Lubię jej styl. Jest zakręcona na punkcie wielkich gwiazd hollywoodzkich minionych dekad. To chwalebne, że młoda, otwarta, światowa kobieta stara się tę fascynację podkreślić strojem.
Ubierając się na wielkie wyjścia, aktorka wzoruje się na kreacjach artystek z lat 40., 50. i 60. XX wieku. Dorzuca jednak nieco współczesności, np. rozjaśniając końcówki włosów, co jest bardzo nowoczesne.
Weronika często występuje publicznie w kreacjach zaprojektowanych przez swoją mamę Teresę Rosati, ale pod dyktando córki. Aktorka rzadko słucha cudzych sugestii, co wychodzi jej na dobre, bo wszak między innymi na tym polega styl.
Ma słabość do sukienek i spokojnych, niekrzykliwych dodatków. Cóż, torebka Chanel zawsze wygląda dobrze. Zapamiętałem zwłaszcza jedną kreację Weroniki Rosati na jakiejś premierze filmowej: czarna sukienka połączona z czarną, chanelowską torebką i żółtymi butami. Niezwykle stylowo.
Wiadomo, że pchle targi to niesamowita inspiracja, więc aktorce także się zdarza wykorzystywać elementy vintage. Może to być apaszka, broszka, pasek czy buty. Na co dzień wybiera wygodne ubrania, w których się czuje komfortowo. Nie muszą to być rzeczy markowe, ale łączą najnowsze trendy.
Zarzuca się jej bardzo dorosłe fryzury. Uważam, że Weronika Rosati może sobie na nie pozwolić. Dopiero po pięćdziesiątce będzie się mogła martwić, że coś ją postarza. Teraz jest bardzo młoda. Ma czas.