Wiatrowcy wcale nie czekają na 500 metrów

Kamila WajszczukKamila Wajszczuk
opublikowano: 2025-06-10 18:40

Firmy inwestujące w lądową energetykę wiatrową niekoniecznie czekają na zmniejszenie odległości wiatraków od zabudowań z obecnych 700 do 500 m. Tymczasem rząd wciąż liczy, że uwzględniający to projekt ustawy wejdzie w życie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie plany wobec nowelizacji ustawy wiatrakowej ma rząd
  • co sądzą o niej przedstawiciele firm z branży
  • co ważnego dzieje się ostatnio w morskiej energetyce wiatrowej
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W Świnoujściu ruszyła we wtorek coroczna konferencja Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Wśród około dwóch tysięcy uczestników są przedstawiciele firm inwestujących w lądowe i morskie farmy wiatrowe, firm doradczych czy think tanków. Rząd reprezentowało trzech wiceministrów - Arkadiusz Marchewka z Ministerstwa Infrastruktury, Miłosz Motyka z Ministerstwa Klimatu i Środowiska i Robert Kropiwnicki z Ministerstwa Aktywów Państwowych. Część uczestników zwróciła uwagę na nieobecność Grzegorza Onichimowskiego, prezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych i wpływowego energetyka.

Choć konferencja rozpoczęła się w przeddzień wotum zaufania dla rządu, to rozmów o możliwych konsekwencjach tego głosowania raczej nie było słychać. Jednym z tematów była natomiast wygrana Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich i perspektywa jego weta dla nowelizacji tak zwanej ustawy wiatrakowej. Chodzi o przygotowany przez rząd i wysłany już do Sejmu projekt zmniejszenia minimalnej odległości elektrowni wiatrowych od zabudowań z 700 do 500 m.

– Będziemy robili wszystko, żeby ta ustawa weszła w życie. Natomiast jeżeli takiej woli ze strony prezydenta nie będzie, to będziemy bardzo intensywnie rozmawiali na temat innych rozwiązań – mówił na sesji otwierającej konferencję Miłosz Motyka.

W projekcie ustawy przewidziano nie tylko zmiany w przepisach odległościowych, ale też skrócenie niektórych procedur inwestycyjnych. Planowane przepisy mają też ułatwić modernizację starszych instalacji wiatrowych.

Inwestorzy sceptyczni

W kuluarach można było usłyszeć, że być może rząd będzie się starał doprowadzić do tego, by ustawa trafiła jeszcze do prezydenta Andrzeja Dudy. Z drugiej strony - że inwestorzy z branży wiatrowej niekoniecznie są zachwyceni projektem nowelizacji. To dlatego, że zmniejszeniu odległości do 500 m towarzyszą warunki, które trudno spełnić.

– Przy dużych turbinach wiatrowych, o mocy 7 MW, trudno o odległość mniejszą niż 700 m ze względu na hałas – mówi osoba z branży.

Inna porównuje hałas generowany przez taką turbinę do lodówki w domu przy odległości 700 m, a przy 500 m - do windy towarowej. Tylko ta pierwsza odległość pozwala spełnić przepisy o normach hałasu.

Zdaniem inwestorów OZE ważniejsze są kwestie związane z planowaniem przestrzennym. Liczą na to, że budowę farm wiatrowych będzie można realizować na podstawie tak zwanych zintegrowanych planów inwestycyjnych, które uchwala się w gminach na potrzeby konkretnej inwestycji. Według obecnych przepisów nie jest to możliwe.

Kontynuacja na Bałtyku

Na konferencji rozmawia się też o morskiej energetyce wiatrowej. W pierwszej fazie rozwoju tego sektora, do 2030 r. Polska ma wzbogacić się o 5,9 GW mocy zainstalowanej w farmach wiatrowych na Bałtyku. Natomiast w poniedziałek Urząd Regulacji Energetyki ogłosił termin aukcji na państwowe wsparcie dla farm, które mają być budowane w ramach drugiej fazy. Aukcja zaplanowana jest na 17 grudnia, ale żeby się odbyła, musi się do niej zgłosić co najmniej trzech zainteresowanych.

Gotowość do wzięcia udziału w niej zadeklarowały już Polenergia i Equinor, składając wniosek o prekwalifikację projektu morskiej farmy wiatrowej Bałtyk 1. Udział w aukcji bierze też pod uwagę Orlen Neptun z grupy kapitałowej Orlenu i przygotowuje do niej jedną ze swoich lokalizacji.

– Nie mamy jeszcze decyzji środowiskowej. Liczymy, że uda nam się ją uzyskać pod koniec września – mówi Janusz Bil, prezes Orlenu Neptun.

Spółka w pierwszym dniu konferencji oficjalnie rozpoczęła działalność swojego terminala instalacyjnego w Świnoujściu. Nabrzeża, zbudowane kosztem kilkuset milionów złotych we współpracy z Zarządem Portów Morskich Szczecin-Świnoujście, posłużą do transportu elementów konstrukcyjnych morskich elektrowni wiatrowych. I nie tylko - dziś było w terminalu widać transport łopat lądowych wiatraków.

Tego samego dnia Orlen Neptun podpisał umowę na wykorzystanie terminala przez Ocean Winds, która na Bałtyku buduje morską farmę wiatrową BC-Wind.

– Orlen zabezpieczył kluczowy element swojego łańcucha dostaw instalacji morskiej wiatrowej. Orlen Neptun jest posiadaczem pięciu koncesji na Bałtyku i te wszystkie farmy będą budowane z wykorzystaniem tego terminala – mówi Janusz Bil.

Jak później wyjaśnił, oznacza to, że na rzecz farm Orlenu terminal będzie pracował dopiero od 2029 r. Już dziś wiatraki na Bałtyku buduje Baltic Power, spółka Orlenu i kanadyjskiego Northland Power. Do transportu elementów konstrukcyjnych wykorzystuje port Roenne na duńskiej wyspie Bornholm

300 mld zł

To szacunkowa wartość inwestycji w morską energetykę wiatrową w Polsce w ciągu najbliższych 15 lat według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Drugie tyle może zostać przeznaczone na inwestycje w sektorze lądowej energetyki wiatrowej

.

42 tys.

Tyle miejsc pracy może zapewniać branża energetyki wiatrowej w 2030 r. w Polsce, według prognoz PSEW. Trzy czwarte z nich ma być związana z morską energetyką wiatrową.