Wiatraki jednak dalej od domów

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2023-01-26 16:45

W bólach rodzą się nowe zasady budowania farm wiatrowych w Polsce. W czwartek projektem liberalizacji surowych przepisów, obowiązujących od 2016 r., zajmowały się sejmowe komisje energii, klimatu i aktywów oraz samorządu i polityki regionalnej.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak komisja sejmowa zmieniła kluczowy zapis projektu ustawy wiatrakowej
  • co to oznacza dla branży wiatrowej
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja
700metrów

Tyle, a nie 500 m jak planowano, może wynieść zapisana w prawie minimalna odległość turbin wiatrowych od domów mieszkalnych.

Marek Suski, szef komisji energii, zgłosił poprawkę w sprawie kluczowej, czyli minimalnej odległości turbiny wiatrowej od budynku. Dziś jest to aż dziesięciokrotność wysokości wiatraka (zasada 10h), projekt mówił o zmniejszeniu limitu do 500 m, a Marek Suski zaproponował 700 m. Poprawka została przyjęta. Limit dotyczy jedynie budynków mieszkalnych, a nie gospodarczych czy rolniczych.

— Bez limitu 500 m ustawa wiatrakowa jest bublem. Zmiana minimalnej odległości elektrowni wiatrowych na 700 m niesie za sobą kolosalne dla energetyki wiatrowej konsekwencje. Zamiast kilkunastu powstanie co najwyżej kilka GW mocy w wietrze. To de facto dalsze blokowanie energetyki wiatrowej na lądzie, niezrozumiałe w obliczu kryzysu energetycznego i dramatycznie wysokich cen energii — mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.