Rafał Prendke, który w kwietniu zasiadł w fotelu prezesa HiProMine, przewiduje, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy radykalnie poprawi się sytuacja w branży produkcji owadów i nastąpi zapowiadany już kilkakrotnie boom. Ma takie przekonanie, mimo że sektor w Europie mierzy się z poważnymi problemami. Francuski gigant Ÿnsect, który wydał już 700 mln EUR na flagową fabrykę, nadal nie uruchomił zakładu i potrzebuje kolejnych 150 mln EUR, by dokończyć inwestycję. Duński Enorm Biofactory, największa tego typu firma w Skandynawii, ogłasza restrukturyzację. Przyczyny są dwie: niewystarczający popyt i skargi mieszkańców na zapach.
Więcej much i jajeczek
Na tle konkurentów HiProMine notowane na warszawskim NewConnect wypada zaskakująco dobrze. W lipcu 2024 r. spółka uruchomiła zakład w Karkoszowie – inwestycję wartą 225 mln zł. Roczna zdolność produkcyjna to nawet do 60 tys. ton produktów, w tym do 30 tys. ton komponentów karm i pasz dla zwierząt. Obecnie zakład pracuje na 30 proc. mocy, ale – jak podkreśla Rafał Prendke – został zaprojektowany z myślą o elastycznej skalowalności.
– Otwartość różnych sektorów rynku na komponenty karm i pasz oparte na Hermetia illucens [czarna mucha - red.] wciąż rośnie. Prowadząc rozmowy z dużymi producentami pasz i karmy dla zwierząt, pokazujemy bogactwo możliwości, płynących z zastosowania naszych produktów w zależności od potrzeb różnych klientów i sektorów. Dzięki temu znacząco poszerzamy zasięg działania. W lutym podpisaliśmy list intencyjny z niemieckim Brenntag Holding, globalnym graczem w dystrybucji surowców chemicznych i dodatków. Takie działania już dzisiaj stawiają nas na pozycji jednego z europejskich liderów – mówi prezes HiProMine.
Rozbudowane niedawno centrum genetyczne w Robakowie pod Poznaniem zwiększyło produkcję larw aż 20-krotnie. W kwietniu udało się pozyskać prawie 7,4 mln zł z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości na projekt dotyczący wykorzystania wpływu światła i lotnych związków zapachowych w celu intensyfikacji rozrodu. Dzięki opracowanej technologii HiProMine nie tylko zwiększyło plenność much, ale też wystandaryzowało proces reprodukcji. Obecnie nadwyżkę jaj wylęgowych firma sprzedaje innym graczom z branży, zyskując nowe źródło przychodów.
Pieniądze to nie problemem
Według Rafała Prendke to nie pozyskanie funduszy na produkcję jest największym wyzwaniem, ale przełożenie innowacyjnych technologii na przemysłową skalę.
– Teoretycznie wszyscy wiedzą, że to możliwe. W praktyce okazuje się, że w hodowli pojawiają się wyzwania niewystępujące w innych branżach. Duże znaczenie ma nie tylko koncepcja naukowa, ale też doświadczenie operacyjne. W Polsce jesteśmy jedyną firmą, która realnie dysponuje obiema kompetencjami. Na rynku działa co prawda kilka sensownie zorganizowanych start-upów, ale żaden nie wyszedł jeszcze poza fazę pilotażową – zaznacza prezes HiProMine.
Menedżer uważa, że technologicznie zakłady HiProMine są już w europejskiej czołówce.
– Tucz owada to nie linia montażowa. Larwa Hermetia illucens rośnie błyskawicznie. W kilka dni przechodzi cały cykl życia, a jej potrzeby zmieniają się niemal z godziny na godzinę. Zmienia się wszystko: temperatura, wilgotność, skład paszy, wentylacja. Tego nie da się ustawić raz i zapomnieć. Tu trzeba dogrzać, tam schłodzić, tu przewietrzyć, tam dodać więcej wody lub zmienić skład mieszanki. To dynamiczny proces, który wymaga ciągłej korekty – wyjaśnia szef spółki.
Rentowność tuż za rogiem
Choć HiProMine jest polską spółką, prawie 80 proc. produkcji idzie na eksport, głównie do krajów europejskich: Niemiec, Austrii, Holandii, Danii, Hiszpanii, Norwegii i Czech. Produkty takie jak HiProMeat (świeży surowiec), HiProMeal (mączka) czy HiProOil (olej) trafiają m.in. do Izraela i Ukrainy.
W 2024 r. HiProMine odnotowało 10,4 mln zł przychodu, z czego ok. 3,5 mln ze sprzedaży produktów. Resztę stanowiły głównie dotacje i inne wpływy operacyjne. Strata netto sięgnęła 48,9 mln zł. Mimo to spółka nie wycofuje się z deklaracji osiągnięcia rentowności jeszcze w tym roku.
– To ambitny plan, zgodny z wcześniejszymi zapowiedziami, że osiągniemy dodatni wynik w kilkanaście miesięcy od uruchomienia nowego zakładu. Pierwszy kwartał co prawda zakończyliśmy stratą, ale tempo wzrostu sprzedaży jest wyraźne. W trzy miesiące wygenerowaliśmy niemal tyle samo przychodów ze sprzedaży co w całym ubiegłym roku. Dynamika w ujęciu miesiąc do miesiąca jest skokowa. Maj wygląda wyjątkowo obiecująco. Nie chcę zapeszać, ale mamy sygnały, że może to być moment przełomowy. W tym roku chcemy pokazać pierwszy raz tzw. czarne cyfry, jeśli tak będzie to wedle naszej najlepszej wiedzy, będziemy pierwszym, żeby nie powiedzieć jedynym rentownym zakładem z tej branży w Europie. To nie jest przypadek, my budujemy ten biznes inaczej niż inni – zapowiada Rafał Prendke.
Menedżer tłumaczy, że wzrost sprzedaży to zasługa nie tylko systematycznego wzrostu w segmencie żywności dla zwierząt domowych, ale również otwarcia nowego rynku z funkcjonalnymi produktami dla zwierząt gospodarskich. Rosnący popyt w tym sektorze jest zauważalny nie tylko w Polsce, ale również w Skandynawii, Niemczech czy Hiszpanii.
– W zasadzie rozmawiamy już ze wszystkimi największymi firmami paszowymi z naszego regionu. Większość z nich już stosuje bądź testuje nasz nowy produkt dla trzody chlewnej. Należy pamiętać, że dla świń owady nie są żadną nowością, to naturalny pokarm, obecny w ich diecie od tysięcy lat – mówi prezes.
Jak tłumaczy, w przypadku zwierząt gospodarskich wprowadzenie do diety owadów ma znaczenie zdrowotne, ale oznacza również obniżenie kosztów żywienia, bo pozwala na ograniczenie zawartości drogich dodatków, które dziś są standardem w żywieniu prosiąt, przy jednoczesnym zwiększeniu przyswajalności mieszanki. Poprawia też efektywność tuczu. Trwają już prace nad specjalnymi produktami dla kolejnych gatunków zwierząt gospodarskich, w tym drobiu. Bardzo ważna jest obecność w produktach HiProMine naturalnego związku przeciwbakteryjnego – kwasu laurynowego. Obecnie to jedyne naturalne źródła tego związku w Europie, poza importem z Azji.
– Polska to największy producent drobiu w Europie. Wejście z produktem do tej branży może oznaczać dla nas skokowy wzrost przychodów – twierdzi Rafał Prendke.
Dla psów i kotów, ale nie ludzi
Fabryka w Karkoszowie obsługuje regularne dostawy do producentów karmy dla zwierząt domowych. Produkty zawierające komponenty powstałe na bazie owadów są dostępne pod różnymi markami.
– To nie jest futurystyczny eksperyment. To się dzieje tu i teraz, w Polsce i poza nią. Komponenty z owadów są źródłem nieocenionych benefitów dla zdrowia zwierząt towarzyszących. Pozytywnie wpływają na mikrobiom, poprawiając trawienie. Wspierają odporność, poprawiają kondycję, wygląd sierści i skóry. Działają hipoalergicznie i pozytywnie wpływają na ogólny dobrostan zwierząt, co widać nawet w ich zachowaniu. Te i inne działania potwierdzają nasze obserwacje, ale przede wszystkim testy i liczne publikacje naukowe – mówi prezes spółki.
Sprzedaż w tym segmencie rośnie, ale wolniej od oczekiwań. Tradycyjna karma dla zwierząt domowych nadal stanowi ponad 99,5 proc. rynku. Głównym ograniczeniem są czasochłonne procedury wprowadzenia nowego produktu na rynek. W branży pet food standardem jest 9-12 miesięcy certyfikacji. W dodatku normy jakości i wymogi żywieniowe w tym segmencie często przewyższają te, które obowiązują w produkcji żywności dla ludzi. Dlatego spółka widzi potencjał szybszego wzrostu w sektorze zwierząt gospodarskich. Skala tego rynku daje przestrzeń do stabilnego rozwoju na lata.
Mimo coraz częstszych debat o owadach w kontekście diety człowieka HiProMine nie planuje wejścia na ten rynek.
– Nie mamy produktów spożywczych dla ludzi. To nie jest kierunek, który chcemy eksplorować – mówi Rafał Prendke.
Jak zaznacza, wpływ firmy na rynek żywności dla ludzi może być pośredni – zastępując w karmach takie komponenty jak drób czy jagnięcina, które dziś trafiają do misek, HiProMine uwalnia wysokiej jakości surowiec dla konsumentów. To zdaniem prezesa HiProMine realna korzyść systemowa.
Na główny rynek bez pośpiechu
Rozwój HiProMine wspierają inwestorzy nastawieni na długofalową współpracę, dla których, jak podkreśla prezes spółki, liczy się nie tylko wynik finansowy, ale także kierunek i model działania firmy.
– Inwestorzy są z nami w stałym kontakcie i wspierają nas merytorycznie. Taki akcjonariat to duża wartość z perspektywy zarządzania i rozwoju – tłumaczy Rafał Prendke.
Spółka finansuje działalność zarówno z kapitału własnego, jak i rozważa możliwość emisji nowych akcji. Docelowo planuje przejście na główny parkiet GPW, ale nie spieszy się z decyzją. Obecnie priorytetem pozostaje pełne wykorzystanie istniejących mocy produkcyjnych i osiągnięcie stabilnej rentowności.
– Chcemy najpierw wycisnąć maksimum z tego, co już zbudowaliśmy. Mamy jednak obszary, które wymagają doinwestowania, szczególnie w produkty specjalistyczne z zakresu żywienia zwierząt gospodarskich, które okazały się znacznie bardziej perspektywiczne, niż oczekiwaliśmy w ostrożnych estymacjach. Niebawem dostępne moce produkcyjne mogą stać się ograniczeniem – podkreśla prezes HiProMine.
Wykorzystanie białka i produktów pochodzenia owadziego do produkcji pasz jest relatywnie nowym konceptem w Europie. Problemem w ich szerokim zastosowaniu jest z jednej strony brak odpowiedniej skali przemysłowej hodowli owadów – wymaga ona znacznych nakładów energii, konkurując jednocześnie z relatywnie tanimi produktami paszowymi. Z drugiej strony, pomimo zmian legislacyjnych wprowadzanych w UE, takich jak dopuszczenie wykorzystania owadów w produkcji pasz dla ryb w 2017 r. oraz dla drobiu i wieprzowiny w 2021 r., sama legislacja i wsparcie dla sektora nie nadążają za potrzebami producentów. Upowszechnienie tego rozwiązania na skalę przemysłową to raczej perspektywa 10-letnia niż 3–5-letnia.
Wykorzystanie produktów z owadów w żywności dla ludzi w Europie pozostaje nadal bardziej ciekawostką niż realnym trendem. Firmy z tego sektora to często start-upy lub scale-upy, które nie dysponują jeszcze zapleczem umożliwiającym masową produkcję. Dodatkowo sytuację komplikują powolne tempo zmian legislacyjnych w Europie oraz brak przekonania do tych produktów wśród konsumentów.
Europejski sektor hodowli owadów miał być ekologiczną odpowiedzią na wyzwania związane z produkcją pasz dla zwierząt. Jednak wizja dynamicznego rozwoju wydaje się coraz mniej prawdopodobna. Jak podaje litewski dziennik "Verslo Žinios" z Grupy Bonnier, przedsiębiorcy narzekają, że unijne regulacje zamiast wspierać innowacje, utrudniają działalność i odbierają branży sens ekonomiczny. Główny problem to brak limitów na produkcję mączki rybnej mimo przełowienia oceanów. Białko owadzie miało z nią konkurować jako alternatywa lepsza dla środowiska. Jednak mączka rybna jest po prostu tańsza. Kolejnym utrudnieniem jest to, że UE klasyfikuje owady jako zwierzęta hodowlane, przez co nie wolno ich karmić odpadami żywnościowymi, co jeszcze bardziej ogranicza rentowność przedsięwzięć.
Producenci szukają alternatywy w segmencie karmy dla zwierząt domowych, ale i tu napotykają bariery. Rynek jest zdominowany przez duże marki i tradycyjne receptury, a konsumentów odstraszają nie tylko ceny, ale i estetyka. Jak podkreśla "Verslo Žinios", konsumenci coraz częściej oczekują, że karma dla pupili będzie przypominać żywność dla ludzi – zarówno pod względem wyglądu, jak i zapachu. Karmy na bazie owadów pozostają niszowym produktem, wybieranym przez mniej niż 0,5 proc. klientów.
Organizacje pozarządowe takie jak Eurogroup for Animals czy Compassion in World Farming również wskazują, że białko z owadów wcale nie musi być tak ekologiczne, jak się uważa, ze względu na energochłonność produkcji.
Rynek karmy dla zwierząt domowych rośnie w imponującym tempie. Jak informuje "Verslo Žinios", jego globalna wartość ma wzrosnąć z ponad 130 mld USD w 2025 r. do prawie 194 mld w 2032 r. Ale bez bardziej elastycznych regulacji i wsparcia systemowego dla innowacyjnych producentów owadów branża może nie skorzystać z tej fali wzrostu.
Hodowle owadów w wielu krajach mierzą się z oporem społecznym. Tak jest również w Polsce. W Karkoszowie, gdzie działa fabryka HiProMine, mieszkańcy też skarżą się na uciążliwy zapach. To ryzyko wizerunkowe może zniechęcać inwestorów.
