Syndyk Progresu Investment chce odzyskać majątek, a prokuratura ustalić, co się z nim stało. Czekają wierzyciele, którzy utopili ponad 100 mln zł.
Progres Investment (PI) zadebiutował na NewConnect w 2011 r., a rok później pokazał kapitalne wyniki: przy 31,3 mln zł przychodów aż 21,1 mln zł czystego zysku. Spółka, specjalizująca się w udzielaniu firmom krótkoterminowego finansowania, obiecywała rozwój i przejście na GPW. Nic z tego nie wyszło. W sierpniu 2015 r. sąd ogłosił jej upadłość, a w styczniu 2016 r. — spółki zależnej Progres Marbella (PM). Władzę w obu firmach przejął syndyk Maksymilian Wrzesiński. Na brak pracy nie może narzekać… Właśnie trwają przetargi na zbycie ponad 20 nieruchomości, które zostały po PI i PM. Według wycen, warte są 17 mln zł, ale pierwsza ubiegłoroczna próba ich sprzedaży zakończyła się fiaskiem. To dlatego teraz oferowane są po cenie niższej o 25 proc., jednak ich stan oraz wysokie hipoteki powodują, że o nabywców nie będzie łatwo. Nawet jeśli uda się ich znaleźć, wpływy będą kroplą w morzu potrzeb, bo długi grupy PI to około 120 mln zł.

Wierzyciele na lodzie
Najwięcej utopili obligatariusze, m.in. firmy ubezpieczeniowe(takie jak HDI Gerling Życie i AXA Życie), oraz inwestorzy prywatni. Straciły też banki: PKO BP, Idea Bank, Getin Noble Bank i Bank Polskiej Spółdzielczości. Najwyżej na liście poszkodowanych jest jednak życiowa Compensa (a właściwie wchłonięta przez nią Benefia), która wyłożyła po ponad 30 mln zł na obligacje i na akcje PI (do dziś ma 40 proc. kapitału spółki).
Zdaniem Maksymiliana Wrzesińskiego, majątek grupy PI byłby znacznie większy, gdyby nie działania kolejnych zarządów, na czele których stał najpierw założyciel spółki Paweł J., a potem Andrzej Szornak (były wiceprezes Ganta i Idea TFI). Syndyk próbuje odwrócić skutki prawne wielu dokonanych przez nich transakcji na drodze cywilnej. Z akt upadłościowych PI i PM wynika, że głównym zajęciem Maksymiliana Wrzesińskiego jest opracowywanie kolejnych powództw o uznanie poszczególnych czynności prawnych, dokonanych przez władze obu firm, za bezskuteczne. Chodzi głównie o próby odzyskania wielu nieruchomości rozsianych po całym kraju, które — zdaniem syndyka — były zbywane za tanio w stosunku do ich wartości, często podmiotom powiązanym kapitałowo lub osobowo z władzami PI i PM. Dość powiedzieć, że tylko jeden pozew dotyczy 51 nieruchomości, wartych prawie 30 mln zł. A łącznie w grę wchodzi blisko 100 mln zł. Łatwo jednak nie będzie, bo stan prawny tych nieruchomościjest skomplikowany, są obciążone wysokimi hipotekami, a często mają już kolejnego właściciela. Na razie syndykowi udało się odzyskać jedną działkę, położoną we Władysławowie, o wartości 1,2 mln zł.
Wysyp śledztw
Działaniom byłych władz grupy PI przygląda się też prokuratura. W pierwszym śledztwie kilkanaście osób związanych z Progresem już w 2013 r. usłyszało zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, zajmującej się wyłudzeniami nieruchomości pod pozorem umów o przewłaszczenie.
Kierować gangiem mieli Paweł J., założyciel i były prezes Progresu, oraz Marek A., były wiceprezes (obaj zapewniają, że są niewinni). I oni, i inne osoby (w tym obsługujący PI notariusz) usłyszeli też inne zarzuty — przywłaszczenia, oszustwa, niegospodarności czy prania pieniędzy. Z dużej chmury spadł jednak mały deszcz, bowiem prokuratura całą sprawę… umorzyła. Z tą decyzją nie zgodził się jednak sąd i nakazał jej prowadzenie.
Drugie postępowanie dotyczy wydarzeń z 2014 r., kiedy to Andrzej Szornak jako prezes PI przeprowadził dwie transakcje z Polmozbytem Szczecin, spółką powiązaną z Januszem Szymańskim, reprezentującym dwóch akcjonariuszy PI, posiadających łącznie ponad połowę kapitału. Śledztwo, dotyczące podejrzenia tzw. karalnej niegospodarności, prowadziła w tej sprawie Prokuratura Regionalna w Warszawie. Ono także zostało umorzone pod koniec 2016 r.
Decyzję zaskarżył jednak syndyk i o tym, co będzie dalej, zdecyduje w maju sąd. Trzecie śledztwo dotyczące PI toczy się z zawiadomienia władz Benefii TU na Życie (dziś Compensa TU na Życie VIG). Chodzi o podejrzenie sprzeniewierzenia ponad 150 mln zł przez były zarząd ubezpieczyciela. Większość pieniędzy trafiła do Progresu i spółek z nim związanych, a szefem PI na jakiś czas został Przemysław Majewski, były członek zarządu Benefii. Postępowanie, w którym nikomu nie przedstawiono zarzutów, jest zawieszone w oczekiwaniu na wyniki międzynarodowej pomocy prawnej.
JUŻ PISALIŚMY: „PB” z 16.10.2014 r.
O tym, że Progresowi Investment w kontrowersyjnych okolicznościach ubywa aktywów, informowaliśmy kilka razy. Teraz opisanymi przez nas transakcjami zajmują się syndyk, sądy i prokuratura.
Podpis: Dawid Tokarz