Grupa IMC opublikowała założenia Smart Green Strategy na lata 2023-33. Strategia opiera się na siedmiu filarach, wśród których znalazły się m.in.: poprawa wydajności, zmniejszenie zużycia paliw kopalnych, redukcja emisji gazów cieplarnianych, inwestycje w zakup gruntów rolnych oraz wsparcie lokalnych społeczności. Wymaga to m.in. stosowania coraz to nowszych technologii, dlatego firma chce wymienić cały sprzęt do oprysku upraw, co pozwoli nawet o 50 proc. zmniejszyć zużycie herbicydów. Wymieniona na nowocześniejszą i bardziej wydajną ma być też suszarnia zboża. Ponieważ będzie zasilana biopaliwem, umożliwi redukcję zużycia gazu ziemnego. Zmodernizowane będą też siewniki, dzięki czemu siew będzie krótszy, precyzyjniejszy i bardziej efektywny. Jednym ze sposobów poprawy warunków glebowych pól oraz zmniejszenia emisji dwutlenku węgla będzie zastosowanie tzw. uprawy uproszczonej, polegającej m.in. na przejściu od tradycyjnej orki do głębokiego spulchniania. Do 2033 r. na tej zasadzie uprawiane ma być aż 80 proc. areału firmy, czyli prawie 100 tys. ha. Na kolejne ograniczenie emisji pozwoli wymiana parku ciężarówek. IMC planuje zakup 75 nowych pojazdów do przewozu zboża. W efekcie spadnie zużycie oleju napędowego, a produkty ukraińskiej firmy będą bezpośrednio wysyłane do państw Unii Europejskiej.

Ważną częścią planów inwestycyjnych firmy jest zakup ziemi uprawnej, którą obecnie — zgodnie z obowiązującym w Ukrainie prawem — IMC tylko dzierżawi.
Na te strategiczne zadania ukraińska grupa zamierza wydać w ciągu dekady aż 233 mln USD, czyli według obecnego kursu około 950 mln zł. Pieniądze mają pochodzić ze źródeł własnych oraz z długu, o który IMC właśnie się stara.
Zdaniem zarządu IMC zmiany są niezbędne w związku z planowaną przez rząd integracją Ukrainy z Unią Europejską, stąd m.in. działania związane z redukcją emisji gazów i zużycia paliw kopalnych. Rzeczą konieczną do budowania przewag konkurencyjnych jest kontrola kosztów i jakości.
Szefowie IMC nie mogą też zapominać o tym, że w Ukrainie toczy się wojna. W tej sytuacji ogromne znaczenie ma odbudowa infrastruktury, wsparcie społeczności w regionach, w których działa firma, a także zadbanie o ich reintegrację, w tym również pracowników IMC, którzy wracają z frontu.
Założona w 2007 r. grupa IMC to jedna z 10 największych firm rolniczych w Ukrainie. Zajmuje się przede wszystkim uprawą kukurydzy, pszenicy i słonecznika oraz ich magazynowaniem. Areał, jakim dysponuje, to 120 tys. ha w regionie Połtawy, Czernichowa i Sum. W maju 2011 r. zadebiutowała na GPW. W minionym roku jej sprzedaż sięgnęła 114 mln USD, a zysk EBITDA 36,2 mln USD.
IMC dzierżawi obecnie około 120 tys. ha ziemi uprawnej. Czy chcą państwo powiększyć ten areał?
Nie, nie mamy takich planów. Myślimy natomiast o odkupieniu od właścicieli części tej ziemi, którą obecnie dzierżawimy.
Kiedy byłoby to możliwe i jaki areał chcielibyście kupić?
Ukraińskie prawo zezwala na razie na zakup ziemi przez osoby fizyczne, a osoby prawne będę to mogły robić od 1 stycznia 2024 r. Planujemy w przyszłym roku zakup części ziemi, którą obecnie uprawiamy, ale wszystko będzie zależało do tego, ile będziemy mieli pieniędzy. Rozmawiamy na ten temat z wieloma zachodnimi bankami i międzynarodowymi organizacjami, w tym tygodniu też jedziemy na takie spotkania do Londynu. Jeśli zakończą się sukcesem, to w 2024 r. moglibyśmy kupić maksymalnie 10 tys. ha. Liczę się także z tym, że może to być kilkaset ha albo nawet zero.
Czy właściciele są chętni do sprzedaży?
Tak. Dziś bardzo wiele osób chętnie sprzedałoby ziemię. Wszyscy w Ukrainie potrzebują gotówki.
Jaka może być orientacyjna cena tej ziemi?
Będzie zbliżona do ceny rynkowej, która dziś wynosi około 2 tys. USD za 1 ha. W przyszłym roku zapewne nieco wzrośnie, ale nie powinno to być więcej niż 2,4-2,5 tys. USD. Natomiast zgodnie z prognozami w kolejnych latach cena będzie się zwiększać i w 2033 r. może dojść do 5,7 tys. USD.