Wieści o wydobyciu ropy popsuły nastroje na rynku
Dzień przerwy w handlu na rynkach w Stanach Zjednoczonych sprawił, że inwestorom z Dalekiego Wschodu zabrakło w środę jasnych wskazówek jak zachowywać się będą kursy akcji. Sesje na giełdach azjatyckich upłynęły pod znakiem delikatnych wzrostów. Jedynie w Tokio indeks zniżkował w związku z sygnałami z banku centralnego, które inwestorzy potraktowali jako możliwość szybkiego zakończenia polityki niskich, oscylujących wokół zera, rynkowych stóp procentowych.
W EUROPIE analitycy spodziewali się, że wskaźniki rynków pozostaną w miejscu z tendencją do łagodnego zwyżkowania. W centrum uwagi ponownie miały znaleźć się doniesienia z Wall Street oraz najważniejsze informacje ze spółek. Sesje przyniosły silne odbicie w górę — po wtorkowych spadkach — kursów akcji spółek telekomunikacyjnych. Deutsche Telekom podrożał o 4 proc., France Telecom o 2,5 proc. Do grona tego dołączył także holenderski KPN, którego akcje zyskały na wartości ponad 6 proc. Liderem zwyżek została spółka British Biotech. Wzrostem ceny jej akcji o 9 proc. rynek zareagował na mniejsze niż przed rokiem straty w kwietniu.
W ZWIĄZKU ze spadkiem ceny ropy naftowej, w niełasce inwestorów znalazły się akcje firm petrochemicznych.
NOTOWANIA w Stanach Zjednoczonych miały rozpocząć się od spadków. Analitycy byli zdania, że spadki cen akcji firm z sektora energetycznego, wywołane w związku z decyzją Arabii Saudyjskiej o zwiększeniu wydobycia ropy naftowej, miały się rozprzestrzenić na cały rynek.
W SEKTORZE spółek technologicznych trend miały wyznaczyć akcje producenta oprogramowania biznesowego Computer Associates International, który we wtorek poinformował, że zyski w pierwszym kwartale tego roku mogą okazać się niższe. Początek notowań na giełdach w USA przyniósł 1,75-proc. spadek indeksu Nasdaq. Kursy amerykańskich blue chips zachowywały się stabilniej, Dow Jones odnotował na otwarciu zniżkę o zaledwie 0,17 proc. Po godzinie 17.30 straty indeksów zwiększyły się do odpowiednio 1,92 proc. i 0,26 proc.