bogdanka była stabilnym dostawcą paliwa dla naszych elektrowni — ucinał pytania zarząd Enei.

Nową strukturę państwowych firm układa Ministerstwo Aktywów Państwowych, które właścicielsko nadzoruje energetykę.

Skok na 2023 r.

Zmiany przeprowadzane są na rynku, na którym zapotrzebowanie i produkcja energii rośnie. W I kw. wzrost produkcji wyniósł 8,1 proc., co wynikało z krajowego zużycia, ale również z eksportu. Polska wysłała za granicę 1 TWh energii elektrycznej, ponieważ ceny hurtowe wynosiły u nas średnio 624 zł za MWh, a np. w Niemczech 900 zł. Różnica wynika z udziału bijącego rekordy gazu w miksie energetycznym — w Polsce jest niewielki, u sąsiadów istotny.

Ceny energii w hurcie są niższe niż w regionie, ale rosną. Wpływa na to wzrost cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla, które są rodzajem podatku od węgla, a także wzrost cen samego węgla. W kontraktach na 2023 r. skok cen jest nawet gwałtowny — do powyżej 1000 zł za MWh.

W środę pytano PGE o uzasadnienie tego skoku.

— Ma na to wpływ sytuacja geopolityczna, czyli wojna w Ukrainie. Każdy rynek wycenia pewien poziom niepewności związany z cenami gazu i węgla oraz z koniecznością sprowadzania ich spoza Rosji — tłumaczył Lechosław Rojewski, wiceprezes PGE.

Renesans PGE Paliwa

Dla polskiej energetyki i ciepłownictwa kluczowe znaczenie ma podaż węgla, ponieważ krajowa produkcja spada, a import z Rosji został odcięty. Wynosił około 10 mln ton wobec 58 mln ton rocznej sprzedaży węgla w kraju.

— Nasza spółka PGE Paliwa osiągnie zapewne rekordowe wyniki — przewiduje Wojciech Dąbrowski.

PGE Paliwa, przejęta kilka lat temu od EDF, zajmuje się importem węgla dla PGE oraz dla innych klientów. Historycznie zaopatrywała w węgiel jednostki zlokalizowane na Wybrzeżu, sprowadzając surowiec z morza. Szykowano ją nawet do sprzedaży. Teraz jej zadaniem jest wypełnić lukę po węglu z Rosji. Zwiększa więc zatrudnienie, rozwija skrzydła.

Ciepłownie grożą

Najtrudniejszą sytuację mają ciepłownie, zwłaszcza we wschodniej części kraju. To one, poza gospodarstwami domowymi, kupowały węgiel z Rosji — tani i dobrej jakości. Teraz będą kupować węgiel z morza — droższy i wymagający przygotowań. Do tego dokładają się koszty związane z drożejącymi uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla.

— To już powszechna informacja — małe ciepłownie grożą, że po prostu nie będą kupowały uprawnień. Trzeba zastanowić się nad tym zjawiskiem i cieszę się, że taka refleksja pojawia się w głowach unijnych polityków UE — mówi Wojciech Dąbrowski.

PGE i polski rząd lobbują za reformą systemu handlu uprawnieniami. Chcą, by w okresie przejściowym transformacji energetycznej ciężar uprawnień był mniej odczuwalny.