Wewnętrzna wojna o Boernera

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2024-01-18 20:00

Rockwool uważa, że kupił objętą sankcjami spółkę rosyjskiego Technonicolu - resort rozwoju twierdzi, że nie. W Boernerze tymczasem aż wre. Państwowy zarządca wspierany przez pracowników walczy z grupą byłych menedżerów.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak wyglądają starania koncernu Rockwool o firmę Boerner Insulation
  • skąd się wziął konflikt wewnątrz przedsiębiorstwa
  • co zarzuca przeciwnikom każda ze stron sporu i jak to uzasadnia.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W ostatnich dniach zeszłego roku duński koncern Rockwool ogłosił, że kupił spółkę Boerner Insulation. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to przedsiębiorstwo objęte sankcjami MSWiA. Dlatego prowadzący proces sprzedaży aktywów firmy zarządca przymusowy, wyznaczony przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT), od razu zdementował informacje podane przez Rockwool. Okazuje się, że Duńczycy wcale nie zamierzają odpuszczać. 28 grudnia wystąpili do prezesa UOKiK z wnioskiem o zgodę na koncentrację wynikającą z przejęcia Boernera Insulation. W tym tygodniu Andrzej Kielar, prezes Rockwoola Polska, odwiedził w tej sprawie MRiT. Biuro prasowe resortu informuje, że do spotkania z dwoma wiceministrami i dyrektorem jednego z departamentów doszło na prośbę firmy, a goszczący w ministerstwie menedżer „pytał o możliwość uchylenia zarządu przymusowego w Boerner Insulation w celu możliwości zakupu wspomnianej spółki”. Usłyszał jednak, że dopóki przedsiębiorstwo znajduje się na liście sankcyjnej, zgodnie z obowiązującym prawem jedynym sposobem na nabycie go jest udział w rozpoczętym już i prowadzonym przez zarządcę przymusowego procesie zbycia aktywów Boernera Insulation.

Tymczasem część byłej już kadry zarządzającej firmą twierdzi, że od miesięcy dzieją się w niej dziwne rzeczy. Powodem ma być działalność zarządcy przymusowego. Ten nie pozostaje dłużny i oskarża byłych menedżerów o „desperacką próbą unieruchomienia zakładu oraz zablokowania rozpoczynającego się procesu sprzedaży aktywów”. Konflikt trwa.

Działający od wiosny 2017 r. i zatrudniający 170 osób Boerner Insulation w fabryce w Wykrotach na Dolnym Śląsku produkuje budowlane materiały izolacyjne, głównie wełnę mineralną. Siostrzana spółka Boerner Service handluje jego wyrobami.

Wpis na czarną listę

Obie spółki zostały utworzone przez rosyjski koncern Technonicol, którego właścicielami są miliarderzy: Siergiej Kolesnikow i Igor Rybakow (patrz ramka). Pod koniec maja minionego roku Mariusz Kamiński, ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji, na wniosek szefa ABW wpisał obu przedsiębiorców i ich polskie biznesy na listę sankcyjną. Oznaczało to m.in. zablokowanie rachunków bankowych obu firm i wstrzymanie działalności fabryki w Wykrotach.

Duet miliarderów

Magazyn „Forbes” oszacował ostatnio majątki Siergieja Kolesnikowa i Igora Rybakowa na około 1,4 mld USD, czyli o 0,6 mld USD mniej niż rok wcześniej. Dało to biznesmenom odpowiednio 81. i 84. miejsce na liście 110 rosyjskich miliarderów 2023. Siergiej Kolesnikow karierę zawodową zaczynał ponad 30 lat temu, jako przedsiębiorca remontujący dachy. W 1992 r. wraz z Igorem Rybakowem, kolegą ze studiów, założył Technonicol. Z czasem firma zaczęła eksportować swoje produkty, w połowie pierwszej dekady XXI wieku pojawiła się też na polskim rynku. Kilka lat temu Siergiej Kolesnikow został najmłodszym rosyjskim dolarowym miliarderem, a jego firma ma ponad 50 fabryk w kilku krajach i jest wyceniana na 2,8 mld USD.

W lipcu zeszłego roku Waldemar Buda, ówczesny minister rozwoju i technologii, wyznaczył tymczasowego zarządcę przymusowego objętych sankcjami firm Boerner Insulation i Boerner Service. Został nim menedżer Paweł Piotrowski (patrz ramka). Decyzja dawała szansę na wznowienie produkcji.

Brak skwitowania to plus

Zarządcą przymusowym obu firm Boerner został Paweł Piotrowski. Wcześniej szef MRiT takie funkcje w spółkach objętych sankcjami powierzał prawnikom. Tym razem postawił na menedżera mającego za sobą m.in. wiceprezesurę i prezesurę w giełdowej spółce Compremu (dawny Pozbud), której akcjonariusze nie udzielili mu absolutorium.

„Uchwała o nieudzieleniu absolutorium może sugerować konflikt interesów między spółką a pewną grupą akcjonariuszy. Jednocześnie świadczy o najwyższej zawodowej staranności członka zarządu, który podejmuje decyzje optymalne z punktu widzenia ogólnych interesów spółki, nawet jeśli nie są one popularne wśród części akcjonariatu” - komentuje Paweł Piotrowski.

Informuje też, że „ponad 30 lat pracował na kierowniczych stanowiskach w korporacjach amerykańskich oraz europejskich (GATX, Thales Polska)”.

Ponieważ na korytarzach w resorcie rozwoju można usłyszeć, że Pawła Piotrowskiego przyprowadził osobiście minister Waldemar Buda, zapytaliśmy zarządcę przymusowego, kto i w jakich okolicznościach zaproponował mu tę posadę. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Paweł Piotrowski napisał natomiast, że „nie jest działaczem politycznym, nie ma żadnych koneksji politycznych”, „nie zna osobiście pana ministra ani innych wysokich urzędników czy polityków PiS oraz partii politycznych”. A że spełnia wszystkie kryteria, nie ma podstaw, by kwestionować jego wybór.

- Dlatego Paweł Piotrowski został w firmie przyjęty bardzo dobrze. Fabryka już od kilku tygodni stała i wiadomo było, że jeśli to potrwa dłużej, konieczne będą zwolnienia. Pojawienie się zarządcy przymusowego dawało nadzieję, że tak się nie stanie – mówi anonimowo jeden z byłych już menedżerów Boernera Insulation.

Jednak już po kilku tygodniach - choć początkowo nic tego nie zapowiadało - między zarządcą a grupą pracowników, głównie wyższego szczebla, doszło do tarć, a potem otwartego konfliktu.

Zarządca ma na ten temat własną teorię. Twierdzi, że konflikt rozgorzał w październiku 2023 r., gdy ogłosił harmonogram i plan sprzedaży aktywów spółki. Wtedy „część pracowników przestała wykonywać polecenia”, a potem wystosowała do różnych instytucji państwowych szkalujące go „paszkwile“.

„Była to skoordynowana akcja wąskiej grupy kadry kierowniczej, której celem, w mojej ocenie, było unieruchomienie fabryki oraz wywołanie chaosu na rynku i w efekcie zniechęcenie do zakupu potencjalnych inwestorów” - twierdzi Tomasz Butkiewicz, rzecznik prasowy zarządcy przymusowego.

Według niego, że Pawła Piotrowskiego wspiera większość pracowników. W styczniu napisali do nowego szefa MRiT, prosząc o „zapewnienie ciągłości działań” zarządcy, co pozwoli na prowadzenie „sprzedaży aktywów, jako procesu stabilnego i ciągłego”. Skrytykowali wcześniejsze kierownictwo firmy, twierdząc wręcz, że eksmenedżerowie działali na niekorzyść pracowników i przyszłości firmy. „Obawiamy się, że jakiekolwiek zmiany mogą zaburzyć funkcjonowanie zakładu, a co za tym idzie proces sprzedaży aktywów“ - napisali pracownicy.

Zarządca i jego ludzie

Byli menedżerowie Boernera, z którymi rozmawialiśmy, widzą to inaczej. Ich zdaniem zarządca zapracował sobie na ich niechęć. Twierdzą, że po rozmowach z Pawłem Piotrowskim, które nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, kadra menedżerska zwróciła się o interwencję do Waldemara Budy, ówczesnego ministra rozwoju. Dwa pisma, w których omówiono sytuację spółki, pozostały jednak bez odpowiedzi. Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z byłym ministrem. Nie mógł rozmawiać, obiecał, że oddzwoni. Nie oddzwonił i przestał odbierać telefon.

Co eksmenedżerowie zarzucają zarządcy?

- W firmie pojawiło się nagle wielu koordynatorów oraz pełnomocników i doradców zarządcy przymusowego – mówi nasz informator.

Wymienia nazwy lub nazwiska, łącznie kilkanaście firm i osób, które zostały zaangażowane do pełnienia tego typu ról przez Pawła Piotrowskiego.

Zarządca twierdzi natomiast, że zawarł tylko jedną umowę doradczą (na doradztwo prawne), potwierdza jednak, że wszystkie osoby i firmy wymienione przez naszych rozmówców faktycznie świadczą usługi na jego rzecz. Zapewnia, że to „profesjonalny zespół” i wyjaśnia, że nie może podać danych osobowych ani dotyczących zakresu wykonywanych prac, bo żaden z tych podmiotów nie wyraził zgody na ich publikację.

Doradca z wyrokiem

W zespole Pawła Piotrowskiego znalazł się Radosław Kosuń, prezes i główny udziałowiec warszawskiej spółki Connexus, która zajmuje się m.in. doradztwem dotyczącym prowadzenia działalności gospodarczej. Przed laty został skazany na karę pozbawienia wolności za swą działalność biznesową. Radosław Kosuń jeszcze pod koniec zeszłego wieku był prezesem firmy deweloperskiej Fridom, która oferowała domy i mieszkania w atrakcyjnych lokalizacjach w Warszawie. Tak naprawdę, jak relacjonowała „Gazeta Wyborcza” („GW”), występowała tylko z wnioskami o pozwolenia na budowę, a prace markowała - oszukała w ten sposób ponad 300 klientów. Proces sześciu osób, które w związku z aferą zasiadły na ławie oskarżonych, trwał ponad dekadę. W 2015 r. Sąd Okręgowy w Warszawie rozpatrujący sprawę w pierwszej instancji skazał wszystkich na kary od dwóch do ośmiu lat pozbawienia wolności. „Każda z osób wskazanych w zarzutach miała pełną świadomość, w jakim przedsięwzięciu bierze udział” – powiedział, ogłaszając wyrok, sędzia Sławomir Machnio, którego słowa przytacza „GW”. Radosław Kosuń dostał wtedy jeden z dwóch najwyższych wyroków (ostatecznie został on złagodzony).

Paweł Piotrowski zapewnia, że aż do chwili otrzymania pytań PB nie znał przeszłości skazanego w aferze deweloperskiej z lat 90. zeszłego wieku Radosława Kosunia. Nie żądał od niego zaświadczenia o niekaralności, bo zdania, jakie wykonuje (będąc reprezentantem podmiotu, który świadczy usługi na rzecz spółek Boerner) tego nie wymagały.

Także Radosław Kosuń (za pośrednictwem PR-owców wynajętych przez spółki Boerner) potwierdza: „nie informowałem zarządcy przymusowego o wydarzeniach z mojej przeszłości, które nie miały wpływu na realizację umów w formule B2B”. Dodaje, że „zasądzoną karę wypełnił i nie ma żadnego zakazu prowadzenia działalności gospodarczej”.

Tomasz Butkiewicz, rzecznik zarządcy, informuje, że „sprawa została między panami wyjaśniona. Stosowne decyzje podjęte, ale pozostają one wyłącznie w gestii spółki i informacje o nich nie są przeznaczone dla osób trzecich”.

Zdaniem Pawła Piotrowskiego podpisanie licznych umów na świadczenie usług przez zewnętrzne podmioty jest w pełni uzasadnione zakresem obowiązków zarządcy przymusowego. Ma on bowiem nie tylko utrzymać miejsca pracy i zapewnić ciągłość działania zakładu, ale także w określonym, krótkim czasie sprzedać aktywa. W tym celu musi: „dokonać inwentaryzacji, wycen, przygotować procedurę, odpowiednio nagłośnić i zakomunikować proces sprzedaży aktywów, prowadzić dialog z rynkiem, przygotować materiały dla potencjalnych inwestorów itd.”. Zarządca podkreśla, że chodzi o sprzedaż aktywów wartych wiele milionów złotych, co zawsze jest skomplikowanym procesem. „Proszę sobie przypomnieć, ile banków inwestycyjnych i kancelarii prawnych, finansowych, podatkowych itp. zajmuje, czy raczej zajmowało się, sprzedażą spółek skarbu państwa czy procesem M&A. Spółek, których sytuacja w prawna, finansowa i operacyjna była znacznie mniej skomplikowana niż Boernera” – pisze Tomasz Butkiewicz.

Dodaje, że zarządca działa we „wrogim środowisku (właściciele rosyjscy, reprezentujący ich prawnicy oraz grono pracowników związanych ściśle z właścicielami wpisanymi na listę sankcyjną)”. W tej sytuacji korzystanie z zewnętrznych specjalistów, jest niezbędne, jeśli chce się doprowadzić projekt do końca.

Nasi drodzy usługodawcy

Dwaj przedstawiciele eksmenedżmentu, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że pieniądze Boernera Insulation są wydawane lekką ręką i nieefektywnie. Przykładem mają być wynagrodzenia podmiotów i osób zaangażowanych przez zarządcę przymusowego - zdaniem naszych rozmówców - nadzwyczaj sowite.

- W przypadku każdego z nich jest to co miesiąc kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych – mówi były menedżer.

Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że np. usługi świadczone we wrześniu 2023 r. przez kancelarię Sary Florczak kosztowały firmę Boerner Insulation (wraz ze zwrotem kosztów) ponad 13 tys. zł brutto, a październikowe usługi firmy PR (także z poniesionymi kosztami, m.in. paliwa) – ponad 22,2 tys. zł. Kancelaria J. Bójko i Wspólnicy (JBW) za jedną usługę prawną wystawiła w listopadzie fakturę na kwotę przekraczającą 63 tys. zł brutto.

Nasi informatorzy podejrzewają, że tego typu wydatki mogą sięgać kilkuset tysięcy złotych miesięcznie.

Paweł Piotrowski widzi to inaczej. Twierdzi, że wynagrodzenia podmiotów świadczących usługi na rzecz zarządcy „nie przekraczają kwot wynagrodzeń rynkowych, w części są niższe od rynkowych” i „zdecydowanie mniejsze niż wcześniejsze koszty poprzedniego zarządu”. Jakie to konkretnie kwoty, nie ujawnia, tłumacząc, że usługodawcy i doradca prawny nie wyrazili zgody na ujawnienie warunków umów.

Wewnętrzne postępowanie wyjaśniające

Nasi rozmówcy są zaskoczeni także zakresem zadań, które zarządca przymusowy powierza osobom dla niego pracującym - np. Grzegorzowi Mogielskiemu. Jego zadaniem miały być szeroko rozumiane kwestie bezpieczeństwa. W październiku Paweł Piotrowski wystawił mu jednak upoważnienie do „uzyskiwania od spółki i jej pracowników wszelkich informacji, w tym kadrowych, handlowych, księgowych wraz z pełnym dostępem do dokumentacji spółki, w tym dokumentacji kadrowej, księgowej, handlowej, technologicznej”.

- Faktycznie starał się wyciągać tego typu informacje od pracowników. Najpierw robił to łagodnie, ale z czasem zaczął używać innych metod, także grożąc wyrzuceniem z pracy – mówi anonimowo jeden z byłych menedżerów.

Grzegorz Mogielski i inne osoby, które przyszły do Boerner Insulation niedługo po wyborze zarządcy przymusowego, wypytywały także o relacje, również prywatne, jakie mają poszczególni pracownicy.

- To wyglądało na szukanie haków – dodaje informator.

Zarządca przymusowy wyjaśnia, że upoważnienie, którego udzielił Grzegorzowi Mogielskiemu, dotyczyło powołania „zespołu do zbadania możliwych nieprawidłowości, których dopuścił się były dyrektor wraz z byłym dyrektorem produkcji i utrzymania ruchu”.

„Zespół został powołany po wpłynięciu (...) dwóch zawiadomień od pracowników firmy, w których szczegółowo opisano proceder mobbingu, nielegalnego nagrywania spotkań z pracownikami i z zarządcą, zachęcania pracowników do nieprzekazywania informacji zarządcy oraz możliwego wyprowadzania pieniędzy ze spółki do własnej firmy [patrz ramka - red.]. Większość zarzutów potwierdza się w relacjach pracowników oraz w dokumentach. Nadal trwają działania mające na celu wyjaśnienie wszystkich kwestii poruszanych w zawiadomieniach. Jest dobrym standardem rynkowym, że do audytu działalności kluczowych menadżerów angażuje się profesjonalnych zewnętrznych specjalistów. Jest oczywistym, że audytu pracy dyrektora zakładu nie mógł wykonywać jakikolwiek jego podwładny” - tłumaczy Tomasz Butkiewicz.

Industrial Support

Możliwe wyprowadzanie pieniędzy ma się wiązać z działalnością biznesową byłego dyrektora i grupy pracowników. Zarządca twierdzi, że prowadzą konkurencyjną firmę Industrial Support, która kooperuje z kontrahentami Boernera Insulation. Zdaniem Pawła Piotrowskiego to działanie co najmniej nieetyczne, a być może konflikt interesów.

Czy doszło do złamania prawa, ma rozstrzygnąć wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. „Dopiero po jego zakończeniu podjęta zostanie decyzja, czy zostanie złożone zawiadomienie i do jakich organów” – pisze Tomasz Butkiewicz, rzecznik zarządcy. Zastrzega jednak, że wnioski, ani nazwiska nie będą ujawniane mediom.

Eksmenedżerowie w rozmowie z PB odpierają zarzuty zarządcy przymusowego. W ich relacji Industrial Support to spółka, która powstała z przekształcenia jednoosobowej działalności gospodarczej prowadzonej przez żonę byłego już dyrektora fabryki w Wykrotach. Zmiany dokonano, aby osoby, które zajmowały w Boernerze Insulation kierownicze stanowiska znalazły zatrudnienie po ewentualnym zwolnieniu. Tak się zresztą stało. Jednak Industrial Support działa w innych segmentach rynku niż spółki Boerner i nigdy nie współpracowała z żadnymi ich kontrahentami.

Nowa polityka handlowa

Zastrzeżenia byłych menedżerów budzi również ingerencja Pawła Piotrowskiego w bieżące relacje firmy z jej odbiorcami.

- Na żądanie zarządcy przymusowego wskazanym przez niego klientom sprzedawano towar ze znaczną zniżką. Chociaż chodziło o niewielkie zamówienia, najwyżej kilkadziesiąt ton, umowy zawierano po cenach, jakie stosowaliśmy wcześniej tylko w przypadku największych kontrahentów, których miesięczne zamówienia były kilkadziesiąt razy większe – mówi eksmenedżer Boernera Insulation.

Drugi dodaje, że zarządca przymusowy wprowadził do łańcucha sprzedaży zewnętrznych pośredników.

- Wiem o przypadku, gdy stały klient, z którym firma współpracowała bezpośrednio od początku swej działalności, otrzymał informacje, by zamówienia składać nie do działu handlowego, jak wcześniej, ale do zewnętrznej firmy. Słyszałem, jak zdziwiony klient dopytywał handlowca Boernera Insulation o te nowe zwyczaje i powody ich wprowadzenia – opowiada drugi z naszych informatorów.

W opinii Pawła Piotrowskiego to działalność dyrektora handlowego spółki (rekomendowanego przez szefa fabryki) pozostawiała wiele do życzenia, a dokładnie „miała charakter nierzetelny i wybiórczy, a czasami wręcz szkodliwy dla firmy”. Zarządca twierdzi, że np. towary za granicę były sprzedawane po kosztach produkcji, po zmianie na tym stanowisku „sprzedaż zwiększyła się o 43 proc. miesiąc do miesiąca, a nietransparentna polityka cenowa została zastąpiona zatwierdzonymi cennikami.”

Informuje też, że gdy objął stanowisko, fabryka miała wielkie zapasy, które nie tylko wypełniały magazyny, ale zalegały też na terenach i parkingach wokół zakładu, a sprzedaż szła bardzo powoli.

„Dopiero reorganizacja przeprowadzona w listopadzie, powołanie nowej struktury sprzedażowej pozwoliło odblokować zatory i uruchomić w pełni produkcję” - twierdzi rzecznik zarządcy.

Ustawa znowu do nowelizacji

Tymczasem tzw. ustawa sankcyjna, na podstawie której szef MSWiA wpisuje firmy na czarną listę, a szef MRiT powołuje zarządców przymusowych jest dość powszechnie krytykowana. Sceptycznie o jej zapisach wyrażali się m.in. eksperci prawni Federacji Przedsiębiorców Polskich, BCC, Pracodawców RP, Fundacji FOR i innych organizacji.

Jak odnosi się do tej krytyki nowe kierownictwo resortu rozwoju?

„Na bieżąco oceniamy przydatność poszczególnych przepisów oraz ewentualną potrzebę ich uzupełnienia” – odpowiada biuro komunikacji MRiT i przypomina, że w kwestii zarządu przymusowego ustawa była już dwukrotnie nowelizowana.

„Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że ustawa będzie wymagała kolejnej nowelizacji, konsumującej doświadczenia z obecnie trwających procesów” – podsumowuje resort.