Tydzień minął pod wpływem wydarzeń i wypowiedzi związanych z chęcią osłabienia naszej waluty. Przestoje z poprzedniego tygodnia (długi weekend) miały swoje odzwierciedlenie w tym tygodniu. Podano między innymi deficyt na rachunku obrotów bieżących (742 mln USD. Tak poziom deficytu był oczekiwany przez rynek i został pozytywnie przyjęty. Poza tym NBP poinformował o podaży pieniądza, która okazała się nie być w zgodzie z trendami inflacyjnymi. Inflacja zaczyna wykazywać trend wzrostowy, po tym jak GUS ujawnił ceny żywności w drugie dekadzie kwietnia były zgodnie z oczekiwaniami rynku.
Uważamy, że dane te miały pozytywny wpływ na rynek walutowy oraz na ogólną ocenę sytuacji gospodarczej kraju. W związku z tym, doszło do dalszego umocnienia złotego i ten trend utrzymał się ze względu na utrzymujący się wysoki popyt na polskie papiery skarbowe.
Prognozy na przyszły tydzień: W przyszłym tygodniu GUS poda szereg informacji dotyczących sytuacji gospodarczej kraju. Interesujące wydają się inflacja, produkcja przemysłowa i wskaźnik cen produkcji sprzedanej przemysłu (PPI). Prognozujemy, że inflacja wyniesie ok. 0,8 proc., co oznacza 6,6 proc w skali roku.
Natomiast produkcja przemysłowa, naszym zdaniem, będzie na poziomie 6,5 proc w skali roku, podczas gdy PPI wyniesie 0,4 proc w skali miesiąca lub 3,7 proc w skali roku. Według WGI te dane zostaną pozytywnie przyjęte przez rynek i spowodują utrzymanie się złotówki na umiarkowanym poziomie.
Coraz gorszy stan finansów państwa
Po pierwszych czterech miesiącach 2001 roku deficyt budżetu zwiększy się do nie mniej niż 83 procent kwoty planowanej na cały 2001 rok, z 73 procent w pierwszym kwartale - powiedział w piątek minister finansów. Mniejszy niż zakładano wzrost Produktu Krajowego Brutto (PKB) w tym roku przyczynił się do zmniejszenia się wpływów do budżetu.
W budżecie na ten rok założono deficyt na poziomie 20,5 miliarda złotych. Bauc powiedział również, że deficyt może dalej zwiększać się w maju, zbliżając się do 100 procent planu na cały 2001 rok. W czerwcu powinien się jednak zmniejszyć dzięki transferom z Narodowego Banku Polskiego i wpływom z UMTS.
Komentarz WGI: Jak widać stan finansów państwa jest coraz gorszy jest przyczyną, dla której RPP będzie utrzymywać stopy procentowe na obecnym, wysokim poziomie. Jednocześnie pogorszenie stanu finansów państwa może być przyczyną ewentualnego nagłego załamania złotego. Uważamy, że sprawa naprawy finansów państwa jest bardzo pilna i Sejm obecnej kadencji nie może odkładać tej sprawy na „po wyborach”. Obecna propozycja ministra Bauca dotycząca poprawy systemu podatkowego wydaje się być godna uwagi.
Wydarzeniem tygodnia na światowych rynkach finansowych była niespodziewana, czwartkowa obniżka poziomu głównych stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny, który ustala kształt polityki pieniężnej dla dwunastu krajów wchodzących w skład Europejskiej Unii Monetarnej (EMU). Tym samym oprocentowanie w Eurolandzie kształtuje się następująco: stopa depozytów 3,50 proc., refinansowa 4,50 proc. oraz pożyczek 5,50 proc. Ostatnia obniżka stóp miała miejsce w kwietniu 1999 r.
Sytuacja gospodarcza na rynku europejskim
Nie da się ukryć, że decyzja ECB jest spóźniona. Obniżka stóp procentowych powinna nastąpić już dawno. Bank centralny na czele z Wimem Duisenbergiem zwracał w ciągu ostatnich miesięcy uwagę jedynie na kształtowanie się wskaźnika cen towarów i usług detalicznych (wskaźnik inflacji wynosi obecnie na tym obszarze 2,6 proc. i o 0,6 proc. przewyższa założenia banku), zapominając wyraźnie o słabnącym tempie rozwoju gospodarczego Eurolandu. Według części ekonomistów to właśnie wysoki poziom stóp procentowych w euro zone, a nie spowolnienie gospodarcze w Stanach Zjednoczonych jest główną przyczyną spadku tempa wzrostu PKB na tym obszarze.
Należy sobie zatem zadać pytanie: skąd ta nagła zmiana? Wydaje się, że to efekt kiepskich wyników niemieckiej gospodarki. Przypomnijmy, że w mijającym tygodniu podano trzy informacje świadczące o jej silnym spowolnieniu. Po pierwsze spadła produkcja przemysłowa w marcu bieżącego roku (w stosunku miesiąc do miesiąca minus 3,7 proc., a w stosunku rok do roku wzrost jedynie o 2,2 proc.). Trzeci raz z rzędu spadły również zamówienia w niemieckim przemyśle (w marcu o 4,4 proc. w stosunku m/m). W kwietniu zanotowano również czwarty, kolejny wzrost liczby bezrobotnych. Mimo, że dane o marcowym eksporcie okazały się pozytywne, to analitycy rynkowi uważają, że spadek tempa rozwoju gospodarczego w USA z całą pewnością znajdzie swoje odbicie w sytuacji niemieckich przedsiębiorstw w ciągu najbliższych miesięcy.
Patrząc jednak z drugiej strony nawet minimalna obniżka jest lepsza niż utrzymywanie ciągłej, restrykcyjnej polityki monetarnej. Mimo, że na widoczne efekty tego działania w gospodarce będzie trzeba poczekać ok. 6 miesięcy to "gra jest warta świeczki". Choć z wypowiedzi szefa ECB Duisenberga wynika, że podjęte kroki nie nasilą presji inflacyjnej, to jednak w najbliższym okresie z dużą uwagą należy śledzić wskaźniki cenowe w euro zone.
Dziś rano poznaliśmy poziom kwietniowej inflacji w Niemczech. 2,9 proc. (r/r). Jest to najwyższa wartość od 1994 roku. 16 maja zostanie opublikowany natomiast wskaźnik inflacji (HICP) dla obszaru euro za kwiecień.
Sytuacja w Japoni robi się coraz ciekawsza
Na początku mijającego tygodnia zanotowaliśmy dość silne umocnienie japońskiej waluty względem amerykańskiego dolara. Powodem aprecjacji jena było pierwsze przemówienie w japońskim parlamencie nowego premiera Junichiro Koizumiego. Jako zwolennik reform w swoim expose zapowiedział chęć zdecydowanych działań w celu wyprowadzenia gospodarki Nipponu z obecnego kryzysu. Niestety, już następne dni przyniosły ponowny wzrost krosu USD/JPY. Powód to potwierdzające się nie tak dawne obawy o możliwych trudnościach jakie może napotkać nowy premier w trakcie wprowadzania reform w życie. Okazało się, że powstanie przez zakończeniem obecnej sesji parlamentarnej rządowego funduszu, którego celem byłoby skupowanie papierów wartościowych od japońskich banków i który miałby uchronić bankowość Nipponu przed wahaniami rynku jest wątpliwe. Po drugie, w swoim oświadczeniu Koizumi powiedział, że nie zamierza zlikwidować podatku od konsumpcji, co mogłoby mieć wpływ na ożywienie gospodarki. Tym samym okazuje się, że nowy premier, uważany za reformatora nie zamierza radykalnie zmienić sposobu prowadzenia polityki Nipponu. Społeczeństwo, które wiązało z jego osobą duże nadzieje czuje się w pewnym stopniu zawiedzione. Możliwe jednak, że w najbliższym okresie zdecyduje się on na bardziej radykalne działania, mające na celu poprawę sytuacji gospodarczej. Jedno jest pewne Koizumi różni się w istotnym stopniu od swojego poprzednika Moriego nie tylko pod względem podejścia do polityki "kraju kwitnącej wiśni". Słucha on także hard-rocka oraz jest rozwodnikiem. Jeżeli udałoby mu się wprowadzić pakiet reform w życie zyskałby także przychylność społeczeństwa, czego nie udało się zrealizować Moriemu.
Przygotował Richard Mbewe