Natura igrzysk okazuje się bardziej złożona, olimpijskie w Tokio zostały zamrożone przez SARS-CoV-2 aż na rok. W Polsce od poniedziałku nieco więcej podmiotów gospodarczych może znowu zarabiać na chleb, bez liczenia na okruchy z tzw. tarcz. Igrzyska polityczne natomiast wręcz goreją. W ciągu kilkudziesięciu godzin rozstrzygnie się wynik najważniejszej rozgrywki w kadencji 2019-23. Końcowy efekt głosowania Senatu w środowy wieczór oraz kontrgłosowania Sejmu w czwartek może wywołać bardzo silne tąpnięcie na szczytach władzy, chociaż nie trzęsienie ziemi.

Wobec specustawy o wyborach korespondencyjnych Senat wykonał wielką pracę. Liczba dokumentów, opinii konstytucyjnych, wymiany argumentów etc. okazała się bezprecedensowa. Z tym ogromem materiału kontrastuje lakoniczność końcowej uchwały, której meritum sprowadzi się do… kilku słów. Będzie brzmiała tak: „Senat po rozpatrzeniu ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzenia wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r. odrzuca tę ustawę”, z końcówką alternatywną „przyjmuje tę ustawę bez poprawek”.
Za wersją pierwszą opowiadają się senatorowie KO z aliantami, za drugą oczywiście PiS. Obie strony są zdyscyplinowane, zatem zwycięstwo KO to oczywistość. Jaki będzie natomiast efekt rekonkwisty PiS w Sejmie — nikt nie wie. Wobec pęknięcia 18-osobowego klubu Porozumienia sami jego członkowie nie mają pojęcia o postawie kolegów. Grupka Jadwigi Emilewicz bezwzględnie poprze odrzucenie uchwały Senatu, kilku będzie przeciw, niektórzy się wstrzymają, wreszcie znajdą się uciekający w ogóle od głosowania, jak to poprzednio zrobił Jarosław Gowin. Wymarzona przez PiS większość bezwzględna jest tak ulotna, jak przytoczona na początku świeżość rozmrożonego chleba…