Pogłębiają się problemy z zapewnieniem bezpieczeństwa ładunku w transporcie.
– Napięcia polityczne, utrzymujące się sankcje na wybrane kraje i obszary, a także coraz większa przestępczość i ryzyko zaboru mienia powodują, że planowanie szybkich i bezpiecznych dostaw jest niezwykle trudne, a ich realizacja o wiele bardziej kosztowna niż wcześniej – przyznaje Dariusz Klinger, dyrektor ds. obsługi klienta w firmie brokerskiej Marsh Polska.
Nowe cła i floty cieni
Ryzyko wojenne, terroryzm morski i porwania to tylko niektóre zagrożenia przybierające w ostatnim czasie nie sile. Mariusz Żurawski, radca prawny i menedżer do spraw obsługi klientów strategicznych w firmie brokerskiej EIB, wymienia kilka głównych czynników, które w tym roku obiją się na cenie i zakresie ubezpieczeń transportowych. Pierwszym są nowe cła i opłaty, których obecnie najwięcej wprowadza administracja Stanów Zjednoczonych. Donald Trump kontynuuje protekcjonistyczne podejście, podnosząc cła zarówno na towary z Chin, jak i z Unii Europejskiej. Obowiązują już restrykcyjne taryfy na stal i aluminium, a mogą się pojawić dodatkowe obciążenia celne dla europejskiego sektora motoryzacyjnego i produktów rolnych, a nawet dla wszystkich produktów pochodzących z Unii.
– Przedsiębiorcy, którzy zdecydują się na utrzymanie dotychczasowych łańcuchów dostaw, mimo wyższych ceł i dodatkowych opłat, będą musieli zwiększyć sumy ubezpieczenia swoich polis cargo, chroniących ładunek w transporcie. Cło może być uwzględnione w sumie ubezpieczenia jako jeden z jej elementów. Drastyczne podwyższenie sumy przełoży się jednak na wysokość składki za to ubezpieczenie – tłumaczy Mariusz Żurawski.
Ponadto na stabilność łańcuchów dostaw wpływa rosnąca aktywność tzw. floty cieni, czyli statków operujących poza systemami nadzoru i regulacjami, które próbują uniknąć sankcji międzynarodowych, zwłaszcza tych, które wynikają z agresji Rosji na Ukrainę. Bywa, że poruszają się z wyłączonymi urządzeniami umożliwiającymi ich zlokalizowanie albo wykonują inne niestandardowe manewry. To prowadzi do coraz większej liczby incydentów, które mogą wpływać na realizację regularnych dostaw.
– Z perspektywy ubezpieczeniowej skutkuje to przede wszystkim zwiększonym ryzykiem szkód i opóźnień na akwenach, na których takie jednostki operują. Jeżeli to zjawisko przybierze na sile, to niektóre akweny mogą zostać ujęte na listach obszarów o zwiększonym ryzyku politycznym, dla których ochrona ubezpieczeniowa w zakresie ryzyk wojennych będzie zawężona lub wyłączona. Koszt ubezpieczenia będzie też na pewno wyższy – tłumaczy Mariusz Żuławski.
Piraci i strajki
Na ubezpieczenia wpływają także zmiany w ochronie szlaków morskich. W najgorszym scenariuszu - który zakłada wycofanie się Stanów Zjednoczonych z roli gwaranta bezpiecznej żeglugi i ograniczenie obecności amerykańskiej marynarki wojennej na szlakach morskich - trzeba oczekiwać, że zachęci to piratów do intensyfikacji ataków. W efekcie niektóre z kluczowych dla transportu obszarów, jak np. szlaki na Oceanie Indyjskim czy Zatoka Adeńska, mogą zostać wyłączone z ochrony ubezpieczeniowej z powodu zbyt dużego ryzyka. Póki co trzeba się liczyć z wysokim kosztem ubezpieczenia ryzyk wojennych dla żeglugi morskiej.
– Obecnie zauważamy dwa obszary, w których stawki ubezpieczeniowe notują rekordowe poziomy. Są to zawinięcia do portów ukraińskich na Morzu Czarnym, co ma związek z agresją rosyjską, oraz przejścia przez Zatokę Adeńską, gdzie na poziom ryzyka ubezpieczeniowego wpływa aktywność somalijskich piratów i jemeńskich Huti - przyznaje Piotr Dudek, dyrektor ubezpieczeń morskich w firmie WTW.
Ubiegłoroczna jesień i początek tego roku przyniosły serię znaczących protestów pracowniczych w kluczowych portach międzynarodowych, co też miało duży wpływ na globalną logistykę i handel. Najpoważniejszy strajk odbył się w październiku 2024r., gdy przerwano pracę w 14 głównych portach na wschodnim wybrzeżu USA. Mimo, że zakończył się stosunkowo szybko, jego konsekwencje dla łańcuchów dostaw były znaczące. Zakłócenia dotyczyły spektrum towarów, począwszy od żywności, przez elektronikę, kończąc na częściach samochodowych.
– Liczba protestów na pewno będzie rosła i obejmowała kolejne kraje. Ten czynnik też ma wpływ na ocenę ryzyka i wypłaty odszkodowania przez ubezpieczyciela. Dlatego warto sprawdzić zapisy swoich ubezpieczeń i rozszerzyć je w takim zakresie, w jakim będzie to możliwe – radzi Mariusz Żurawski.
Trzymać rękę na pulsie
Rosnące zagrożenia w transporcie,to duże ryzyko dla ubezpieczycieli.
– Trzeba pamiętać, że nie będą oni wypłacać odszkodowań za zdarzenia, które są wysoce prawdopodobne albo nawet pewne. Z pewnością należy spodziewać się wyższego kosztu ubezpieczenia mienia w transporcie. Zawsze to jednak lepiej niż całkowity brak możliwości transferu ryzyka na ubezpieczyciela. Ryzyka polityczne, czyli wojenno-strajkowe, nadal nie podlegają ochronie dla konkretnie wskazanych obszarów, a ich liczba stale rośnie – mówi Dariusz Klinger.
Pomimo tego właściciele ładunków, zlecając ich przewóz, muszą pamiętać o ubezpieczeniu cargo.
– Suma ubezpieczenia tej polisy powinna uwzględniać sytuację geopolityczną i zawirowania celne. Tylko wtedy można liczyć na rekompensatę ewentualnej pełnej straty – mówi Dariusz Klinger.
Szybko zmieniająca się sytuacja geopolityczna sprawia też, że trzeba mieć rękę na pulsie i monitorować posiadane już programy ubezpieczeniowe. Zmiany mogą być konieczne, nawet z dnia na dzień.
– Bez odpowiedniego dostosowania polisy do nowych realiów firmy narażają się na poważne straty. Warto pamiętać, że sumy ubezpieczenia w polisie cargo można modyfikować nawet w momencie, gdy ubezpieczony towar jest już w drodze – zauważa Mariusz Żurawski.